niedziela, 30 stycznia 2022

Szept serca (1995)


Ci, którzy mnie znają, dobrze wiedzą, że nie jestem i nigdy nie byłem jakimś wielkim miłośnikiem opowieści dla nastolatek, poruszających typowo nastoletnie problemy i próbujące, zwykle raczej bezskutecznie, pokazać je w jakiś ciekawy sposób. Dzieła takie zyskują moją ogromną niechęć z powodu często ukazanego w sposób trywialny problemów młodych ludzi w okresie dojrzewania, zwykle przy tym skupiając się na dzieciach z bogatych domów, których problemy nieraz są mocno wyimaginowane, a które to dzieciaki nie wzbudzają w najmniejszych nawet stopniu sympatii widza. Przede wszystkim dotyczy to produkcji amerykańskich, które zawsze są płytkie, głupie i trywialne, a poczucie humoru w nich zastosowane dość prostackie i nie wiem, kogo ono może bawić. O ile jednak Amerykanie całkiem w tej sprawie spartaczyli robotę, o tyle Japończycy dali z siebie naprawdę wszystko, aby stworzyć dzieła pokazujące losy nastoletnich dziewczyn w czasach okresu dojrzewania w ciekawy i naprawdę zabawny sposób. Powstało sporo anime poruszających takich temat, a wielkich ich plusem było to, że oprócz zwyczajnego życia miała miejsce w ich życiu magia, niezwykłe przygody z nią związane oraz postacie z innych światów, mocno wpływające na losy bohaterek. W ten sposób żadna z tych serii nie jest nudna i każdy znajdzie tu coś dla siebie: jedni będą zachwyceni doskonałym oddaniem u nastolatek okresu dojrzewania i typowych dla tego okresu perypetii, a inni magią i przygodami z nią związanymi, a wszystkich na pewno rozbawi użyty w tych bajkach humor, który jest naprawdę dobry.
Produkcja, o której chciałbym dzisiaj opowiedzieć, pozornie nie pasuje do tego, o czym mówię. Wszak jest to film animowany o zwykłej nastolatce, która nie spotyka wcale na swojej drodze magicznych stworzeń i istot z innego wymiaru. Ot, po prostu żyje sobie swoim życiem w swoim rodzinnym miasteczku i ma typowe dla nastolatek problemy. Czy jednak aby na pewno nie pojawia się w jej życiu magia? Owszem, pojawia się, ale jest dość inna i taka bardziej nietypowa. Magia, której w zasadzie każdy z nas może doświadczać w codziennym życiu, jeśli tylko otworzy na nią swoje serce. Czy to magia miłości? Tak, ale nie tylko do ukochanej osoby. To także magia miłości do tego, co się robi, do swoich pasji, do swoich wszelkiej maści zainteresowań. Ona to sprawia, że chcemy się rozwijać, stawiamy sobie cele przed sobą, dążymy do nich mimo kpin innych ludzi, jak również umiemy dostrzegać więcej piękna w świecie, który nas otacza. O tej magii jest przede wszystkim ten film. A fabuła wydaje się być jedynie pretekstem do tego, aby nam o tej magii opowiedzieć.
