niedziela, 2 sierpnia 2020

Zima wśród wierzb (1996)


Ponieważ w poprzedniej recenzji wspomniałem o filmie animowanym z lat 90 „O CZYM SZUMIĄ WIERZBY”, to teraz należy opowiedzieć o jego kontynuacji, którą nagrali ci sami twórcy i to już po roku. Jest ona stworzona w tej samej animacji, co jedynka i z tą samą obsadą dubbingową i jest moim zdaniem równie dobra, co poprzednik. Zanim jednak przejdę do opowieści o tym pięknym filmie, muszę tutaj podać kilka niezbędnych słów wyjaśnienia.
Sukces powieści Kennetha Grahamea był ogromny, jednak autor nie napisał kontynuacji, gdyż po śmierci swego jedynego syna całkowicie stracił serce do pisania i nie potrafił już niczego stworzyć, a już na pewno nie kolejnej powieści dla dzieci. Jednakże pisarz William Horwood, który był zachwycony książką „O CZYM SZUMIĄ WIERZBY”, rozważał wiele razy dalsze losy jej bohaterów. Pewnego dnia, obserwując obrazek Kreta idącego do Puszczy w celu poznania pana Borsuka, pomyślał sobie, że być może Kret na tym obrazku tak naprawdę idzie ku innej, zupełnie nowej i nieznanej nam jeszcze przygodzie. I już w głowie zaczął układać plan powstania tejże przygody. Tak zaczął pisać powieść „ZIMA POŚRÓD WIERZB”. Potem poszedł za ciosem i napisał jeszcze „TRYUMF ROPUCHA” oraz „NAD RZEKĄ I TAM DALEJ”. Napisał jeszcze jedną powieść dotyczącą świąt Bożego Narodzenia odprawianych przez naszych bohaterów, ale... nie jest ona przetłumaczona na polski. Książki zdobyły popularność i są oficjalnie dalszymi losami bohaterów znad rzeki.
Nie wiedziałem o tym, że istnieją takie kontynuacje. Przypadek jednak sprawił, że tydzień po tym, jak TVP 2 puściło w sobotę film, o którym ostatnio mówiłem, miałem okazję zobaczyć na tym samym kanale jego sequel. Tak właśnie odkryłem, że istnieje film „ZIMA WŚRÓD WIERZB. A potem podczas wakacji znalazłem na targu w Kołobrzegu książkę pod tym tytułem i rzecz jasna musiałem ją sobie kupić. I z miejsca podbiła ona moje serce, tak samo zresztą, jak jedynka. Ale nie wiedziałem, że jest jeszcze trójka i czwórka, te odkryłem dopiero jako starszy czytelnik i bardzo żałowałem, iż one też nie zostały zekranizowane. Warto zauważyć, że im dalej w las, tym więcej drzew, a im dalej w tę serię wchodzić, tym bardziej odkrywamy, że jest ona z każdą książką coraz bardziej opowieścią dla dorosłych, a nie dzieci, a ostatnia powieść prawie wcale nie jest dla dzieci i tylko dorośli w pełni zrozumieją jej problematykę. Nie zmienia to oczywiście faktu, że książki o bohaterach znad rzeki są świetne i zdecydowanie warto je znać.
A teraz przechodząc do filmu. O czym on jest? Otóż po ostatnich wydarzeniach Ropuch dał słowo, że zaprzestanie swoich szaleństw i będzie odtąd przykładnym obywatelem. Słowa dotrzymuje, ale tylko do czasu, gdy pewnego dnia widzi na niebie przelatujący samolot. Zachwycony kupuje podobny, ale w przeciwieństwie do swojej poprzedniej manii, tym razem wynajmuje też pilota, aby nauczył go latać, dzięki czemu unika masy wypadków i pobytów w szpitalu, jak poprzednim razem. Tymczasem do Kreta przybywa po śmierci swoich rodziców Bratanek, który jest zachwycony stryjem i swoim zachwytem nieraz doprowadza go do rozpaczy. Pewnego dnia przychodzi do nich Grubasek, nastoletni już synek pana Wydry z wiadomością, że Szczurek bardzo potrzebuje Kreta. Grubasek nie wie, że to był tylko żart ze strony Szczurka, który nieco sobie podchmielił i wypowiedział kilka słów na temat swego najlepszego