wtorek, 14 września 2021

Ronja, córka zbójnika (2014)


- Borka, podejdź no do czeluści!
- A na co mnie to?
- Podejdź, bo i ja podchodzę!

Wybaczcie, że dzisiejszą recenzję zaczynam od zwariowanego żartu, który nawiasem mówiąc nigdy nie miał miejsca w omawianej przeze mnie produkcji, nie mogłem jednak oprzeć się pokusie, ponieważ żart ten wymyśliła moja dobra przyjaciółka Ania, która podobnie jak ja, uwielbia ten serial. Cytat ten, to rzecz jasna przeróbka cytatu z kultowej komedii „SAMI SWOI”, ale pasuje idealnie i jak tylko lepiej przybliżę wam całą historię, to na pewno zrozumiecie, że mam rację.
Serial, o którym chcę wam dzisiaj opowiedzieć, jest ekranizacją powieści dla dzieci autorstwa Astrid Lindgren. Na pewno każdy z was choć trochę kojarzy to nazwisko, jeśli wciąż jeszcze pamięta, jak chodził do szkoły i miał jej książki za lektury szkolne. Zatem, jeżeli kogoś zapytać, z jakimi książkami kojarzy mu się słynna szwedzka pisarka Astrid Lindgren, to na pewno odpowie, że z powieścią „DZIECI Z BULLERBYN” oraz inną powieścią „RASMUS I WŁÓCZĘGA”, czyli tymi książkami, które były naszymi lekturami szkolnymi. Zapewne spora część z was jeszcze kojarzyć ją może z przygodami rudowłosej i niezwykle silnej Pippi, ale raczej niewiele osób wie, że oprócz lekkich i zabawnych książek, Lindgren pisała także dla dzieci niezwykle poważne powieści, poruszające temat wojny, miłości, a nawet śmierci. A jednak napisała takie książki. Zdecydowanie na tytuł tej, która jest najmroczniejsza i najbardziej poważna w jej dorobku, zasługuje powieść „BRACIA LWIE SERCE”, w której dwóch braci po śmierci w naszym świecie, trafia do magicznej krainy Nangijali i walczy w niej z okrutnym tyranem Tengilem, który władzę sprawuje w sposób podobny do Hitlera. Powieść ta jest dość podobna swoją konwencją do powstałych w podobnym czasie „OPOWIEŚCI Z NARNII” i do dzisiaj może bardzo mocno zaszokować tych, którzy kojarzą Astrid Lindgren tylko i wyłącznie z książkami lekkimi i z absurdalnym poczuciem humoru. Nie o niej dzisiaj jednak będzie mowa, ale o tej, która w wyżej wspomnianym przeze mnie rankingu otrzymała drugie miejsce. Chodzi tutaj o „RONJĘ, CÓRKĘ ZBÓJNIKA”.
Powieść tę poznałem w podobnym czasie, co powieść „BRACIA LWIE SERCE” i ledwie ją przeczytałem, a byłem nią naprawdę zachwycony. Książka ta była ciekawa, interesująca, miała niezwykle ciekawą fabułę, jak i również niesamowicie barwne postacie, z którymi można się utożsamiać. Do tego opowieść ta bardzo mocno mi przypominała „ROMEA I JULIĘ”, oczywiście w wersji dla dzieci. Ale ze szczęśliwym zakończeniem, ponieważ bohaterowie, chociaż młodsi od postaci stworzonych przez Szekspira, to byli jednak od nich naprawdę o wiele bystrzejsi, jak i również zaradniejsi. Ale o fabule jeszcze sobie opowiemy.
Książkę tę, jak już mówiłem, poznałem jako dzieciak, ale na pewien czas o niej zapomniałem i przypomniałem sobie o niej wtedy, kiedy moja ówczesna dziewczyna, Joasia, opowiedziała mi o niej i wspomniała, że jest to jedna z jej wręcz ukochanych książek. Przypomniałem sobie wtedy, iż lubiłem ją kiedyś, na nowo ją przeczytałem, a do tego jeszcze udało mi się zgrać z Internetu film z roku 1986 na podstawie powieści i spodobał się on zarówno mnie, jak i Joasi. Oboje zostaliśmy jego wielkimi fanami, podobnie jak i samej książki, która często była tematem naszych rozmów. Potem niestety Asia zmarła przedwcześnie i tylko ja z naszej dwójki kochałem tę historię. Wcześniej oboje dowiedzieliśmy się o istnieniu serialu anime na podstawie naszej ukochanej książki, ale nie mieliśmy możliwości go obejrzeć, ponieważ nie miał on wtedy polskiej wersji językowej. Kiedy zaś w końcu się tego doczekałem, Asi już na świecie nie było, ale mimo to obejrzałem dla siebie i dla niej ten serial, gdy emitowano go na kanale TVP ABC i byłem nim po prostu zachwycony. Do tego stopnia, że zgrałem sobie wszystkie jego odcinki i wiele razy je już widziałem. Warto zatem dowiedzieć się, dlaczego. Co w tej bajce mnie tak zachwyciło, że wciąż lubię do niej wracać?