Fabuła z kolei przedstawia nam historię czternastoletniej Shizuku Tsukishima, uczennicy gimnazjum w japońskim mieście Tama, które wchodzi w skład Tokio. Shizuku jest dość dobrą uczennicą, ale niespecjalnie lubi się uczyć, ani tym bardziej pomagać rodzicom i siostrze w domu. Woli za to spędzać czas ze swoimi koleżankami i pomagać im w ich problemach. Niedawno pocieszała koleżankę, która zakochała się z wzajemnością w koledze z klasy, ale ten ją odtrąca. Shizuku idzie z nim o tym porozmawiać, a wtedy dowiaduje się, że ten jest zainteresowany nią i dlatego odtrącił jej koleżankę. Oczywiście Shizuku, kierowana lojalnością wobec swojej przyjaciółki, nie chce o takiej miłości nawet słyszeć i ucieka. Jednak oprócz rozmów z koleżankami, Shizuku ma dwie wielkie pasje, którym niemal całkowicie się poświęca. Jest to czytanie książek oraz przerabianie na japoński amerykańskich piosenek. Teraz ostatnio przerabia jedną z nich: „TAKE ME HOME, COUNRY ROADS”. Pewnego dnia, po rozmowie z koleżanką na temat tej piosenki, niechcący zostawia na ławce książkę ze swoją przeróbką tego utworu. Wraca więc po swoją własność i odkrywa, że na ławce siedzi chłopak, nieco starszy od niej, który czyta właśnie jej wypociny, a potem oddaje je dziewczynie i żartuje sobie z nich. Shizuku jest wściekła, ale stwierdza, iż jej tłumaczenie faktycznie nie jest najlepsze i postanawia je poprawić. Jednocześnie, korzystając z wolnego czasu, pożycza sobie kolejne ciekawe książki ze szkolnej biblioteki. O dziwo, wszystkie książki, które czyta, jak wynika z ich kart bibliotecznych, czytał także niejaki Seiji Amasawa i to niedługo przed nią. Dziewczynka już od jakiegoś czasu zwróciła na to uwagę, ale teraz jej uwaga skupia się na tym fakcie jeszcze bardziej. Zastanawia się, kim może być Seiji i przez chwilę rozważa myśl, że może to być ten sam chłopak, który śmiał się z jej wypocin, ale szybko ją odrzuca. Przecież Seiji nie może być taki. Przecież on jest miły, inteligentny i grzeczny, prawda?
Pewnego dnia Shizuku ma zanieść ojcu obiad do jego miejsca pracy, czyli do biblioteki miejskiej. Dziewczyna jedzie tam metrem, a jej uwagę przykuwa wtedy tajemniczy puszysty kot, który niczym Biały Królik prowadzi ją do tajemniczego miejsca. Shizuku niczym Alicja podąża za nim i natyka się wówczas na antykwariat, prowadzony przez starszego pana. Zachwycona ogląda jego wnętrze, a jej uwagę przykuwa stary zegar z figurkami nawiązującymi do japońskiej legendy o rozdzielnej parze kochanków. Dużą uwagę przykuwa także Baron, figurka kota w cylindrze i fraku. Shizuku jednak nagle sobie przypomina o swoim obowiązku, który miała wykonać, dlatego pędzi do biblioteki, nie zauważając, że nie ma przy sobie siatki z obiadem dla taty. Przypomina sobie o niej dopiero wtedy, gdy nagle dogania ją na rowerze ten sam chłopak, który śmiał się z jej tłumaczenia piosenki. To on przywozi jej zgubioną siatkę, a na bagażniku jego roweru siedzi ten sam kot, który wskazał jej antykwariat. Dziewczynka chce zapytać chłopaka, czy ten zna starszego pana, ale chłopak zaczyna żartować sobie, iż ten obiad jest ogromny i Shizuku musi być niezłym żarłokiem. Dziewczyna znowu się więc obraża, a jej nieznajomy wybawiciel odjeżdża i znika za zakrętem.
Wkrótce Shizuku odkrywa, że chłopak ten chodzi do tej samej szkoły, co ona. Nie sprawia jej to przyjemności, jednak dochodzi do sytuacji, która zmienia całkiem nastawienie Shizuku. Otóż dziewczyna znowu śledzi tajemniczego kota, a ten prowadzi ją do antykwariatu i potem znika, aby podrażnić psa sąsiadów. Przed antykwariatem Shizuku spotyka chłopaka, który wyjawia jej, iż ten kot jest bardzo tajemniczy, nie ma jednego domu, bywa w kilku naraz i nosi różne imiona: on sam nazywa kota Księżyc, z kolei sąsiedzi wołają na niego Kulka. Shizuku zaprasza dziewczynę do środka i wyjawia, że antykwariat należy do jego dziadka, u którego on chwilowo mieszka. Opowiada też Shizuku o swojej pasji: chce zostać lutnikiem i produkować skrzypce, nawet pokazuje jej jedno swoje rękodzieło. Ponieważ umie też na nich grać, Shizuku prosi go o to, aby zagrał coś dla niej. Chłopak się zgadza pod warunkiem, że ona będzie przy tym śpiewać, następnie zaczyna grać dobrze jej znany utwór: „COUNTRY ROADS”. Shizuku zaczyna śpiewać, a po chwili do domu wraca dziadek Seijiego w towarzystwie swoich dwóch kolegów. Gdy widzą oni dzieciaki, dołączają do nich i zaczynają im akompaniować na różnych instrumentach. Zabawa robi się przednia, do czasu, gdy po wykonaniu utworu jeden z kolegów dziadka nazywa chłopaka: „Seiji”. Wówczas Shizuku dowiaduje się, że to on jest Seiji Amasawa, który tak ją intrygował od dawna. Jest załamana, wszak chłopak bywał do niej nieprzyjemny, a ona wyobrażała sobie, że to uroczy, inteligentny i sympatyczny młodzieniec. Oboje lekko się z tego powodu sprzeczają, ale śmiech starszych panów, ubawionych tą sytuacją sprawia, że i oni zaczynają się z tego śmiać. Potem Seiji odprowadza Shizuku do domu, przy okazji wyznając jej, że tak naprawdę podobały mu się jej tłumaczenia piosenek. Shizuku lekko mu dokucza, ale widać, iż już uzyskał jej przebaczenie.
