poniedziałek, 26 października 2020

Wodne dzieci (1978)


W dzisiejszym odcinku omówimy sobie produkcję dość nietypową, gdyż nie jest ona typową bajką, gdyż jest połączeniem zarówno animacji, jak i filmu aktorskiego. Dodatkowo jest również produkcją brytyjsko-polską, która moim zdaniem wyszła naprawdę bardzo dobrze. Jest też dowodem na to, że Polacy oraz Brytyjczycy potrafią ze sobą doskonale współpracować, jeśli tylko chcą. Dlatego wielki żal, że w innych kwestiach niż filmy już gorzej wychodzi ich współpraca (patrz takie tematy jak Enigma, Krystyna Skarbek, konferencja w Jałcie czy choćby wyjazd Polaków do pracy za granicę). Tym milej zatem zobaczyć coś, co pokazuje, że te dwa narody potrafią ze sobą współpracować i stworzyć razem prawdziwe dzieło sztuki, istny klasyk, do którego chętnie się powraca. Mowa tu oczywiście o filmie „WODNE DZIECI”.
Film ten powstał na podstawie powieści Charlesa Kingsleya pod tym samym tytułem, jednak różni się on dość mocno od swojego pierwowzoru i zresztą bardzo dobrze, o czym opowiemy sobie za chwilę. Na razie skupmy się na samym filmie, a ten jest ciekawie zrealizowany. Gdy akcja się rozgrywa w świecie ludzi, to mamy do czynienia z filmem aktorskim. Kiedy zaś przenosimy się do świata baśniowego, wtedy przechodzimy od razu do sekwencji animowanej. Aktorską część filmu nakręcili Brytyjczycy, z kolei animowaną Polacy. I trzeba przyznać, że sama animacja już wskazuje na to, jakiego jest pochodzenia, ponieważ ludziom choćby nieco obeznanym ze światem polskich animacji, od razu rzuci się w oczy to, jak bardzo ta animacja przypomina animację z kilku dobrych polskich bajek. Mnie ona osobiście bardzo przypomina tę z „PORWANIA W TIUTIURLISTANIE”, zresztą rok powstania obu tych produkcji jest dość podobny, co mówi samo za siebie. Nieco też przypomina animację z przygód Miki Mola, przede wszystkim jednak jest ona przyjemna dla oka i można śmiało powiedzieć, że jej twórcy nie mają powodu się jej wstydzić. Jeśli zaś chodzi o sam film, to kiedy już powstały obie jego części, to połączono je ze sobą i potem emitowano w polskich kinach oraz brytyjskich. Przy czym Brytyjczycy musieli zdubbingować po angielsku wersję animowaną, a Polacy zdubbingować po polsku wersję aktorską, aby całość była w tym samym języku. W ten sposób do Anglii trafiła wersja w całości po angielsku, a do Polski wersja w całości po polsku i praktycznie wszyscy byli zadowoleni, jak rzadko się chyba na tym świecie zdarza.