Zacznijmy od fabuły. Jest ona dokładnie taka sama, jak w książce, praktycznie rzecz ujmując, to przeniesiono powieść na ekran strona po stronie, jedynie nieco dodając od siebie np. kilka drobnych scen, które są doskonale w duchu powieści utrzymane, jak i również nieco lepiej pomagają nam poznać bohaterów tej historii. Ale o nich opowiemy za chwilę. Najpierw fabuła.
Akcja rozpoczyna się w świecie całkowicie fikcyjnym, podobnym jednak do Szwecji z czasów średniowiecza. Miejscem akcji jest las zwany Lasem Mattisa. Jest to niezwykłe miejsce, w którym oprócz zbójników można spotkać wiele różnych magicznych stworzeń, takich jak Pupiszonki, Mgłowce, Szaruchy, czy chyba najbardziej przerażające Wietrzydła (stwory wyglądające jak harpie z mitologii greckiej). W tym lesie żyje zbój Mattis i jego banda. Mieszkają oni w już mocno zrujnowanym zamku Mattisa, którego pewnej burzliwej nocy piorun dzieli na dwie części. Tej samej nocy na świat przychodzi Ronja, córka Mattisa i jego żony Lovis, stając się z miejsca oczkiem w głowie zarówno swojego ojca, jak też i podległych mu zbójników. Mała Ronja dorasta więc otoczona przez kochających ją nad życie rodziców i ich zbójników, traktowana jak ich ulubienica, mimo to nie jest rozpieszczona, raczej urocza i sympatyczna, choć też niezwykle zawzięta i zadziorna, podobnie jak jej ukochany tata. Ronja wychowuje się z dala od innych dzieci, ale w zgodzie z naturą, kocha mocno las, w którym często się bawi. Pewnego dnia odkrywa, że po drugiej stronie zamku, dotąd opuszczonej, ktoś mieszka. Poznaje chłopca w swoim wieku imieniem Birk i choć początkowo ją to cieszy, szybko zmienia nastawienie, kiedy odkrywa, że jest to syn Borki, innego herszta zbójów, z którym Mattis od dawna jest w konflikcie. Dodatkowo sytuację pogarsza fakt, że Birk mieszka już jakiś czas po drugiej stronie zamku wraz z rodzicami, Borką i Undis oraz ich zbójnikami. Mattis jest wściekły, gdy się o tym dowiaduje, próbuje pozbyć się nieproszonych sąsiadów, co jest utrudnione z powodu przepaści dzielącej obie połowy zamku, nazywanej Diabelską Czeluścią (w innym tłumaczeniu Czeluścią Diabła), która mocno utrudnia kontakt i atak. Borka próbuje wyjaśnić, że musi tu zostać, gdyż z powodu ścigających go żołnierzy nie mógł już pozostać w swojej dawnej kryjówce, ale Mattis nie chce o tym słyszeć i zapowiada, iż pozbędzie się go stąd. Ronja zaś, mimowolnie ciągle spotyka na swojej drodze Birka, który chce zaprzyjaźnić się z nią, co dziewczynkę doprowadza do szału. Mimo to ratuje ona życie chłopcu, gdy ten przypadkiem spada do Diabelskiej Czeluści. On potem z wdzięczności jej ratuje życie, gdy została zahipnotyzowana przez Mgłowce i chciała iść za nimi do jaskiń, z których by już nie wyszła. Ronja jednak, będąc w trasie, nie pamięta tego wydarzenia i dalej nie lubi Birka, ale nieco później, w trakcie jazdy na nartach, utyka nogą w zaspie i grozi jej, że zamarznie na śniegu lub pożrą ją Wietrzydła. Ratuje ją jednak Birk, do którego dziewczynka zmienia nastawienie, a nawet prosi go, aby został jej bratem. Od tego czasu są przyjaciółmi i spotykają się potajemnie w podziemiach zamku, zawalonych co prawda kamieniami, ale które dzieci częściowo odblokowały. Przy okazji Ronja wynosi nieco swoich zapasów dla Birka, dzięki czemu ten nie głoduje podczas zimy, która jest tego roku bardzo okrutna. Gdy nadchodzi wiosna, dzieci spotykają się w lesie i są niestety świadkami ostrych walk między bandą Mattisa, a bandą Borki, które przeradzają się w otwartą wojnę. Na razie jeszcze nikt nie zginął, ale to tylko kwestia czasu. Ronja próbuje przekonać ojca, aby spróbował pogodzić się ze swoim wrogiem, nie przynosi to jednak rezultatu. Pewnego dnia Mattis jednak postanawia znaleźć lepsze rozwiązanie niż wojnę i... porywa Birka, aby z jego pomocą szantażować Borkę. Ronja jest tym oburzona i próbuje protestować, do tego oświadcza, że nie chce być córką Mattisa, jeśli ten tak postępuje. Ojciec jednak nie traktuje jej poważnie, choć zachowanie dziewczynki zmusza wszystkich do myślenia, zwłaszcza Lovis i starego zbója Łysego Pera, piastuna Ronji, którzy jako jedyni otwarcie potępiają