Od tego czasu oboje spędzają ze sobą dużo czasu po szkole, a relacje między nimi coraz bardziej się ocieplają. Pewnego dnia jednak Seiji prosi Shizuku o rozmowę na osobności. Robi to w obecności jej klasy, która od razu ogłasza wielkie święto, bo „Shizuku ma chłopaka”. Dziewczyna zażenowana ich głupim zachowaniem, ucieka z Seiji w ustronne miejsce. Chłopak wyjawia jej, że się w niej zakochał i dlatego pożyczał wszystkie książki z biblioteki, aby zauważyła jego nazwisko w karcie bibliotecznej i zainteresowała się nim. Przy okazji nieraz też siadał przy niej na stołówce, ale ona nawet nie zwracała na niego uwagi. Teraz Shizuku bardzo tego żałuje, bo rozumie, że odwzajemnia uczucia chłopaka, który niestety chce wyjechać do miasta Cremona we Włoszech, aby sprawdzić się w lutnictwie. Chce iść do szkoły lutników, musi jednak pokazać tam, dokąd jedzie, że poradzi sobie w tym zawodzie i ma do niego talent. Wyjeżdża niedługo, dlatego chciał porozmawiać o tym z Shizuku. Dziewczyna jest załamana, dodatkowo ich rozmowę podsłuchuje prawie cała klasa, licząca na to, że para zacznie się zaraz całować. Shizuku odkrywa to i krzyczy na nich, po czym zalewa się łzami. O swojej sytuacji opowiada najlepszej przyjaciółce, która podtrzymuje ją na duchu.
Niedługo potem Seiji wyjeżdża, żegnając się z Shizuku i obiecując wrócić po wszystkim i opowiedzieć jej, jak mu poszło. Dziewczyna zaś spędza dużo czasu z jego dziadkiem, który opowiada jej o Baronie, kociej figurce, która tak bardzo ją intryguje. Okazuje się, że były dwie takie figurki. Druga przedstawiała kotkę i należała do ukochanej dziadka Seijiego, która jednak wyjechała ze swoją figurką do Europy w czasie II wojny światowej, a potem już nigdy tu nie wróciła. Dziadek Seijiego wciąż nie przestał jej kochać, a figurka przypomina mu o niespełnionej miłości. Shizuku wpada na pomysł napisania powieści o przygodach kota Barona, a dziadek Seijiego popiera ten pomysł, ale stawia warunek: on chce być pierwszym jej czytelnikiem. Dziewczyna bierze się ochoczo do pracy i pisze opowiadanie „NARZECZONA DLA KOTA”, przy okazji zaniedbując jednak naukę, a także na pewien czas przestając w ogóle chodzić do szkoły. Jej starsza siostra i matka nie są z tego zadowolone, ale ojciec o dziwo reaguje stoickim spokojem, uważając, że jego córka sama zrozumie, że pasje pasjami, ale nie należy zaniedbywać przez to nauki. Shizuku rzeczywiście sama dochodzi do takich wniosków, kiedy wreszcie kończy swoje dzieło. Choć dziadek Seijiego jest nim zadowolony, ona sama uważa, że książka pozostawia wiele do życzenia. Starszy pan mówi jej wówczas, iż jej talent literacki to nieoszlifowany diament, który wymaga odpowiedniej obróbki, a ta może zostać dokonana tylko przez bardzo intensywne pisanie i rozwijanie tegoż talentu. Shizuku wraca do szkoły i uczy się dużo lepiej niż przedtem, jednak nie zaniedbuje pisania, rozumiejąc, że tak jak Seiji, ona również odkryła w sobie talent.
