wtorek, 18 maja 2021

Super Pies (1964-1973)


To nie ptak, ani pies
Ani nie jest to samolot.
To wspaniały Super Pies.

Takimi słowami w czołówce wita nas serial, o którym dzisiaj chcemy sobie opowiedzieć. Jest on w sposobie realizacji niezwykle podobny do pierwszego serialu animowanego o duszku Kacperku, ale to zapewne z powodu czasów, w jakich obie te produkcje powstały, ponieważ zawsze czasy i wszystko, co się z nimi wiąże, ma bezpośredni wpływ na sztukę, która w owych czasach jest tworzona. Ale o tym aspekcie jeszcze pomówimy w naszej recenzji.
Serial „SUPER PIES” (w oryginale „THE UNDERDOG SHOW”) opowiada o losach kilku postaci, nie powiązanych w ogóle ze sobą, a których przygody praktycznie w żaden sposób się ze sobą nie przeplatają. Najważniejszą z nich jest jednak tytułowy bohater, czyli Super Pies. Kim jest Super Pies? Wyobraźcie sobie zatem Supermana w wersji psiej, który ratuje swoją psią wersję Louis Lane, przy okazji też parodiują doskonale nam wszystkim znaną postać z komiksów DC i to, co się z nią wiąże. Tym właśnie jest Super Pies, parodią Supermana, ale ukazaną w sposób naprawdę subtelny, który wyśmiewa nieco dość dziecinne podejście do tego bohatera, jakie w oryginalnych komiksach ukazywano. Bo jak nie nazwać inaczej tego, że Clark Kent jest zwykłym oraz dość nieporadnym dziennikarzem w okularach, który w obliczu zagrożenia dla miasta, w którym żyje, szybko się gdzieś wymyka, wskakuje do budki telefonicznej lub innego pomieszczenia, w którym jest sam, zdejmuje okulary, zrywa ubranie, pod którym ma słynny kostium i ratuje świat, a nikt, łącznie z jego najbliższymi, nie rozpoznają w nim Clarka Kenta, choć w żaden sposób nie maskuje on swojej osoby? Nawet nie nosi maski. Nic a nic. Po prostu ot tak zdejmuje sobie okulary i wskakuje w lateksowe wdzianko i od razu jest już po prostu super przebrany. Brzmi śmiesznie? I słusznie, bo to jest śmieszne. Rzecz jasna w niektórych produkcjach próbują jakoś to uzasadnić w sposób, który nieraz ma ręce i nogi, a innym razem jest bezsensowny. Tak czy siak, Superman to jest najsłynniejszy bodajże (obok oczywiście Batmana) superbohater na świecie, a w każdym razie z uniwersum DC. Żaden inny bohater z tego uniwersum, jak Wonder Woman, Flash czy Zielona Latarnia nie mogą się równać z Supermanem. O nich to nawet wielu nie słyszało, choć obecnie w dobie filmów o superbohaterach chyba raczej nie ma kogoś, kto by nie słyszał o wyżej wspomnianych postaciach. Ale tak czy siak, oprócz Batmana to właśnie Superman jest ikoną komiksów DC i filmów z tej serii. A w latach 60 był on niezwykle popularny i to nie tylko dzięki całej masie komiksów, ale również filmom i bajkom, jakie o nim powstawały. Czy zatem może dziwić fakt, że powstała jego parodia? Nie, dziwić raczej mogłoby nas, gdyby taka parodia nie powstała. A jak wiadomo, parodie powstają jedynie po to, aby wyśmiać lub przedstawić w krzywym zwierciadle jedynie coś, co jest dobre i to pomimo swoich wad. Bo jak mówi moja dziewczyna, nigdy nie parodiuje się czegoś, co nie jest popularne i dobre zarazem. I tak właśnie jest tym razem. Postać Supermana może być dziwna, jego sposób działania efekciarski i nastawiony tylko na to, aby akcja jak najdłużej trzymała w napięciu, a sposób ukrywania przez niego swojej tożsamości jest co najmniej dziecinnie zabawny, ale nie można zaprzeczyć temu, że pomimo tego wszystkiego zawsze historie o Supermanie były ciekawe, a mimo braku większej głębi dawały ludziom to, co wtedy i w sumie chyba nadal potrzebują: poczucia tego, że ktoś będzie walczył w ich obronie tam, gdzie sami tego nie mogą lub nie chcą zrobić. Po II wojnie światowej, gdy wciąż ludzie mieli w głowach echa walk z nazistami i Japończykami, superbohaterowie, który może  w sposób dość prosty, ale skuteczny zaprowadzają porządek w świecie, w którym ten porządek z powodu wojny zanikł, byli potrzebni. Okazało się jednak, że są oni wciąż potrzebni, choć echa II wojny światowej już dawno minęły. Bo zawsze jest nam potrzebny bohater broniący nas przed złem. Zwłaszcza, jeśli z jakiegoś powodu w naszym kraju źle się dzieje. Przykładowo w Anglii za kiepskich dosyć rządów księcia Jana (późniejszego króla Jana Bez Ziemi) potrzebny był Robin Hood. A w Ameryce, w koloniach hiszpańskich, gdzie urzędnicy często sobie pozwalali na zbyt wiele, bo praktycznie nikt ich nie kontrolował, a jeśli nawet, to nie tak, jak powinien, potrzebny był Zorro. Dla biedaków z polskich gór, których ciemiężyła szlachta oraz zaborcy, bardzo był potrzebny Janosik. Jak widać, potrzeba posiadania bohatera przez ludzi istniała praktycznie od zawsze. Na tej oto podstawie został stworzony Superman. A na potrzebie parodiowana tego, co jest popularne, powstał Super Pies.