Fabuła filmu rozgrywa się gdzieś na przełomie XIX i XX wieku. Zaczyna się ona w Londynie, gdzie poznajemy Tomka, uroczego i sympatycznego chłopca bez nazwiska, który pracuje jako kominiarczyk i pomocnik kominiarza, pana Grimesa. Obaj żyją w biedzie, przebywając w podejrzanej dzielnicy odwiedzanej przez całą masę różnych podejrzanych typków. Problem jednak polega nie na tym, że tam muszą mieszkać, ale na tym, że pan Grimes to zawodowy złodziej i oszust. Niby pracuje jako kominiarz, jednak przy każdej okazji próbuje okraść tych, którzy go wynajmują. Do tego jest chamski i podły wobec chłopca, nie szczędząc mu podłych słów i kuksańców i popisuje się, jakie to on ma dobre serce, że wziął Toma pod opiekę, choć mógłby go zostawić w sierocińcu. Tom nie chce tam wylądować, dlatego woli pracować dla tego łajdaka. Jedynym jego przyjacielem w tej trudnej sytuacji jest wierny piesek Toby. Pewnego dnia Tom widzi cyrkowców i z ciekawości zagląda do jednego z namiotów, gdzie przebywa ustawiona na stole głowa kobiety poruszającą się sama z siebie. Robi ona na Tomku wielkie wrażenie. Tego samego dnia Grimes i jego wspólnik Majster oznajmiają chłopcu, że idą na włam do pewnego bogatego domu na wsi. Tam zostali wynajęci do czyszczenia kominów, ale czyścić je ma jedynie Tom, oni zaś oczyszczą dom z tylu kosztowności, ile zdołają wynieść w workach z sadzą z komina. Przychodzą więc tam, po drodze spotykając staruszkę dźwigającą drewno. Tom pomaga się jej podnieść i spostrzega, że ma ona taką samą twarz, jak owa głowa z namiotu cyrkowego. Na miejscu zaś, gdy kominiarz i jego wspólnik zostają sami, posyłają szybko Tomka do komina, a sami zaczynają rabować. Tomek wychodzi na dach, aby czyścić kominy, a gdy szef go woła, próbuje do niego wrócić tą samą drogą, ale na dachu jest tyle kominów, że się myli i spada przez niego do pokoju małej Ellie, dziewczynki w swoim wieku, wyglądającej jak aniołek. Ellie z miejsca sprawa, że jego małe serce zaczyna mocniej bić i trzeba przyznać uczciwie, że nie jest to uczucie nieodwzajemnione. Ellie i Tom szybko przypadają sobie do gustu. Tom dowiaduje, że rodzice Ellie nie żyją i ona sama mieszka z wujkiem i ciocią, do których należy ten dom. Chłopiec nie ma jednak wiele czasu na rozmowę, musi wrócić do swojego pryncypała. Wychodząc widzi go, jak ten chowa do worka kilka sreber. Gdy wyraża swoje oburzenie z tego powodu, Grimes nagle dostrzega idącą w jego stronę panią Tipp, ochmistrzynię. Szybko rzuca w chłopca workiem i udaje, że właśnie go przyłapał na kradzieży. Ellie słysząc hałas wybiega z pokoju i broni Tomka. Grimes zaś od razu chce oddać chłopca służbie, aby go ukarała, ale widzi ponury wzrok pani Tipp i czuje jakiś dziwny, nieuzasadniony strach i z jego powodu pozwala Tomkowi uciec. Niestety, ucieczka nie jest w tym wypadku najlepszym pomysłem, ponieważ wujek i ciocia Ellie, widząc uciekającego chłopca i słysząc krzyki pana Grimesa o złodzieju, od razu biorą Tomka za złodziejaszka i zaczynają go gonić wraz ze służbą. Grimes i Majster, aby odwrócić od siebie uwagę, dołączają do pościgu. Ellie szybko się przebiera w strój do konnej jazdy i pędzi konno za wujem, aby mu powiedzieć, jak było naprawdę. Pomaga jej swoją tajemniczą mocą pani Tipp, w której uważny widz (podobnie jak i Tom) dostrzeże taką samą twarz, jak u tej staruszki z drzewem oraz tajemniczej głowy w cyrku. Tom dociera do rzeki i nie ma już dokąd uciec. Pościg go dogania, ale przybywa Ellie i wyjawia, że chłopiec jest niewinny. Wuj wierzy jej i próbuje przekonać chłopca, aby do nich wrócił. Tom jednak słyszy kobiecy głos zachęcający go do tego, żeby jednak skoczył i widzi w wodzie postać jakieś wróżki z twarzą pani Tipp. W końcu skacze do rzeki wraz z wiernym Tobym.