Mija nieco czasu, starsza siostra Shizuku postanawia wyprowadzić się do koleżanki i wraz z nią przygotowywać się do studiów medycznych. Jej rodzice witają to ze smutkiem, ale mimo to życzą córce dużo szczęścia na nowej drodze życia. Shizuku tęskni za Seijim, który niespodziewanie wraca i zabiera ją wcześnie rano na przejażdżkę rowerową, podczas której wyznaje, iż dobrze mu poszło, bo choć nie dostał się jeszcze do wymarzonej szkoły, to prowadzący ją ludzie uznali, że ma talent i powinien go rozwijać, co on oczywiście przyjmuje jako dobrą monetę. Następnie oboje obserwują wschodzące słońce, a Seiji prosi, aby Shizuku wyszła za niego, gdy będą już dorośli. Dziewczyna się zgadza, a następnie obiecują sobie dbać o swoje uczucie i swoje talenta, aby nigdy te piękne dary nie zostały zaniedbane. Tą sceną kończy się film.


Animacja ta powstała na podstawie mangi o tym samym tytule. Warto przy tym zauważyć, że oryginalny tytuł po japońsku oznacza „SŁUCHAJ UWAŻNIE”, co doskonale oddaje charakter filmu. Wydając jednak amerykańską wersję filmu studio Ghibli, które wyprodukowało ten film, zmieniło mu tytuł na „WHISPER OF THE HEART”, co po polsku oznacza „SZEPT SERCA” i pod takim tytułem ten film trafił do Polski. Wielka szkoda, że w Polsce nie jest on dostępny w wersji zdubbingowanej po amerykańsku, gdyż zagrało w niej kilku naprawdę dobrych aktorów, takich jak Cary Elwis czy Ashley Tisdale. Jeszcze większy smutek ogarnia serce wtedy, gdy uświadomimy sobie, iż do dzisiaj film nie doczekał się polskiego dubbingu, co moim zdaniem jest stratą niepowetowaną. Film ten jest w Polsce dostępny jedynie w wersji po japońsku z polskim lektorem. Nie jest to źle, choć czasami ten oryginalny japoński pod lektorem brzmi nieco dziwnie. Do tego piosenka „COUNTRY ROADS” po japońsku nie brzmi tak dobrze, jak po angielsku, gdzie w filmie wykonuje ją raz słynna Olivia Newton-John (ta sama, co grała z Johnem Travoltą w musicalu „GREASE”), a także Britanny Snow, czyli aktorka podkładająca głos Shizuku. Moim zdaniem już dla samej tej piosenki po angielsku warto by było udostępnić w naszym kraju wersję z amerykańskim dubbingiem i dodać do niej polskiego lektora. Ale i tak jest dobrze, chociaż ja wciąż marzę o tym, aby dodać do niej polski dubbing, jednak z zachowaniem po angielsku piosenki „COUNTRY ROADS”, bo polskie słowa mogłyby zepsuć ten jakże cudowny utwór. Kto go nie zna, ten niech sobie posłucha tej piosenki, najlepiej w wersji znanej z filmu. Na YouTube fragmenty tego filmu, w tym ten, w którym Shizuku wykonuje go z Seijim w jego warsztacie są dostępne i można je bez trudu odnaleźć.