Serial rozgrywa się w mieście nie do końca określonym, ale w USA, na co nam wskazują takie rzeczy jak amerykańska flaga powiewająca na masztach jakiś wielkich wieżowców. Bohaterem filmu jest Uroczy Pucybut, miły i bardzo serdecznie nastawiony do innych antropomorficzny pies, noszący okulary i spokojnie czyszczący buty ludziom. Nikt nie wie jednak o tym, że ma on również drugą twarz i potajemnie jako superbohater o imieniu Super Pies ratuje całe miasto przed zagrożeniem. Aby przemienić się w Super Psa, musi wskoczyć w jakąś pierwszą lepszą budkę telefoniczną, do której wchodzi jako Uroczy Pucybut, a wylatuje z niego jako Super Pies i leci na miejsce, w którym jest zagrożenie. Jako Super Pies jest niezwykle silny, potrafi podnosić ogromne ciężary, potrafi latać, potrafi strzelać laserem w oczach, a także jest kuloodporny. Kiedy jednak obrywa zbyt mocno, zostaje uwięziony przez swoich wrogów, jednak ma w pierścieniu tajemniczą pigułkę magicznego przemienienia, dzięki której odzyskuje siły i znowu staje do walki z wrogami, tym razem skutecznej, wsadza ich do więzienia i leci ku kolejnej przygodzie. Warto zauważyć, że Super Pies, gdy już przemienia się w superbohatera, to zawsze mówi wierszem i często, gdy przybywa na miejsce akcji, wypowiada słynne zdanie: „Nie roń łez. Super Pies tu jest”, co jest jego cechą dosyć charakterystyczną, podobnie jak i to, że pod koniec każdej przygody, gdy już wygrywa ze złem i rusza ku kolejnej przygodzie, to zwykle wpada na coś, jakąś wieżę, ścianę lub wielką tablicę z reklamą, na co reaguje uroczym śmiechem, nie przejmując się tym.
Świat przygód Super Psa jest całkowicie parodią świata Supermana. Dzieje się w świecie niesamowicie podobnym do typowego amerykańskiego miasta, a wszelkiego rodzaju złoczyńcy są mocno przerysowani i wyglądają nad wyraz komiksowo. Jest tam więc taki antropomorficzny wilk gangster, jest groźny wampir (narysowany wyraźnie jako parodia Draculi w wykonaniu Beli Lugosiego) czy groźna wiedźma. Najczęściej powracającym złoczyńcą jest jednak naukowiec, który najwięcej pojawia się w czołówce i który zasługuje na moją szczególną wzmiankę, o czym jednak później powiem: Szymon Okrutnik, naukowiec kurdupel o zielonej twarzy, będący swego rodzaju parodią Wiktora Frankensteina i każdego złego naukowca z komiksów. Pomaga mu w jego czynnościach jego jakże silny, ale jakże też głupi pomagier. Tacy właśnie złoczyńcy przede wszystkim byli wrogami Super Psa i jak widzicie, stanowią oni parodię typowych złoczyńców z komiksów o Supermanie. Ale czym byłaby opowieść o superbohaterze, gdyby nie miał on jakieś ładnej i pięknej dziewczyny, która byłaby typową dla tamtych czasów damą w opresji? W tej historii była nią dziewczyna, będąca prawdziwym asem dziennikarstwa, czyli panna Słodka Polly Rodowodówna, która to, podobnie jak i sam Super Pies jest antropomorficznym psem i zarazem parodią Louis Lane. Dziennikarka ta jest ukochaną Super Psa i często prowadzi jakieś programy, które dotyczą ważnych wydarzeń w mieście i to ona zwykle powiada Super Psa, że dzieje się coś nie tak. Jak to robi? Znajduje Uroczego Pucybuta i wie, że ten przyjaźni się z Super Psem dlatego prosi go o przekazanie mu informacji o tym, iż jakiś złoczyńca znowu