W rzece Tom odkrywa, że dziwnym trafem umie oddychać pod wodą, tak samo jak i jego wierny piesek. Obaj szybko wpadają w tarapaty, gdyż są świadkami ataku bandy wydr bandytów, którzy są na usługach podłego rekina młota imieniem Shark. Tomowi z trudem udaje się wydostać z ich ataku i przekonuje jedną wydrę, aby mu pomogła. Ta mówi, że wrócić do swojego świata może jedynie z pomocą wodnych dzieci i wskazuje miejsce ich pobytu, jednak potem uśmiecha się podle, gdy Tom i Toby odpływają, gdyż jest pewien, iż chłopiec nie dotrze na miejsce bezpiecznie i wpadnie po drodze w jakąś zasadzkę. A tych nie brakuje, gdyż nagle nasz bohater widzi kraba imieniem Jock, który wpadł właśnie w pułapkę na kraby zastawioną przez rybaków. Tom i Toby pomagają mu się wydostać z zasadzki, przez co zyskują dzielnego kompana. Dołącza on do nich i wraz z nimi zaczyna szukać wodnych dzieci. Trafiają do jakiegoś starego wraku, gdzie słyszą straszący ich groźny głos. Na szczęście nie jest to żaden potwór, ale paradujący dumnie w hiszpańskiej zbroi konik morski Terence, który bardzo jest zasmucony, że mało kto tutaj przypływa i nie ma za bardzo kogo straszyć. Chętnie więc dołącza do drużyny. Potem wszyscy zostają złapani w pułapkę zastawioną przez Sharka, który zamierza złapać wszystkie wodne dzieci i uczynić z nich swoich niewolników. Na szczęście z pomocą przybywa im ryba miecz w stroju słynnego d’Artagnana. Ma na imię Claude i bez wahania, niczym prawdziwy muszkieter, rzuca się do walki i ratuje naszych bohaterów. Gdy dowiaduje się, dokąd oni płyną, bez wahania do nich dołącza i razem z pieśnią na ustach docierają w końcu do siedziby wodnych dzieci. Są to dzieci ludzkie, które zamieszkały kiedyś tutaj tylko tymczasowo, ale pozostały tu już na stałe. Śpiewają one wesołą piosenkę i witają swoich gości. Do tego okazuje się, że znają oni dobrze Toma, traktują go jak brata i sam Tom doskonale się wśród nich czuje, jednak dopada go tęsknota za Ellie, którą bardzo przypomina mu jedna ze słodkich dziewczynek z plemienia wodnych dzieci. Te wyjaśniają mu, że powrót do domu nie zależy od nich, ale od Krakena, władcy podwodnego świata. Teraz jednak nie można do niego iść, trzeba czekać do jutra. Bohaterowie idą więc spać. Rano zaś odkrywają w szoku, że rekin Shark i jego banda porwali wodne dzieci. Tylko jedno z nich ocalało i teraz informuje o wszystkich naszych bohaterów. Ci rzecz jasna ruszają do Krakena i postanawiają go prosić o pomoc. Mimo pewnych problemów ze stojącymi na straży niezbyt inteligentnymi niedźwiedziami polarnymi, Tom w końcu staje przed obliczem morskiego władcy, który próbuje sprawiać groźne wrażenie, ale jest w gruncie rzeczy dobrą osobą. Kraken oznajmia, że Tom musi zostać poddany próbie i pyta, co woli? Ratować wodne dzieci, czy wrócić do swojego świata. Tom mimo wahań, wybiera to drugie i przechodzi próbę pomyślnie, pokazując wyraźnie, że nie jest egoistą. Ale musi sam dzieci uwolnić, Kraken nie zamierza mu pomagać, choć oznajmia, iż może on posłużyć się swoim sprytem i pomocą wiernych przyjaciół. Tomek sprytnie do całej akcji mobilizuje nie tylko swoich trzech kompanów, ale jeszcze strażników Krakena, którym wmawia, że sam władca nakazał im mu pomóc. Wszyscy razem więc przeprowadzają skuteczny atak na zamek Sharka, który właśnie zmusza wodne dzieci do niewolniczej pracy. Każdy z uczestników akcji wykazuje się odwagą i pomysłowości, odgrywa swoją rolę w odbiciu dzieci, a do tego jeszcze doprowadzają do tego, że zamek rekina zawala się w gruzy. Zło zostaje zatem pokonane, wszyscy świętują, ale Tom tęskni za Ellie, która skradła mu serce, dlatego też bardzo chce wrócić do niej. Kraken swoją mocą umożliwia mu to, Tom zatem wraca do swojego świata, z żalem jednak żegnając swoich nowych przyjaciół, z którymi przeżył tyle ciekawych przygód.