Film jest naprawdę uroczy i przyjemny, dodatkowo posiada lekkie nawiązanie do innych klasyków tej wytwórni. W jednej ze scen widzimy przykładowo książkę „TOTORO”, co jest nawiązaniem do animacji „MÓJ PRZYJACIEL TOTORO”. W innej scenie zaś widzimy idących ulicą Seita i Setsuko z filmu „GROBOWIEC ŚWIETLIKÓW”. Jeszcze kiedy indziej widzimy, że Shizuku ma na półce laleczkę Kiki, głównej bohaterki filmu „PODNIEBNA POCZTA KIKI”. A na tarczy zegara w antykwariacie widnieje napis „Porco Rosso”, co nawiązuje do filmu, który był już wtedy w planach i został zrealizowany zaraz po „SZEPCIE SERCA”, czyli do filmu „SZKARŁATNY PILOT” (czyli w oryginale „PORCO ROSSO”). To jednak nawiązania tylko do fanów animacji tej wytwórni. Jest jednak jeszcze coś, o czym nie wszyscy wiedzą. Pod naciskiem fanów wytwórnia stworzyła spin-off przygód Shizuku nazwany „NARZECZONA DLA KOTA”, który może być śmiało przez fanów traktowany jako ekranizacja opowiadania naszej głównej bohaterki. Nie jest to dzieło tak dobre, jak omawiany teraz film, ale zdecydowanie warto go poznać, bo ma w sobie to coś.
Warto zauważyć, że film ten nie jest jakimś dziełem pełnym akcji, przygód i niebezpieczeństw. Opowiada raczej o prostym życiu, w którym jednak każdy może odnaleźć magię, jeżeli oczywiście uważnie wsłucha się w szept swego serca. Przy okazji czas trwania filmu to niemalże dwie godziny i wielu ludziom może się on nieco dłużyć, zwłaszcza, że akcja płynie powoli, ale za to ciekawie i warto uważnie jej się przyglądać. Chociaż kilka wątków niepotrzebnie tutaj przedłuża cały obraz jak np. nierozwijany potem w ogóle wątek nieszczęśliwej zakochanej koleżance Shizuku, której obiekt westchnień kocha się właśnie w Shizuku. To nigdy potem nie wraca i mogliby sobie to darować. Możliwe jednak, że dodali ten wątek, aby cała historia była bardziej realistyczna. A jest realistyczna i to bardzo. Wielu narzeka, że Shizuku nie jest zbyt sympatyczna, sprawia wrażenie osoby narcystycznej, skupionej na sobie i wymigującej się od nauki i obowiązków, ale ci, którzy tak mówią, chyba sami zapominają, jak byli w wieku Shizuku. Czy wtedy oni palili się do sprzątania w domu, pomagania rodzicom lub nauki? Jeśli tak, to mają mój szacunek, ale nie sądzę, aby takich osób było wiele. To wszystko można zatem potraktować nie jako wady Shizuku, co raczej jako realistyczne ukazanie charakteru postaci. Najwięcej realizmu, jeśli mowa o charakterze, zawiera chyba scena, gdy Shizuku uświadamia sobie, iż jej dzieło nie jest idealne i reaguje na to płaczem i zwątpieniem i dopiero wsparcie dziadka Seijiego sprawia, że nie traci wiary w swoje talenta literackie. Każdy, kto choć raz pisał coś dla samej przyjemności pisania dobrze zna to uczucie i na pewno doskonale rozumie reakcję Shizuku w tamtej sytuacji i umie jej wtedy współczuć.
Dodatkowo warto zauważyć, gdy już mówimy o realizmie, że Shizuku ubiera się i nosi tak, jak wypada japońskim dziewczętom: ma krótko obcięte włosy, nosi szkolny mundurek w stylu marynarskim, a jej cywilny strój to krótka spódniczka i bluzka. Również zachowanie kolegów i koleżanek Shizuku jest naturalne, choć przy okazji bardzo zabawne. Przecież, gdy dowiadują, że Shizuku ma chłopaka, zachowują się jak orkiestra dęta, która ogłasza wszem i wobec, iż ich mól książkowy się zakochał. A potem jeszcze podglądają ją wszyscy razem, aby zobaczyć, czy będzie się całować. Zabawne i jakże naturalne dla tego wieku. Nienaturalne z kolei może wydawać się to, jak rodzice Shizuku, a zwłaszcza ojciec, lekko podeszli do sprawy jej pisania i tego, jak dziewczyna z tego powodu zaniedbała naukę. Ojciec zachowuje się tak, jakby to było nic takiego i choć w zasadzie odnosi to skutek, a dziewczyna sama wraca do szkoły, rozumiejąc, że dla pasji nie można poświęcać obowiązków, to jednak mimo wszystko trudno zaakceptować takie postępowanie ojca. Wiemy, że Shizuku to jego oczko w głowie, ale chyba istnieją jakieś granice.