grasuje i miasto potrzebuje Super Psa. Oczywiście nie wie, że Uroczy Pucybut oraz Super Pies to jedna i ta sama osoba. Zwykle jednak wpada w tarapaty, gdy chce pomóc swemu bohaterowi lub zostaje porwana przez łotrów jako przynęta na Super Psa, który oczywiście musi ją ratować. W jednym odcinku została porwana i uśpiona przez wiedźmę, która zagroziła, że Polly będzie spała przez tysiąc lat, jeżeli Super Pies nie wykona dla niej trzech zadań. Bohater wykonał dwa pierwsze, ale trzecie było zbyt straszne, więc odmówił i pokonał wiedźmę, łamiąc jej miotłę i w ten sposób zabijając wiedźmę, a gdy załamany nie wiedział, jak obudzić ukochaną, pocałował ją na pożegnanie i w ten sposób ją obudził ze snu. Oczywiście to tylko jeden z przykładów tarapatów, w jakie pakowała się Słodka Polly. I jeden z wielu przykładów tego, jak Super Pies musiał ją ratować. Oczywiście przygody Super Psa nie skupiały się tylko na ratowaniu Słodkiej Polly i całego miasta przed jakimś złoczyńcą. Dość często nasz bohater musiał wykonywać inne zadania np. raz ochraniał jakiś znany obraz.
Serial ten jednak niestety posiada poważną wadę. Taką samą, jaką posiadał stary animowany serial o duszku Kacperku oraz stary serial animowany o Różowej Panterze. Czyli każdy odcinek nie jest po prostu kolejną przygodą tytułowego bohatera, a zbiorem kilku historyjek o różnych postaciach, niepowiązanych jednak w żaden sposób ze sobą. Epizody z Super Psem są tylko jednym z kilku epizodów, jakie się pojawiają w każdym odcinku. Każdy więc odcinek pokazuje oprócz epizodu z Super Psem jakieś dwa epizody z innymi postaciami, a w niektórych odcinkach nawet nie ma Super Psa, tylko inne postacie. A postaci jest tu cały szereg. Jest król Leonardo, władca Bongo-Kongo, antropomorficzny lew rządzący jakimś krajem i mający sporo problemów w tej kwestii, które tworzy głównie jego podły młodszy brat. Jest antropomorficzny kot Klondike żyjący gdzieś na terenie Alaski i działający w konnej policji, walczący z podstępnym złodziejaszkiem, myszą Złotą Łapką. Jest też antropomorficzny pies Łowca, który jest parodią prywatnych detektywów z filmów z Bogartem, gdyż nosi prochowiec oraz kapelusz i rozwiązuje różne za trudne dla policji sprawy, a często jego wrogiem jest znany i podstępnym złoczyńcami Szczwany Lis, który... a jakże, jest lisem xD Mamy też antropomorficznego pingwina imieniem Tenesee i jego kumpla morsa, którzy żyją w zoo i przeżywają różne ciekawe przygody i realizują różne pomysły pingwina, w czym pomaga im pewien naukowiec, objaśniający im pewne ważne sprawy ze świata nauki. Jest także duet dwóch oficerów amerykańskiego wojska z czasów wkrótce po wojnie secesyjnej. Tymi oficerami są pułkownik Kojot i jego wierny sierżant (obaj są antropomorficznymi kojotami), którzy dążą do tego, aby pokonać dwóch Indian: wodza i jego wiernego pomocnika. Ci oczywiście radzą sobie zawsze w każdej sytuacji, ponieważ owi oficerowie są wredni, chamscy i nieprzyjemni, a do tego mają się za lepszych od Indian, którzy są raczej spokojni, ale psotni i łatwo sobie radzą z zawziętymi żołnierzami. Przygody tych wszystkich postaci są zabawne, ale uważam, że twórcy serialu powinni skupić się tylko na wątkach Super Psa i byłoby to dużo ciekawsza produkcja.