pomysł Mattisa. Ten jednak nie rezygnuje i każe Borce się wynosić z zamku i oświadcza, że odda mu syna dopiero w chwili, gdy ten odejdzie, a do tego czasu on zostanie w jego lochach. Ronja oburzona wpada na pomysł równie odważny, co szalony - przeskakuje podczas negocjacji Czeluść i oddaje się w ręce Borki, który teraz również ma czym szantażować Mattisa. Mattis wyraża zgodę na natychmiastową wymianę dzieci, oświadcza jednak, że nie ma już dziecka. Wyrzeka się Ronji na oczach wszystkich, co łamie dziewczynce serce. Dalsze negocjacje prowadzi zatem Lovis, która dokonuje wymiany dzieci i przy okazji wychodzi na jaw, że Ronja i Birk się kochają. Mija kilka dni, Mattis nie chce znać córki i traktuje ją jak powietrze, mało co je i w ogóle zachowuje się beznadziejnie, rodzice Birka zaś ciosają mu kołki na głowie za jego uczucie do Ronji. Dzieci mają już tego dość i uciekają wspólnie z domu. Zamieszkują we dwoje w jaskini niegdyś należącej do Mattisa, gdy ten był dzieckiem. Wiodą tam dość spokojne życie, choć raz się ze sobą mocno posprzeczali o zaginiony nóż Birka, ale mimo wszystko jeszcze tego samego dnia zdołali się ze sobą pogodzić i już więcej nie sprzeczali się. Wspólnie we dwoje zdołali ujeździć dwa dzikie konie, które poznali jeszcze przed ucieczką i po wielu próbach zdołali je ugłaskać i uczynić swoimi wierzchowcami. Nadają im imiona Łobuz i Dzikus. Tymczasem odwiedzają ich najpierw Mały Klipen, jeden ze zbójców Mattisa, przynosząc im jedzenie oraz prośbę, aby wrócili, a potem Lovis z podobną prośbą. Dzieci jednak nie są w stanie wrócić, nie teraz, kiedy ojcowie wciąż toczą ze sobą wojnę i póki Mattis nawet nie pozwala wypowiadać imienia swego dziecka. Lovis, o dziwo, rozumie postępowanie dzieci i nie naciska. Gdy nadchodzi jesień i powoli zbliża się zima, dzieci rozumieją, iż nie mogą tu zostać, bo inaczej zamarzną, ale nie chcą się rozstawać i przy okazji też nie mają dokąd iść. Wtedy właśnie przychodzi do nich Mattis, przeprasza Ronję i namawia ją, aby wróciła i oznajmia Birkowi, iż on też jest u niego mile widziany. Chłopiec się waha, ale w końcu ulega prośbom i wraca do zamku, ale ponownie zamieszkuje z rodzicami, którzy go przepraszają i witają tak, jak powinni. Mattis tymczasem odbija z rąk namiestnika jednego ze swoich ludzi oraz dwóch ludzi Borki, który z wdzięczności potem ostrzega go przed zasadzką ze strony tegoż samego namiestnika. Mattis postanawia wreszcie przyjąć propozycję zgody od Ronji i Łysego Pera i naradza się z Borką. Obaj rozstrzygają spór w pojedynku na pięści, który wygrywa ostatecznie Mattis. W wyniku tego obie bandy łączą się w jedno z Mattisem jako wodzem i Borką jako jego zastępcą i dają porządnego łupnia namiestnikowi. Zapanowuje powszechna radość i zgoda, zmącona jedynie planami Ronji i Birka, którzy nie chcą iść w ślady ojców, woląc wieść uczciwe życie. Łysy Per umiera ze starości, ale przed śmiercią wyznaje Ronji, gdzie znajduje się kopalnia srebra, z której ona i Birk mogą czerpać do woli. Dziewczynka wyznaje to chłopcu, a oboje postanawiają z okazji wiosny zamieszkać ponownie w jaskini Mattisa, na co rodzice wyrażają zgodę. Nadchodzi wiosna, zbóje ruszają na szlak, a Ronja i Birk zamieszkują ponownie w jaskini, szczęśliwi jak nigdy dotąd.
Postacie są ukazane w niesamowicie idealny sposób, czyli tak samo, jak w książce. Twórcy tej produkcji postawili na wierność oryginałowi, dlatego postacie nie są w żaden sposób przerobione w anime, nie mają żadnych dodatkowych i nie pasujących do wizji Astrid Lindgren cech, a jedynie te, które ona sama nadała swoim postaciom. Ronja zatem jest pyskata, zadziorna i zawzięta, ale ma dobre serce i znacznie więcej rozumu niż ojciec. Birk jest bardziej spokojny, jednak też skryty i nie lubi za bardzo mówić o uczuciach, co początkowo prowadzi do kilku sprzeczek między nim a Ronją, które ostatecznie kończą się zgodą i umocnieniem się ich uczucia. Swoją drogą, wątek ten pokazuje, jak bardzo ważna jest rozmowa o uczuciach i do jakich konfliktów może dojść, jeżeli nie będziemy umieli takich rozmów przeprowadzać. To bardzo mądra lekcja, ale do lekcji jeszcze przejdziemy.