Ale to tylko drobna wada filmu. Z kolei miłość Shizuku i Seijiego jest bardzo uroczo ukazana w sposób pasujący do nastolatków. Seiji woli dokuczać Shizuku, oczywiście delikatnie w granicach dobrego smaku, zamiast wyznać jej, co do niej czuje i zbliżyć się do niej. Wypożycza multum książek, licząc na to, że dziewczyna zobaczy jego nazwisko w karcie wypożyczania i zwróci na niego uwagę. Może to nieco przypominać podchody stosowane przez Amelię graną przez Audrey Tatou w znany francuskim filmie „AMELIA”, ale podobnie jak i tam, tutaj też odnosi skutek, chociaż ostatecznie w obu tych produkcjach bohaterowie muszą zmierzyć się z wyznaniem miłości oficjalnie obiektowi westchnień, co oczywiście następuje, choć nie obywa się bez zabawnych sytuacji. Dodatkowo jeszcze wątek miłosny nieco przypomina ten z „CZARODZIEJKI Z KSIĘŻYCA”: oboje wydają się nie lubić siebie nawzajem, on jej lekko dokucza, ona jest na niego wściekła, jednocześnie się kocha w tajemniczym nieznajomym, którym okazuje się być... Ten, który ją tak drażnił. Trochę zużyty już wątek, ale do opowieści o zakochanych nastolatkach pasuje to idealnie i czyni ten film bardziej przyjemnym, sympatycznym, a przy okazji jesteśmy w stanie uwierzyć, że para zakochanych nastolatków może się tak zachowywać i tym bardziej im kibicujemy. Ich uczucie jedyne, co psuje, to owo dość urwane zakończenie, któremu brak jakiegoś podsumowania. Po prostu oboje sobie wyznają uczucie, obiecują sobie dbać o to uczucie i o swoje talenta i bach! Film się kończy, mamy napisy. Nieco to przeszkadza, ale podobno filmy z tej wytwórni lubiły się tak nieraz kończyć i można zrzucić to na karb twórców filmu i ich ekscentryczności. Można im to też wybaczyć, póki cały film jest naprawdę bardzo dobry, a sceny, które mają być magiczne, magiczne pozostają na zawsze. Mowa tutaj np. o scenie snu dziadka Seijiego, kiedy wydaje mu się, że widzi swoją dawną ukochaną odwiedzającą go w antykwariacie, wciąż młodą i piękną, podczas gdy on się postarzał. Scena krótka, ale jakże magiczna. Albo jeszcze opowieść o nieszczęśliwie zakochanej parze uwiecznionej na zegarze w antykwariacie. Albo moja ukochana scena filmu: Seiji gra na skrzypcach, Shizuku mu śpiewa, a wtedy przychodzi dziadek z kolegami i w trójkę dołączają do młodych i zaczynają wraz z nimi śpiewać, a młodzi, choć zdziwieni, występu nie przerywają. Scena naprawdę urocza, magiczna w swej naiwności, prostocie i dobroduszności. Dodatkowo moim zdaniem idealnie została tutaj dobrana piosenka, czyli utwór przewodni całego filmu: przeurocza i sympatyczna piosenka „COUNTRY ROADS”, którą obecnie po prostu uwielbiam.