W prawdziwym świecie Ellie, która też pokochała Toma, bardzo rozpacza po jego rzekomej śmierci. Na szczęście pani Tipp swoją mocą ukazuje jej wizję chłopca i przekonuje ją, iż chłopiec żyje, ale robi to w taki sposób, aby jej podopieczna nie zorientowała się, że kobieta umie czarować. Dziewczynka nabiera wiary w to, że chłopiec żyje. Sam Tomek zaś wraz z Tobym postanawia wrócić do jej domu i wszystko wyjaśnić, ale zostaje złapany przez Grimesa i Majstra, którzy zmuszają go do powrotu do domu Ellie, aby go ponownie okraść. Uważają, że nikt nie pomyśli, aby byli na tyle głupi, żeby powrócić do miejsca, gdzie już raz o mało ich nie złapali, więc domu nikt nie będzie pilnował. Tom ma pomóc bandytom, ale zamiast tego przy pierwszej okazji zrzuca z hukiem ze schodów zbroję i alarmuje cały dom. Zjawiają się wówczas Ellie z wujostwem i panią Tipp. Dziewczynka cieszy się na widok chłopca, który demaskuje złodziei. Zostają oni schwytani przez służbę i oddani w ręce policji, a sam Tom zostaje bohaterem domu. Wujostwo Ellie postanawia go adoptować (wraz z Tobym, oczywiście) i urządza przyjęcie na jego cześć, podczas którego Tom, zapytany o swoje dotychczasowe losy, zwłaszcza o to, co się stało po tym, jak wskoczył do rzeki, opowiada całą przygodę znaną nam z filmu. Ludzie jednak uważają to za wytwór jego wyobraźni i patrzą na chłopca z pobłażliwością, stwierdzając przy tym też, że jak dorośnie, będzie świetnym pisarzem. Jedynie Ellie zdaje się wierzyć Tomowi, ale ona również ma wątpliwości. Tomek zatem zabiera ją ze sobą nad rzekę, pochylają się nad nią i oboje słyszą dobiegające z wody radosne głosy wodnych dzieci, a także Jocka, Terence’a i Claude’a, którzy serdecznie witają Toma oraz Ellie, o której tak wiele słyszeli. Pozdrawiają ich i składają podziękowania chłopcu za pomoc w walce z podłym rekinem Sharkiem. Ellie z radością odpowiada na pozdrowienia i rozumie już, że cała opowieść Toma jest prawdziwa, dlatego wraz z nim wraca szybko do domu, aby powiedzieć o tym wszystkim wujkowi i cioci.