Wracając do postaci, to podobnie jak w powieści, Mattis jest cholerykiem i to aż do przesady, w furii rzuca wszystkim, co mu wpadnie w ręce i wyzywa lub nawet potrafi bić swoich ludzi, którzy wtedy zwykle schodzą mu z drogi. Do tego jest niesamowicie zawzięty i nie chce przyjmować rozsądnych argumentów. Nigdy jednak nie uderzył córki ani żony, a do tego Ronja jest jego oczkiem w głowie. Tak więc zabawnie wygląda wtedy, kiedy Ronja odkrywa, iż jej ojciec jest rabusiem. Wcześniej bowiem sądziła, że po prostu on i jego ludzie znajdują te wszystkie rzeczy w lesie. Teraz odkrywa, iż pochodzą one z kradzieży i jest zawiedziona, a sam Mattis o dziwo wstydzi się tego przed córką i próbuje jakoś jej, a właściwie to samemu sobie jakoś wytłumaczyć, że to tradycja rodzinna i każdy w ich rodzinie tak robił. W anime zabawnie to wyglądało, podobnie jak i jego napady złości oraz reakcja Lovis na to wszystko: obojętność i stoicki spokój. Lovis w ogóle to jest super postać. Spokojna i opanowana, ale umiejąca okazać charakterek, kiedy trzeba i bronić swoich racji. Dodatkowo nie pochwala wojny pomiędzy bandami, a także jest jedną z niewielu osób, które pochwalają miłość Ronji i Birka. Możliwe też, że dostrzega w tej miłości rozwiązanie problemu i zakończenie tego jakże głupiego konfliktu. Najbardziej jednak bawi mnie to, w jaki sposób reaguje na ataki złości ze strony męża. Gdy ten rzuca jedzeniem po całej sali, ona nie zwraca na to uwagi, co najwyżej przypomni Mattisowi, że sam po sobie posprząta. Sceny, gdy to mówi, bawią mnie do łez. Dodatkowo Lovis to kochająca matka, która próbuje zrozumieć swoje dziecko i całkiem nieźle jej to idzie. Podoba mi się też, gdy się wścieka na męża i mówi mu wprost, co o nim myśli wtedy, gdy ten porwał Birka. Podobnie reaguje na wyrzeczenie się córki przez Mattisa: oznajmia, że może on się go wyrzekł, ale ona tego nie zrobi i chce swoje dziecko, nawet jeśli ojciec tego dziecka już całkiem stracił rozum. A co najważniejsze, gdy Ronja jej wyznaje, czemu nie może wrócić do domu, Lovis ją rozumie i nie naciska, aby ta wróciła. Sama wręcz oznajmia, że w podobnej sytuacji postąpiłaby tak samo. A w sytuacji, gdy Ronja zachorowała, a Mattis z góry zakładał najgorsze, ona rozsądnie podeszła do sprawy i profesjonalnie wzięła się za leczenie córki. Krótko mówiąc, naprawdę urocza z niej postać i świetny kontrast dla nerwowego męża.
Oczywiście wszystko to, co opisuję, to zasługa przede wszystkim Astrid Lindgren, gdyż to ona tak stworzyła te postacie. Wielkim jednak plusem dla anime jest to, że wiernie oddało to wszystko i nie zepsuło w żaden sposób charakteru postaci, które polubiliśmy w książce za to, że są takie, jakie są. Twórcy więc nie wymyślili tu niczego, ale idealnie odtworzyli to, co przeczytaliśmy w książce. I to nie dotyczy tylko Ronji i Birka oraz Mattisa i Lovis. Dotyczy to także Borki i Undis, choć ich nie mamy tak wiele razy ukazanych na ekranie, jak rodziców Ronji. I nie ma w tym nic dziwnego, w końcu w powieści Lindgren akcja skupia się cały czas na Ronji i na jej życiu, o dzieciństwa Birka i jego życiu z rodzicami wiemy tylko z jego opowieści. Plusem dla twórców jest to, że nie pododawali sobie nie wiadomo czego w tym zakresie, tylko pozostali wierni oryginałowi. Dlatego też mniej wiemy o rodzicach Birka, choć możemy coś powiedzieć o ich charakterach. Serial jasno nam pokazuje to, co książka, czyli to, że Borka był dużo spokojniejszy od swego oponenta i bardziej chętny do zgody, ale tez zawzięty i nie zamierzający darować żadnej zniewagi. Undis z kolei to nerwowa i niezbyt dobrze wychowana osoba, która najchętniej zajrzałaby w kudły Mattisowi, a do tego nie posiada tej klasy, co Lovis. Mimo to właśnie ona stwierdza, choć dość ironicznie, gdy Birk mówi jej i Borce, że Ronja to jego siostra, iż jeszcze zobaczą, co to będzie znaczyło za kilka lat, bo najpierw zaczyna się od zabawy w braciszka i siostrzyczkę, ale wiadomo, co będzie potem. Ta wypowiedź jasno nam daje do zrozumienia, do czego prowadzą urocze relacje Birka i Ronji, gdyby oczywiście ktoś miał jeszcze wątpliwości w tym zakresie.