Nie zabrakło tutaj też nieco tajemniczości, która do końca nie jest wyjaśniona przez twórców. Tajemniczy kot prowadzący Shizuku do antykwariatu wydaje się być raz zwyczajnym kotem włóczykijem, a innym razem istotą z innego wymiaru, bo pojawia się nie wiadomo skąd i znika nie wiadomo gdzie. Kim lub czym jest ten kot? To pytanie nie zyskuje nigdy odpowiedzi. Podobnie jak to, dlaczego figurka Barona raz wydaje się trzymać laseczkę w prawej łapie, a cylinder w lewej, a raz odwrotnie? Błąd rysowników, czy może raczej celowy zabieg sugerujący, że ta figurka jest zaczarowana? A może po prostu ta zmiana przedmiotów w łapach Barona jest tylko wytworem bujnej wyobraźni Shizuku? Tego nigdy się już nie dowiemy i sami musimy sobie odpowiedzieć, co to naszym zdaniem jest. A skoro mowa o wyobraźni Shizuku, nie zabrakło w filmie kilku scen pokazujących to, co się dzieje w jej opowiadaniu, niestety scen tych jest bardzo mało, przez co nie dowiadujemy się zbyt wiele o tym, co ma miejsce w jej opowieści. Twórcy chyba wzięli sobie ten zarzut do serca, skoro stworzyli kilka lat później film anime „NARZECZONA DLA KOTA” na podstawie opowiadania Shizuku. Czy jednak w pełni zaspokoili ciekawość fanów oryginału? Zdania na ten temat są podzielone. Chyba sami musimy sobie na to odpowiedzieć.
Podsumowując, „SZEPT SERCA” jest to film naprawdę uroczy i przyjemny w odbiorze. Uważam, że warto go obejrzeć wiele razy i za każdym razem czerpać z niego przyjemność, obudzić podczas każdego seansu swoje wewnętrzne dziecko i odnaleźć w tej produkcji odbicie swoich własnych marzeń, planów i wątpliwości, a przy okazji też przemyśleć sobie jeszcze raz wiele spraw. Zachwyci nas na pewno nie tylko fabuła, ale i grafika, animacja, muzyka i piosenka przewodnia, wszystko moim zdaniem na najwyższym poziomie. A przede wszystkim nad wyraz realistyczne postacie nastolatków z okresu dojrzewania. Drażnić może tutaj chyba tylko kilka wątków prowadzących donikąd lub pewne niewyjaśnione kwestie, nie znajdujące rozwiązania na końcu, a przede wszystkim ten stoicki spokój ojca Shizuku w obliczu tego, że jego córka chce porzucić szkołę, aby spokojnie pisać. Ale to naprawdę wyjątkowo małe błędy, które wcale nie odbierają uroku temu filmowi i wcale nie sprawiają, że nam się go gorzej ogląda. W zasadzie mogą one pokazywać, że nikt z nas nie jest doskonały i wszystko wymaga oszlifowania, tak jak diament i talent pisarski Shizuku. Tak i pewne sprawy w naszym życiu też tego wymagają, a dla artystów, pisarzy i filmowców, oglądających ten film jest to także nadzieja, że nie ma filmów ani książek doskonałych, dlatego nie warto przejmować się tym, iż nasze dzieło takie nie jest. Zapewne pierwszą reakcją na ten fakt, gdy to sobie uświadomimy, jest reakcja taka sama, jak ta Shizuku: płacz, smutek, uczucie zwątpienia we własne talenta itd. Musimy jednak przyjąć naukę dziadka Seijiego, która to nauka mówi nam, że nie wolno nam się poddać i jeśli dzieło nam się nie podoba, poprawmy je tak, aby nam się podobało, ale nie rzucajmy naszej pasji tylko dlatego, że stworzone przez nas dzieło nie jest doskonałe. Jedni się nim zachwycą, inni nie, ale ostatecznie zawsze to będzie owoc naszej pracy i efekt szlifowania przez nas naszych talentów, które z czasem będą się tylko rozwijać. Już dla samej tej nauki warto ten film obejrzeć, a co dopiero dla całej reszty, która jest urocza i moim zdaniem niezwykle magiczna. Ale tę magie trzeba zobaczyć samemu. Spróbujcie zatem, może wam się uda. A jeśli się uda, to na pewno jeszcze nieraz powrócicie do tego filmu, tak jak ja to robię.


Dogtanian i muszkieterowie (1981-1982)

Muszkieterów dzielnych trzech Świat wspaniały dziś poznamy. Jeden tu za wszystkich, A wszyscy za jednego. Oddać życie każdy z nich Gotów jes...