Jak wspominałem, film powstał na podstawie powieści Charlesa Kingsleya, która nie tak dawno wpadła mi w ręce. Muszę jednak powiedzieć, że byłem nią nieco zawiedziony. W powieści bowiem Tom nie jest aż tak sympatyczny jak w filmie, sprawia nieraz wrażenie osoby zdemoralizowanej, która poprzez swoje przygody musi nabrać właściwego zachowania. Dodatkowo pomoc w tej sprawie okazuje mu Ellie, która odwiedza go w wodnym świecie i uczy o Bogu oraz religii chrześcijańskiej. Książka charakteryzuje się dużą religijnością, która może nieco drażnić, jeśli jednak pominąć ją, pozostanie całkiem ładna opowieść, w której biedne dziecko, poddane złym wpływom, pozostawione same sobie, potrafi robić złośliwie i głupie kawały i w ogóle nie jest zbyt miłe, ale potem poznaje wodne dzieci i przeżywa kilka przygód, inspirowanych niekiedy Biblią, aż w końcu doznaje zrozumienia tego, jak żałosne jest jego zachowanie i zmienia się. Książka jednak zawodzi tego, kto przeczytał ją po obejrzeniu filmu, bo nie ma w niej tych postaci, które tak podbijają serce widza: nie ma zatem Jocka, Terence’a ani mojego ulubieńca Claude’a, nie ma też Krakena, ani rekina Sharka i jego bandy, sama opowieść jest niekiedy nazbyt patetyczna, choć ciekawa. Do tego warto zauważyć, że Tom jako wodne dziecko pływał nago w jeziorze, co może symbolizować ponowne swoje narodziny. W filmie z kolei pływa w ubraniu, pewnie po to, aby nie gorszyć widza (z tych samych powodów Mowgli w każdej adaptacji „KSIĘGI DŻUNGLI”, żyjąc w dżungli nosi przepaskę na biodrach, a tak naprawdę chodził tam całkiem nagi). Książka zawiera w sobie, o ile dobrze pamiętam, pewien polski akcent, gdyż występuje tam jakiś uczony, Polak z pochodzenia, istny mól książkowy i uroczy ekscentryk, który raz łowi Toma w sieć na ryby i widząc go, o mało nie dostaje spazmów. Tom ucieka, a on sam poddaje się leczeniu, myśląc, że to, co zobaczył, to jakieś zwidy. Samo leczenie jest zaś opisane w sposób dość karykaturalny i zabawny zarazem, której to satyry możemy doszukać się w powieści więcej. Prócz tego należy zauważyć, że w powieści Ellie i Tom nie zostają parą, bo sam autor wyznaje, że tylko książę może poślubić księżniczkę, a Tom nie jest księciem. Beznadzieja. Za to w filmie widzimy wyraźnie ich słodkie, dziecięce zauroczenie, które na pewno z czasem przerodzi się w prawdziwą miłość. Dodaje ono smaczku do całej tej opowieści.
Zatem zdecydowanie lepszy jest film niż powieść, co się rzadko chyba na tym świecie zdarza. W filmie mamy wszystko, czego potrzeba porządnej baśni. Czyli mamy dobrego bohatera, który nie jest jednak zdemoralizowany jak w książce, choć lubi czasami korzystać z takich przyjemności jak kufel piwa, to jednak jest dobry i trudno go nie lubić. Mamy pokazanie, jak żyje on w nędzy (wielu bohaterów baśni żyje w nędzy i wydostaje się z niej dzięki przeżytym przygodom) i przy okazji mamy również rzut oka na Londyn tamtych czasów i to, jak ludzie lekceważąco podchodzili do dzieci i ich problemów, zwłaszcza w dzielnicach biedoty, gdzie jedno dziecko mniej czy więcej nie robiło nikomu różnicy i to w najgorszym tych słów znaczeniu (jawne nawiązanie do Dickensa). Mamy również tajemniczą wróżkę, panią Tipp, która przez cały film pod kilkoma postaciami zdaje się odwiedzać Toma i dodawać mu otuchy, a także częściowo się przyczynia do tego, że wychodzi on na prostą. Mamy oczywiście happy end w postaci dostatniego życia i miłości słodkiej dziewczyny (Ellie bowiem jest niesamowicie słodka, to mała i urocza blondyneczka o wyglądzie aniołka). Mamy także częsty w baśniach motyw podróży do celu, podczas którego bohater celowo lub wbrew swej woli opuszcza sobie znany świat, trafia do innego, poznaje po drodze przyjaciół, który dołączają do niego, razem tworzą dzielną drużynę, która pokonuje jakieś przeszkody, kogoś uwalnia lub zdobywa skarb i potem wszyscy żyją długo i szczęśliwe, a zawarte w ten sposób więzi przyjaźni trwają już na zawsze. Mamy też oczywiście jakiegoś drania (rekin Shark), który ma podłe zamiary wobec istot dobrych, mamy też groźnego, lecz dobrego władcę, który jednak sam nie chce mieszać się w całą tę historię i chce, aby główny bohater sam wykonał swoją misję i nie dlatego, że jemu się nie chce pomagać, ale dlatego, iż woli, aby bohater w ten sposób się czegoś nauczył. I w sumie nauka płynie z tej opowieści: trzeba walczyć ze złem, nie dawać się podłym ludziom (lub rybom xD), przyjaźń to jedna z największych wartości na świecie, bezinteresowność i dobre serce zawsze prędzej czy później zostaną nagrodzone, a kiedy masz przyjaciół i umiesz być dość sprytny, to zawsze zdołasz pokonać zło i wyjść na swoje. Być może nieco oklepany temat, ale jakże przyjemny i pasujący idealnie do tej historii.