O zbójnikach obu band nie możemy powiedzieć za wiele. Ci od Mattisa mają swoje imiona i pewne cechy osobowości, ale niezbyt się od siebie różnią, poza chyba Łysym Perem, dawnym piastunem Mattisa, a potem Ronji. Jego postać się zdecydowanie wybija ponad innych zbójców i do tego on właśnie z całej bandy najwięcej zdobywa naszej sympatii. Co do bandy Borki, nie znamy ich z imion, nie wiemy, kim są i jakie maja osobowości. Zawsze są ukazywani w grupie i zawsze słuchają swego herszta i podobnie jak zbóje Mattisa, pala się wręcz do bojek. No i tyle, więcej nam wiedzieć o nich nie trzeba. Tak to wymyśliła Lindgren i bardzo podziwiam twórców za to, że nie ulegli pokusie, aby to zmienić i powymyślać jakieś bzdury na ich temat, aby rozszerzyć fabułę i zrobić z tego serial mający z multum odcinków. Nie, ukazali postacie dokładnie tak, jak powinni, jak wymyśliła to Lindgren, co ma ogromne znaczenie dla każdego fana książki. Jedyne, z czym sobie mogli pofantazjować, to wygląd postaci. Nie jest on zbyt dokładnie podany w oryginale, a właściwie to prawie wcale, a zatem twórcy mieli tutaj naprawdę ogromne pole do popisu. No i wykorzystali to pole w znakomity sposób, postacie mi bardzo przypominają wczesnych potomków Wikingów, wielu z nich jest dosyć barczystych, mają warkoczyki i podobne stroje, co słynni woje z Normandii. Lovis zaś to niemalże uosobienie kobiecości z sag Wikingów: silna, barczysta, mająca w rękach siłę, ale też kobieca, dobra, wierna żona i matka. Najbardziej jednak jest uroczy wygląd Ronji i Birka, który już sam w sobie sprawia, że chce się oglądać przygody ich obojga. I nic w tym dziwnego, skoro są narysowani jak para bardzo uroczych dzieci, zdobywających nasze serce każdym swoim uśmiechem. Do tego wszelkie szczegóły, choć oszczędne, ale podane w książce, zostały tu oddane i nie ma się czego uczepić.
Bardzo ładne są też plenery, w których rozgrywa się serial. Lasy są pokazane tak, iż wierzymy w ich prawdziwość, podobnie jak i góry, skały, jaskini i potoki górskie, które nawiązują wyraźnie do widoków z krajów skandynawskich. Także i ruiny zamku, w których żyją nasi bohaterowie też robią swoje, sprawiają wrażenie bardzo autentycznych, co idealnie oddaje klimat historii. Klimat ten tworzą także i melodie, jakie słyszymy w trakcie trwania serialu. Jeśli chodzi zaś o nią, to nie ma tutaj zbyt wiele utworów, soundtrack anime ma zaledwie kilka utworów w idealny sposób dopasowanych do konkretnych scen: smutnych, poważnych, radosnych, a także i pełnych akcji. Do tego mamy jeszcze bardzo ładną piosenkę z czołówki serialu, a także rewelacyjną i wzruszającą „PIEŚŃ WILKÓW”, którą śpiewa Lovis dla swojej córki. Piosenka ma naprawdę piękne słowa i tutaj jest wielki plus dla twórców anime, bo w książce jest wzmianka o tym, że Lovis śpiewała taką pieśń, ale przecież nie była ona podana. Jeżeli więc twórcy chcieli ją ukazać, musieli dla niej stworzyć melodię i słowa. I wyszło im rewelacyjnie. Słowa tej piosenki jest warto przytoczyć, bo są piękne:

Ach, wilku zły!
Daruj już mi.
Wiem, że gdzieś krążysz
Po ciemnym lesie,
By chwycić mój skarb.
Czuje twój ból
I szczeniąt twych głód,
Lecz dziecka nie oddam ci.

Wilku mój zły,
Najesz się, gdy
Resztek garść rzucę w ciemność.
Przysięgam ci,
Gdy dziecko me tkniesz,
To twój koniec. Idź precz!

Wielkim plusem dla serialu jest dodanie postaci narratorki, która niekiedy się wypowiada w serialu i wyjaśnia nam pewne rzeczy dotyczące bohaterów, a już zwłaszcza ich myśli np. że Ronja nagle odkryła, że nie umie nie lubić Birka, choć sama nie potrafi tego zrozumieć albo to, że Ronja i Birk patrzyli na siebie i mówili sobie czułe słowa pociechy, chociaż zagłuszał ich szum wodospadu, lecz mimo to wszystko rozumieli dzięki miłości, która ich łączy. Dodatkowo smaczku dodaje fakt, iż wszystkie wypowiedzi narratorki to dosłowne cytaty z książki, nie ma tu niczego od twórców, wszystko tu pochodzi od Lindgren. No i jeszcze nie możemy zapomnieć o tym, iż w oryginale narratorką jest sama Gilian Anderson, czyli słynna agentka Diana Scully z serialu „Z ARCHIWUM X”. W polskim dubbingu też jednak nie mamy się czego wstydzić, gdyż wybrana do tej roli aktorka ma równie ciepły i miły głos, którym łatwo oddaje klimat sytuacji.