przyjaciela i tego, jak go potrzebuje. Kret także tego nie wie i rzecz jasna wyrusza do Szczurka od razu, pomimo tego, że jest już noc i to śnieżna. W ciemności myli drogę, wchodzi na lód i znika pod nim. Przyjaciele rozpoczynają poszukiwania, Borsuk mobilizuje do nich nawet Łasicie, Kuny i Tchórze, a potem postanawia pożyczyć od Ropucha samolot, w którym Szczurek wraz z pilotem mają szukać Krecika z powietrza. Niestety, Ropuch oburzony tym, że ktoś inny ma pilotować jego maszynę, obezwładnia pilota, zajmuje jego miejsce i zaczyna piracki lot z przerażonym Szczurkiem, który za późno odkrywa, kto z nim leci. Wskutek tego biedak wypada z samolotu, ale wychodzi z tego cało, bo ma spadochron. Ropuch tymczasem leci swoją maszyną, aż ta traci paliwo i zaczyna pikować w dół. Przerażony wyskakuje na spadochronie i ląduje w szklarni, która jest własnością... sędziego. Tego samego, który swego czasu wydał na Ropucha wyrok. Ponieważ Ropuch, jak wiemy, nie odsiedział go całkowicie, teraz boi się zdemaskowania. Nie zostaje jednak rozpoznany, tylko uznany za bohatera - ludzie widzieli jego lot i uznali, że celowo skierował samolot na pole, aby nie rozbić go na dachach domów i komuś zaszkodzić. Sędzia zatem ugaszcza go u siebie i pragnie przedstawić całej elicie towarzyskiej. Ropuch, chcąc zyskać na czasie, udaje chorego, potem zatyka komin i wzywa kominiarza, następnie upija go i przebrany w jego strój ucieka z domu swego gospodarza. Szczęście jednak opuszcza naszego bohatera, kiedy zostaje oskarżony o zamordowanie kominiarza, którego tożsamość przejął, a do tego trafia niechcący na ślub, na którym aż roi się od policji i urzędników. Biedak zostaje tam rozpoznany i aresztowany. Tymczasem przyjaciele nie mogąc odnaleźć Krecika, postanawiają urządzić mu symboliczny pogrzeb, podczas którego zjawia się... Krecik cały i zdrowy. Przyjaciele witają go z radością, a gdy odkrywają, że Ropuch wpadł ponownie w tarapaty, postanawiają go ratować. Ratunek jest skuteczny i przybywa wtedy, gdy nasz bohater jest sądzony o liczne i znacznie ubarwione przez nielubiących go sędziów przestępstwa. Wstawiennictwo Borsuka u wydawcy „Timesa” sprawia, że ów wydawca domaga się ułaskawienia Ropucha. Za biednym płazem wstawia się też Prendergast, kamerdyner sędziego, który dostarcza dowody, że kominiarz rzekomo zabity żyje i ma się dobrze, a Ropuch swoją postawą z samolotem ocalił miasto od katastrofy. Oczywiście wyrok może być tylko jeden - ułaskawienie. Ropuch znowu miał farta, ale kiedy wraca do świętujących łaskawy wyrok przyjaciół, niechcący wywołuje pożar Ropuszego Dworu, z którego z trudem ratują go Krecik i Szczurek. Ale Ropuch dostaje spadek po kuzynie i ma za co odbudować swoją posiadłość, także nie rozpacza zbyt długo z tego powodu.
Tak oto w skrócie wygląda fabuła tego filmu. Podobnie, jak jego poprzednik i ten zaczyna oraz kończy sekwencje aktorska, w której mama opowiada trójce swoich dzieci losy czwórki naszych przyjaciół znad rzeki. Podobnie, jak w poprzednim filmie, akcja skupia się przede wszystkim na Ropuchu, ale sporo też miejsca poświęcono pozostałym bohaterom. Warto też zauważyć, że Wydra, w pierwszej historii postać raczej epizodyczna, tutaj odgrywa znacznie większą rolę. Ważniejszą postacią jest także Grubasek, jego syn. Oczywiście w filmie nie zabrakło nowych postaci, takich jak Bratanek Kreta, choć nie odgrywają one jakieś poważniejszej roli w tej historii, ale dodają jej kolorów. Warto zauważyć, że w kolejnej książce z serii poznaliśmy Panicza Ropucha, syna kuzynki Ropucha oraz Wnuka Borsuka, a w ostatniej Szczurka Morskiego, syna przyjaciela Szczurka znad rzeki. Ta oto grupa wraz Grubaskiem stworzyła paczkę serdecznych przyjaciół nowego pokolenia. Niestety, na ekranie tego nie uświadczymy, gdyż kolejne powieści z serii nie zostały zekranizowane, a szkoda.