Postacie są stworzone w sposób ciekawy, choć typowy dla tego typu historii. Tom to chłopiec dobry i sympatyczny, który mimo życia w pewnym sensie w półświatku, wciąż jest porządną osobą i kieruje się dobrymi zasadami, czyli gdy widzi krzywdę, chce pomóc. Ellie z kolei jest postacią nieco bezbarwną, typową słodką dziewuszką o dobrym sercu i wyglądzie aniołka, która jest bardziej nagrodą dla głównego bohatera za przejście pomyślnie wszystkich prób niż osobą, ale mimo wszystko bardziej mi się podoba niż w powieści, gdzie była za bardzo religijna. Tutaj religijność Ellie ograniczyli jedynie do krótkiej rozmowy pomiędzy nią a Tomem, gdy widzą razem krucyfiks i chłopiec pyta, czyja postać jest tam ukazana i czemu została przybita do krzyża. O wiele milej to brzmi niż podkreślenia w powieści, jak bardzo Bóg jest nam w życiu potrzebny. Z całym szacunkiem dla autora, ale nieco przegiął azymut. W filmie nie popełnili tego błędu i bardzo dobrze. Co do innych postaci, to można powiedzieć, że raczej nic specjalnego. Władca mórz jest dość mroczny i groźny, a do tego tajemniczy, ale sprawiedliwy. Rekin Shark jest zły do szpiku kości, do tego jak stereotypowy czarny charakter jest nerwowy i ma pod komendą głupkowatych podwładnych. Wodne dzieci są urocze i słodkie, w sumie trudno o nich coś więcej powiedzieć. Ale mimo wszystko do bajki w stylu dość baśniowym pasują idealnie. Największą jednak perełką filmu są przyjaciele Toma w wodnym świecie, czyli Jock, Terence i Claude. Pierwszy jest krabem w szkockim berecie, sympatycznym i życzliwym, drugi konikiem morskim o nieco zbyt wyszukanych manierach (zachowuje się jak angielski lord), z kolei trzeci to sympatyczny i rubaszny muszkieter w stylu d’Artagnana (nawet nosi kapelusz muszkietera, biały kołnierz i perukę w stylu francuskich peruk z XVIII wieku), mówiący z francuskim akcentem i ruszający z pomocą każdemu, kogo widzi w potrzebie. Claude szczególnie podbił moje serce, gdyż mam słabość do takich postaci, a zwłaszcza, gdy są muszkieterami. Dodatkowo w polskim dubbingu mówi on głosem rewelacyjnego polskiego aktora Jacka Czyża, co tylko potęguje moją sympatię do niego. Przyznam się, że z chęcią bym zobaczył serial animowany o jego przygodach, ale nikt póki co takiego nie stworzył.