W serialu jest wszystko oddane tak, jak należy. Sceny smutne i dołujące są bardzo powolne i ciągną się na tyle, abyśmy przeżywali smutek bohaterów, sceny radosne są pełne pozytywnych emocji, a sceny akcji niesamowicie szybkie, pełne dzikiego tempa, a wszystko to oddają wyżej wspomniane przeze mnie utwory muzyczne, których może nie ma zbyt wiele, ale one wystarczą w zupełności. Prócz tego owe utwory jeszcze są wygrywane na instrumentach kojarzących się z czasami, w jakich toczy się akcja, czyli późne średniowiecze. Nie ma tutaj żadnych wstawek z gitary elektrycznej ani nic z tych rzeczy. Są jedynie utwory wygrywane na piszczałkach, fletach, harfach, lutniach itp. instrumentach popularnych w czasach, gdy żyła Ronja. Idealne stworzenie klimatu tej pięknej historii.
Dodać do plusów jeszcze należy to, jak rewelacyjnie są ukazane sceny, które mają nas wzruszać. Scena, kiedy Ronja ma dość ojca i potępia go złapanie Birka jest chwytająca za serce i to do tego stopnia, że działa to też na bohaterów historii. W końcu zbóje Mattisa najpierw uważali czyn herszta za niezwykle zabawny, ale kiedy widzą rozpacz Ronji, zaczynają mieć wątpliwości, czy słusznie postąpili, a gdy widzą agresję i niechęć Mattisa z tego powodu, wątpliwości się pogłębiają. A scena, kiedy Ronja skacze przez czeluść i oddaje się w ręce Borki, aby ten mógł szantażować jej ojca, jest po prostu niesamowita. Widzimy ją w zwolnionym tempie, mamy czas, aby poczuć, iż jest to niezwykle ważna sytuacja, do tego melodia w scenie robi swoje. No i jeszcze do tego częste zbliżenia na twarz Ronji, na której maluje się mnóstwo emocji. Dziewczynka nie musi nic mówić, jej twarz oddaje praktycznie wszystko, co chce powiedzieć. A potem jeszcze scena wymiany dzieci, gdy Ronja i Birk wyznają, że się kochają i są sobie bratem i siostrą. Scena wyciska łzy z oczu, tak dobrze jest ukazana. Melodia wygrywana na lutni robi swoje, ale jeszcze ta rozpacz na twarzy Ronji... Tej silnej, odważnej i tak słodko zadziornej Ronji, zawsze umiejącej sobie ze wszystkim poradzić, a teraz będącej bezsilnej... To po prostu wzrusza każdego. I jeszcze ta chwila, gdy Lovis pyta Ronji czule: „Co cię łączy z tym chłopakiem?”, a załamana Ronja, która nie ufa już nawet ukochanej mamie, odpowiada: „Nie zrozumiesz tego” mówi więcej, niż gdybyśmy na jej miejsce wstawili długi monolog pełen wyjaśnień. I sprawia, że chce nam się płakać jeszcze mocniej. I do tego jeszcze następująca nieco później scena, gdy wszyscy śpią w zamku, nikt nic nie mówi, a Birk patrzy na zamek Ronji tęsknie, zaś w tle leci „PIEŚŃ WILKÓW”. Mało jest scen w bajkach czy w ogóle w filmach, który by łapały aż tak mocno za serce jedną prostą piosenką i mówiły tak wiele, praktycznie bez wypowiadania żadnych słów albo też bardzo niewielu.
Warto jeszcze wspomnieć o wzruszającej scenie, gdy Ronja i Birk uciekają wietrzydłu, a potem Ronja rzuca się Birkowi na szyję i czule go ściska, po czym patrzy mu z miłością w oczy i idzie z nim do domu, trzymając go za ręce. Scena ta mnie wzrusza niesamowicie, bo choć żadne z nich nie mówi tutaj słów „Kocham Cię”, to owe gesty mówią praktycznie wszystko o uczuciach bohaterów. Podobnie jest też ze sceną, w której Ronja i Birk uciekają wietrzydłom w rwącym nurcie rzeki, uczepieni pnia i przytuleni mocno do siebie, aby dać sobie nawzajem jakieś wsparcie moralne. Albo chwilę później, gdy z trudem umknęli tym strasznym stworom i padają zmęczeni na trawę, z trudem oddychając. Łapią się wówczas za ręce i potem, trzymając się za nie, powoli wracają do domu. Nie muszą nic wtedy mówić, abyśmy wiedzieli, że się kochają. Podobnie rzecz ma się w scenie, kiedy Birk nie chce iść z Ronją do domu, gdyż uważa, że nikt tam na niego nie czeka i woli zostać i zamarznąć przez zimę w grocie, ale Ronja mu oświadcza, że zostanie z nim i nawet uderza go ze złości w twarz, za to, iż ten mógł pomyśleć, jakoby ona mogła go zostawić tu samego. To otrzeźwia Birka i sprawia, że postanawia iść za swą przyjaciółką, a ta rzuca mu się na szyję i czule go obejmuje, prosząc przy tym, aby jej nie opuszczał, bo oboje siebie nawzajem potrzebują. W tym przeuroczym wyznaniu jest więcej miłości niż we wszystkich komediach romantycznych razem wziętych.