Wracając jednak do tego filmu, jest on równie genialny, co jego poprzednik. Animacja zachwyca, muzyka wzrusza, postacie są niemalże żywcem wyjęte z kart powieści, a sama fabuła zdecydowanie ma w sobie to coś. Podobnie jak w poprzednim filmie, tutaj też mamy sporą satyrę na angielskie społeczeństwo początków XX wieku. Sędziowie i policjanci ponownie nie wzbudzają naszej sympatii z tych samych powodów, co poprzednio. Są albo niscy i grubi, albo wysocy i przesadnie chudzi, a ich wygląd wzbudza wyłącznie obrzydzenie i niechęć. Nie chcielibyśmy, aby ktoś taki nas sądził. Postacie głównych bohaterów są takie same, jak w pierwszym filmie. Wzbudzają mimo wad dużo sympatii, a Ropuch irytuje jak poprzednio, ale też bardzo bawi i w zasadzie trudno jest nam go nie lubić. Krecik wciąż oddany przyjaciołom, Szczurek wciąż ma w sobie coś z poety, ale jest wiernym kompanem, poważnie podchodzącym do przyjaźni, a Borsuk budzi szacunek swoją mądrością. Poznajemy nieco lepiej Wydrę i jego synka Grubaska, a także mamy krótki rzut oka na postać Bratanka Kreta. Podobnie jak poprzednio, tutaj też bohaterowie nie noszą imion. Kret to po prostu Kret, Bratanek to po prostu Bratanek itd. To nadaje całej historii bajkowego charakteru i ciekawie też kontrastuje ze światem ludzi, którzy wszak bez imion raczej by nie umieli istnieć.
Moim ulubieńcem, jeżeli już mowa o postaciach, jest zdecydowanie Prendergast, kamerdyner sędziego. Sympatyczny cwaniaczek, który dobrze widzi, że Ropuch nie jest tym, za kogo się podaje, ale wyczuwa w nim kogoś swojego pokroju i do tego nasz bohater kupuje sobie jego milczeniem, płacąc mu po cicho od czasu do czasu, aby ten przymknął na coś oko, a Prendergast oczywiście to robi, zostając sługą dwóch panów. Prócz tego lojalnie broni Ropucha podczas procesu i ratuje go przed skazaniem, nie wahając się przy tym ubarwić rzekomego bohaterstwa swego znajomego. Jak wiemy z książek, został potem kamerdynerem Ropucha, któremu wiernie służył i nawet ocalił go, gdy Ropuch ponownie trafił pod sąd, tym razem za ucieczkę sprzed ołtarza i złamanie obietnicy ślubu (co wtedy było przestępstwem) ze swoją wielce ekscentryczną kuzynką, ale to już inna opowieść. Tak czy inaczej Prendergast to postać wielce ciekawa i zabawna na swój sposób. Sztywny lokaj w stylu Alfreda, wiernego sługi Batmana, ale też osoba nie lubiąca swego pierwszego chlebodawcy (który zapewne nie był zbyt hojny) i z ochotą przyjmująca łapówki od Ropucha, za które potrafi się odwdzięczyć lojalnością i wiernością. Moim zdaniem jego relacje z Ropuchem przypominają bardziej relacje nie cwanego pana i cwanego sługi, co raczej dwóch cwaniaków, z których każdy podziwia drugiego i ten podziw sprawia, że chętnie sobie pomagają w potrzebie.
Oczywiście polski dubbing w tej bajce bynajmniej nie zawodzi. Jest tu w całości obsada taka sama, jak w poprzednim filmie, ale przybyło też kilka nowych nazwisk, są to jednak nazwiska znane i rozpoznawalne, co sprawia, że już sama obsada zachęca do obejrzenia tej bajki. A oto ona:

Mieczysław Morański jako Ropuch
Włodzimierz Press jako Krecik
Krzysztof Tyniec jako Szczurek
Włodzimierz Bednarski jako Borsuk
Wojciech Machnicki jako Bratanek Kreta
Sławomir Pacek jako Wydra
Agata Gawrońska-Bauman jako Grubasek
Jacek Jarosz jako Sędzia
Krzysztof Kołbasiuk jako Prendergast
Eugeniusz Robaczewski jako pilot i jeden z sędziów
Andrzej Gawroński jako kominiarz i główny sędzia
Tomasz Marzecki jako sekretarz sądu
Ryszard Nawrocki jako Wódz Łasic

Podobnie jak w poprzednim filmie, ten też nie ustrzegł się kilku zmian w fabule. Zwłaszcza widać je pod koniec. Przykładowo w bajce Ropuch w chwili, gdy opuszcza dom sędziego widzi, jak kominiarz zostaje wzięty za niego, ujawnia wszystkim ludziom w domu, że to on jest „bohaterskim pilotem” i wtedy gospodarz rozpoznaje go jako Ropucha i próbuje go aresztować, przez co nasz bohater musi uciekać i z trudem mu się to udaje. W książce zaś po prostu uciekł bez ujawnienia swojej tożsamości. Podobna kwestia ma się z pożarem Ropuszego Dworu - w bajce w czasie pożaru Ropuch jest w środku i przyjaciele muszą go ratować. W książce zaś był wtedy u Borsuka i świętował z innymi swoje uwolnienie. Prócz tego w powieści Ropuch nie przejął się pożarem, bo był wysoko ubezpieczony, w bajce jest zaś załamany, bo nie miał ubezpieczenia - uważał je za zbyt kosztowne - ale dostaje list z wiadomością, że odziedziczył po kuzynie z Ameryki pięć milionów dolarów i znowu wraca mu radość życia. Są to jednak drobne zmiany, nie wpływające negatywnie na fabułę historii.
Podsumowując zatem, podobnie jak jego poprzednik, tak i „ZIMA POŚRÓD WIERZB” jest filmem, który serdecznie polecam każdemu, a już zwłaszcza tym, którzy poznali już wcześniej uroki życia nad rzeką i w jej okolicy. Jeżeli zatem chcecie jeszcze raz odwiedzić swoich starych znajomych z „O CZYM SZUMIĄ WIERZBY”, ponownie odwiedzić miłe i urocze Krecie Zacisze, popisać wiersze ze Szczurkiem, zajrzeć do biblioteki pana Borsuka czy polatać samolotem ze zwariowanym panem Ropuchem, zapraszam serdecznie nad rzekę. Tylko tym razem ubierzcie się ciepło, ponieważ przez prawie cały film mamy tytułową zimę. Jednak rzeka nawet o tej porze roku jest cudowna, o czym możecie się przekonać, oglądając ten film :)

1 komentarz:

  1. Recenzja niezmiernie mnie zaciekawiła. Samej bajki nie znam i nigdy nie miałam możliwości, by ją obejrzeć. Nie słyszałam o niej nigdy i dopiero Twoja recenzja, drogi Kronikarzu, pozwoliła mi zapoznać się bliżej z tą niesamowitą produkcją, która, jak słusznie zauważyłeś w recenzji, jest swego rodzaju satyrą na angielskie społeczeństwo z początków XX wieku i bardziej jej przesłanie mogą zrozumieć dorośli, a nie dzieci. Co jednak nie przeszkadza tej produkcji w byciu bajką dla dzieci.
    Mamy tu, podobnie jak w innych znanych mi produkcjach, zwierzęta o jak najbardziej ludzkich cechach i zachowaniach, jednak zachowujące swój urok i dzięki temu bajka zachęca do jej obejrzenia także starszych widzów, chociaż jest docelowo skierowana do dzieci.
    Recenzja naprawdę zachęciła mnie do obejrzenia filmu i myślę, że jak już się uporam ze swoimi sprawami, to wybiorę się nad rzekę, prosto do "Zimy wśród wierzb", by przekonać się, że zima nie jest jednak wcale taka straszna (pomimo złych wspomnień, które posiadam w związku z tą porą roku) i może być mimo wszystko przyjazna. :)

    OdpowiedzUsuń

Dogtanian i muszkieterowie (1981-1982)

Muszkieterów dzielnych trzech Świat wspaniały dziś poznamy. Jeden tu za wszystkich, A wszyscy za jednego. Oddać życie każdy z nich Gotów jes...