To wszystko tworzy doskonały klimat filmu, który jeszcze urozmaicają bardzo ładne piosenki, miłe i ciepłe, wpadające w ucho, jednak i tak najbardziej wśród nich króluje piosenki „HEJ, KOKOLORUM”, którą śpiewają bohaterowie podczas swojej podróży do wodnych dzieci i po tym, jak ich uwolnili. Szczególnie podoba mi się zwrotka śpiewana przez Claude’a, w której śpiewa on tym, co dla niego oznacza „kokolorum” (czyli coś cudownego, wesołego i radosnego, co czyni nasze życie radosnym i dodaje nam sił do pójścia do przodu). A oznacza ono dla niego: ser camembert, buziak pięknej panny, podróże pełne przygód, błysk szlachetnej stali, żałoby kir dla wrogów, wierni druhowie u boku, prowadzenie ich ku zwycięstwu itd. Jednym słowem, prawdziwy muszkieter. Taki d’Artagnan w rybiej wersji. I jak tu go nie kochać? :)
Na sam koniec warto wspomnieć o obsadzie tego filmu. A jest ona ciekawa, zwłaszcza jeśli mowa o polskim dubbingu. Z aktorów wystąpili w filmie tak:
Tommy Pender jako Tom
James Mason jako Grimes
Billie Whitelaw jako pani Tipp
Bernard Cribbins jako Majster
Samantha Gates jako Ellie
Joan Greenwood jako lady Harriet (ciotka Ellie)
David Tomlinson jako sir John (wuj Harriet)
Paul Luty jako Sladd

W polskim dubbingu do filmu zaś wystąpili tacy oto aktorzy:

Filip Gębski jako Tom
Ignacy Machowski jako Grimes
Barbara Paleczny jako pani Tipp
Tadeusz Pluciński jako Majster
Dorota Lanton jako Ellie
Mirosława Morawska jako lady Harriet
Jerzy Tkaczyk jako sir. John
Juliusz Berger jako Sladd
Wojciech Szymański jako Terence (Teofil)
Ryszard Dembiński jako Jock
Jacek Czyż jako Claude
Włodzimierz Bednarski jako Kraken
Tadeusz Włudarski jako rekin Shark
Jarosław Domin jako węgorz elektryczny (pomagier rekina)
Leopold Matuszczak jako niedźwiedź polarny
Ryszard Olesiński jako wódz wydr

Zatem podsumowując, czy polecam ten film? Oczywiście. A czy też polecam książkę? Nie bardzo. Nie jest ona zła i stanowi ona uwieńczenie mojej biblioteki, jednak zdecydowanie za kanoniczną wersję przygód Toma będę zawsze uważał film i niech autor ma mi w zaświatach to za złe. Ja wolę jednak film. I lubię do niego wracać i myślę, że niejeden z was, po jego obejrzeniu, zrobi to samo i chętnie nieraz zaśpiewa z bohaterami „Hej, kokolorum!”. A co dla was oznacza ten zwrot? Zastanówcie się i śmiało piszcie. I oglądajcie film „WODNE DZIECI”, bo wart jest tego, aby go znać. Jest to przez wielu zapomniana lub nawet niekiedy niedoceniana produkcja, którą powinien znać każdy miłośnik dobrych filmów z baśniowymi motywami.


niedziela, 18 października 2020

Tytus, Romek i A'Tomek wśród złodziei marzeń (2002)


Jako dziecko poznałem swego czasu kilka starych i dobrych komiksów, które miały w sobie coś niesamowicie pięknego i porywającego, dlatego z wielką chęcią je czytałem. Od jednej nauczycielki dostałem plik starych komiksów z czasów jej dzieciństwa, które ona chciała wyrzucić, ale widząc, jak wielkim fanem dobrych komiksów jestem, dała mi je w prezencie, gdyż byłem jej ulubionym uczniem. W ten sposób poznałem kilka super komiksów jak np. „PRZYGODY JONKI, JONKA I KLEKSA”, „KAJKO I KOKOSZ” oraz „TYTUS, ROMEK I A’TOMEK”. To były komiksy z czasów PRL-u, z dzieciństwa moich rodziców i bardzo mnie ona zachwyciły. Potem zacząłem zbierać komiksy z tych serii oraz jeszcze kilku innych i do dzisiaj je mam. Jedne, które szczególnie mnie zachwyciły, wywołały wiele uśmiechu na twarzy i zapadły mi w pamięć, to właśnie komiksy Papcia Chmiela o przygodach Tytusa de Zoo i jego przyjaciół. Na ich podstawie potem powstał film animowany, o którym jest dzisiejsza recenzja.