Do plusów serialu należy też i to, że zachowano w nim lekcje z książki Astrid Lindgren. Niekiedy lekcje z powieści zostają przez ekranizację zatracone, ale tutaj jest inaczej. Widz dowie się tutaj, jak głupie są wojny, zwłaszcza takie, w których już nikt nie pamięta, co je wywołało. Zobaczą też, iż pewne tradycje jak np. rodowa niechęć do kogoś muszą ustąpić czemuś nowemu, zbawiennemu w swojej prostocie np. wojna musi ustąpić miejsce pokojowi. A nienawiść rodowa miłości dwojga dzieci z obu rodzin. Zobaczy też, jak dobrze wychowują się dzieci w zgodzie z naturą, zobaczy także, jak dziecko uczone mądrych rzeczy od początku staje się nieraz bardziej dojrzałe od swoich rodziców. Może co prawda dziwić to, że rodzice pozwalali Ronji chodzić po lesie, gdzie jest cała masa stworów mogących ja zabić, że trochę za bardzo jej ufają pod tym względem, ale mimo to widząc efekty takiego wychowania, bardzo pozytywne zresztą, przestaniemy się ich czepiać. Niektórych może oburzać to, iż Ronja często mówi do ojca po imieniu i traktuje go bardziej jak przyjaciela niż rodzica, ale warto zwrócić uwagę na to, że zwykle robi to wtedy, gdy ten głupio się zachowuje i jest większym dzieciakiem niż ona. Wtedy Ronja ma podstawy, aby tak robić. Poza tym rodzice Ronji chcą być dla dziecka także i najlepszymi przyjaciółmi, co przynosi w te relacje bardzo pozytywne efekty i pozwala na szczere rozmowy, których brak, jak już wiemy lub urywanie tychże rozmów przedwcześnie nie jest niczym dobrym i nie prowadzi do dobrych relacji, a raczej nieporozumień i konfliktów, których powinniśmy raczej unikać. Przed tym ostrzega nas zarówno powieść, jak i anime.
Serial posiada także poważne sytuacje. Widzimy przecież na ekranie śmierć jednej z ważnych postaci, co pomaga się oswoić dzieciom z tematem śmierci. Co prawda mamy tu do czynienia ze śmiercią osoby starej, która już nasyciła się życiem, ale której odejście mimo to bardzo nas boli, bo przecież była to jedna z naszych ulubionych postaci. Jak zatem nie płakać w scenie jej śmierci, nawet jeśli to śmierć w wygodnym łóżku i w podeszłym wieku, śmierć zupełnie w takim wypadku naturalna, ze starości? Jak nie płakać, gdy widzi się rozpacz wszystkich postaci z tego powodu, a zwłaszcza rozpacz twardziela Mattisa? Jak nie przeżywać tego bólu razem z nim?
Serial oczywiście posiada także zabawne elementy. Najzabawniejsze są sceny złości Mattisa i to, jak Lovis obojętnie na to reagowała, wyraźnie już do tego całkiem przyzwyczajona? Albo kiedy Ronja początkowo nie lubi Birka, a ten gra jej na nerwach, będąc do niej nad wyraz uprzejmym i próbującym w ten sposób zdobyć jej sympatię, co ostatecznie mu się udało? Jak nie śmiać się, gdy widzi się, jak Ronja najpierw wyzywa Birka i nie chce go znać, a potem uratowana przez niego na śniegu płacze i tuli się do niego, wołając: „Nie odchodź ode mnie! Nigdy więcej nie odchodź!”. Kobieta zmienną jest, a jak widać Ronja była już wtedy małą kobietką i to całkowicie i serial, podobnie jak książka, wyraźnie nam to podkreśla xD
Czy zatem tak genialne dzieło ma swoje wady? A i owszem, ma kilka. Jednym z nich jest to, że czasami niektóre postacie za bardzo reagują emocjonalnie na jakieś sprawy. Przykładowo Mały Klippen, gdy odwiedza Ronję w jaskini, a ta go pyta, czy jej ojciec już się uspokoił i mówi o niej, dziwnie jęczy, poci się, aż w końcu krzyczy i wyznaje prawdę. Nieco przesadzona reakcja i takie coś ma miejsce kilka razy także z innymi postaciami. Bywa to irytujące. Podobnie jak i pewna pruderia u twórców anime. W oryginale i w filmowej wersji Ronja i Birk, gdy pływali razem w rzece, to zawsze kąpali się nago, co może gorszyć obrońców moralności, ale zawsze należy pamiętać, iż mamy tu do czynienia ze szwedzką kulturą, a ta jest nieco inna niż nasza i inaczej postrzega pewne sprawy. Anime jednak chyba nie chciało drażnić miłośników pruderii, dlatego dzieci nie pływają nago, tylko Ronja w koszuli, a Birk w bokserkach, choć możemy wątpić, aby wtedy taka część garderoby istniała. No, ale to tylko drobny szczegół. Takich błędów, potknięć i wpadek jest nieco więcej, lecz stanowią one jedynie jakiś tam drobny procent całej produkcji, która w całości po prostu zachwyca i potrafi zadziwić, zwłaszcza dzisiaj, gdy kreskówki komputerowe dominują w kulturze, a sukces świętują zwykle mało ciekawe kicze tworzone z dbałością nie o jakość, ale o ilość odcinków. Tutaj postanowiono na jakość i chwała za to twórcom.