Wkurzającym problemem serialu jest również to, że każda przygoda Super Psa dzieliła się na dwa odcinki. W pierwszej zawsze mamy wprowadzenie oraz rozwój fabuły prowadzący do pułapki, w jaką zwykle wpada Super Pies, a prócz tego mamy jeszcze dwie krótkie historyjki z innymi postaciami. I abyśmy mogli się dowiedzieć, jak potoczyły się dalsze losy Super Psa, musieliśmy obejrzeć kolejny odcinek, który nam pokazuje, jak Super Pies wydostał się z pułapki i tym razem wygrał ze złoczyńcą i odebrał za to laury. Pamiętam, że jak byłem mały, bardzo mnie to wkurzało. Co nie zmienia faktu, że serial jest dobry, choć mógłby być dużo lepszy.
Epizody z Super Psem mają niemal zawsze taki sam schemat. Jakiś podły złoczyńca coś knuje i szkodzi miastu lub całemu światu. Policja jest oczywiście bezradna, naradza się ze Słodką Polly i dochodzą do wniosku, że muszą wezwać Super Psa. Wysyłają więc wezwanie lub sama Słodka Polly prosi o pomoc Uroczego Pucybuta, ten zaś oczywiście wskakuje do budki telefonicznej, rozwala ją na kawałki i zamienia się wtedy w Super Psa, rusza na ratunek, wpada do tego miejsca, gdzie dzieje się źle i woła: „Nie roń łez! Super Pies tu jest!”. Dochodzi do walki ze złoczyńcą, początkowo złoczyńca wygrywa i więzi Super Psa lub Super Pies wygrywa, ale złoczyńca ucieka i obiecuje zemstę, choć to drugie o wiele rzadziej następuje. Mamy koniec odcinka i urwanie historii, a potem w drugim odcinku widzimy, jak Super Pies przeżywa jakieś katusze, uwięziony przez tego złego i daje komuś (najczęściej Słodkiej Polly) informację, że ma w pierścieniu pigułkę magicznego przemienienia, której sam niestety nie może zażyć. Polly lub ktoś inny mu ją podaje, Super Pies odzyskuje siły i staje do walki z tym złym, tym razem go pokonując, wszystko dobrze się kończy, a Super Pies leci na niebie, ludzie się dziwią i wołają: „To ptak! To samolot! To pies!”, a Super Pies wesoło im odpowiada: „To nie ptak, ani samolot, ani nawet zwykły pies. To tylko ja... Super Pies” i wpada jednocześnie na coś, najczęściej wielki bilbord, na co reaguje śmiechem. Schemat ten jest zwykle realizowany punkt po punkcie, czasami tylko niekiedy ulegał zmianie. Ale zawsze parodiował przygody Supermana. Super Pies był poczciwym pieskiem w okularach, który w budce telefonicznej zamieniał się w superbohatera w czerwonym stroju (wyglądającym nieco jak czerwona piżama) z dużą literą U oraz niebieską peleryną. Dodatkowo był zakochany z wzajemnością w Słodkiej Polly, która była dziennikarką i oczywiście zwykle pełniła rolę damy w opresji. Oczywiście imiona bohaterów musiały być zabawne, zatem był Uroczy Pucybut i Słodka Polly Rodowodówna. Dodatkowo złoczyńcy niekiedy mieli super zabawne imiona np. Szymon Okrutnik. Pamiętam, że w dzieciństwie ja i moja kuzynka Sara bawiliśmy się w przygody Super Psa. Ja oczywiście byłem Super Psem, a Sara była Słodką Polly. Często bawiący się z nami nasz wujek Szymon grał zawsze złoczyńców, a głównie... a jakże, Szymona Okrutnika xD
Serial był emitowany na kilku kanałach w Polsce, ale głównie na RTL 7. Nie ma on do dzisiaj stworzonego polskiego dubbingu, zawsze był bowiem emitowany w wersji z lektorem, którym był Mariusz Siudziński. W necie obecnie jest dostępne tylko kilka przypadkowych odcinków tej bajki. Mam nadzieję, że kiedyś będzie ten serial emitowany w Polsce ponownie, ale może doczeka się w końcu wersji z polskim dubbingiem? Miejmy nadzieję, że tak, bo chętnie bym go obejrzał w takim właśnie wykonaniu.

Dogtanian i muszkieterowie (1981-1982)

Muszkieterów dzielnych trzech Świat wspaniały dziś poznamy. Jeden tu za wszystkich, A wszyscy za jednego. Oddać życie każdy z nich Gotów jes...