Na koniec jeszcze warto wspomnieć o polskim dubbingu, a ten jest naprawdę bardzo dobrze dobrany. W jego skład wchodzą:

Olga Cybińska jako Ronja
Borys Wiciński jako Birk
Kamil Pruban jako Mattis
Magdalena Krylik jako Lovis
Wojciech Żołądkiewicz jako Borka
Anna Szymańczyk jako Undis
Agnieszka Fajhauer jako Narratorka
Magdalena Herman-Urbańska jako Wietrzydła
Mieczysław Morański jako Łysy Per
Wojciech Chorąży jako zbój Knotas
Karol Jankiewicz jako zbój Sturkas
Karol Osentowski jako zbój Mały Klippen
Krzysztof Plewako-Szczerbiński jako zbój Juan
Krzysztof Rogucki jako zbój Pelje
Jakub Szyperski jako zbój Tjorm
Adam Szyszkowski jako zbój Tjegge
Dariusz Toczek jako zbój Turre
Pola Piłat jako wykonująca piosenkę z czołówki

Czy zatem polecam to anime? Zdecydowanie tak. I to nie tylko tym, którzy znają i kochają książkę. Także i tym, którzy jej nie znają i dzięki anime mogą się dopiero z nią zapoznać. Chciałbym też dodać, że stworzyłem z fragmentów anime dwuczęściowy film pełnometrażowy, mający w całości cztery i pół godziny. Wiem, sporo, ale tylko w takim czasie zdołałem umieścić wszystkie najważniejsze fakty i wydarzenia z serialu. Jeśli zatem chcecie obejrzeć skróconą, ale ciekawą wersję serialu, taką na jeden seans, a nie na kilka, zapraszam do oglądania. Ale i też zapraszam do oglądania całego serialu, bo jest tego zdecydowanie wart. To produkcja pełna uroku obecnego głównie w dawnych produkcjach, którego obecne bajki rzadko zachowują. Produkcja ciepła, sympatyczna i zabawna, ale też i wzruszająca do łez. Poruszająca tematy poważne jak wojna czy śmierć bliskiej osoby, ale również i sytuacje zabawne i przyjemne, rozbawiające za każdym razem, gdy je widzimy na ekranie.
Dodam jeszcze, że recenzję tę przede wszystkim chcę dedykować mojej nieżyjącej już drogiej Asi, która tak jak i ja kochała opowieść o Ronji i Birku. A także i mojej przyjaciółce Ani, która jako pierwsza obejrzała ze mną zmontowaną przeze mnie pełnometrażową wersję serialu, doceniając jej piękno, a potem i sam serial. A pozostałych czytelników zapraszam do seansu, im szybciej go zaczniecie i zakochacie się w tym serialu, tym lepiej :)
A na sam koniec dodam, że dla fanów serialu wydano również oryginalną książkę „RONJA, CÓRKA ZBÓJNIKA” z ilustracjami, którymi są zdjęcia z serialu animowanego. Dla kogoś, kto kocha zarówno powieść i serial, prawdziwa gratka. Podobnie jak i audiobook czytany przez znakomitego Wojtka Malajkata, który także serdecznie polecam. Ale przede wszystkim polecam serial, który właśnie wam zrecenzowałem. Nie traćcie zatem czasu, wskakujcie ciuchy z dawnej epoki i ruszcie do lasu, a jeśli usłyszycie nagle dziki krzyk, nie bójcie się, to pewnie Ronja wita was swoim wiosennym okrzykiem, aby wskazać wam drogę do groty, którą zamieszkuje z Birkiem. Udajcie się więc tam, tylko uważajcie na wietrzydła i na żołdaków namiestnika. A po powrocie, opowiedzcie o swoich wrażeniach, bo na pewno będą one ciekawe, gdyż po przygodach z Ronją i Birkiem nie mogą być inne.

Dogtanian i muszkieterowie (1981-1982)

Muszkieterów dzielnych trzech Świat wspaniały dziś poznamy. Jeden tu za wszystkich, A wszyscy za jednego. Oddać życie każdy z nich Gotów jes...