Najpierw jednak trzeba powiedzieć to i owo o serii komiksów. Napisał ją, nieżyjący już niestety, Henryk Jerzy Chmielewski znany jako Papcio Chmiel, który przelał w nie całe swoje ogromne poczucie humoru i wielki talent artystyczny. Opowiadają one o przygodach powstałego z kleksa Tytusa de Zoo, uroczego i zwariowanego szympansa oraz dwóch harcerzy: zarozumiałego hipisa Romka oraz grubego i inteligentnego A’Tomka. Ci dwaj ostatni postanawiają uczłowieczyć Tytusa poprzez wpajanie mu ludzkiej wiedzy. Nie jest to proste, gdyż Tytus jak to małpa, wariuje, wygłupia się i woli to bardziej od nauki, ale mimo wszystko ma dobre serce, więc z czasem działania harcerzy zaczynają odnosić skutek. Prócz tego cała trójka przeżywa szereg zwariowanych przygód, często opierających się na żartach słownych i sytuacyjnych, a także niesamowicie zabawnych aluzji do czasów PRL-u, w których tworzył nasz Papcio Chmiel. W jednym komiksie bohaterowie przebierają świnię za dzika i namawiają turystów do karmienia jej, aby potem mogli sprzedać utoczonego „dzika” na kiełbasy, przy czym rzucają tekst, że przypomina im to jeden film xD Oczywiście jest to nawiązanie do kultowego wątku z równie kultowego filmu „NIE MA MOCNYCH”, ale ten żart oraz masę innych zrozumieją właściwie jedynie dorośli widzowie. Dzieciaki zaś będą mieli na tych komiksach ubaw z zabawnych perypetii Tytusa i jego dwóch przyjaciół: chudego Romka (który nie wierzy w to, że Tytusa można uczłowieczyć i ciągle czepia się naszego małpiszona i lubi mu dokuczać) oraz grubego A’Tomka, który lubi się wymądrzać i rządzić pozostałymi, ale przy okazji ma wielką wiedzę i spory talent przywódczy. W przygodach nieraz uczestniczy też profesor T. Alent (w innych komiksach Talent lub T’Alent), który namawia chłopców do korzystania ze swoich wynalazków i użycza im także swoich pojazdów zakrawających na niezłe sf. Warto zauważyć, że w jednym komiksie Tytus się ożenił z uroczą szympansicą, ale w kolejnych komiksach, napisanych już po latach, o ślubie nie ma ani słowa i Tytus wciąż jest kawalerem. Innym ciekawym faktem jest to, że mamy tu nieraz łamanie czwartej ściany i sam Papcio Chmiel rysował siebie samego na rysunkach komiksów i rozmawiał na nich ze swoimi bohaterami, którzy dodatkowo doskonale wiedzą o tym, że żyją w świecie komiksu :)
Papcio Chmiel w XXI wieku nie wydawał i nie tworzył nowych komiksów o przygodach naszej paczki, gdyż jak uważał, komunizm się skończył i żarty z niego byłyby niezrozumiałe dla młodych czytelników. Mimo to wydał jeszcze serię specjalną komiksów po części naukowych, w których Tytus, Romek i A’Tomek przenoszą się w czasie do znanych wydarzeń z historii Polski np. podbojów Bolesława III Krzywoustego, odsieczy wiedeńskiej, powstania Legionów Dąbrowskiego i naszego hymnu, odrodzenia Polski w 1918 roku, bitwy warszawskiej z 1920 roku oraz powstania warszawskiego. Komiksy nie mają za długiej fabuły, wiele tutaj opowiada nam narrator, wyjaśniający to i owo, a także to, jakie nawiązania do własnego życia i własnych przodków zawarł w komiksach Papcio Chmiel. Historyjki w nich zawarte są ciekawe i sympatyczne, a także nauczyły nawet mnie, obeznanego dobrze z polską historią tego i owego. Uważam, że powinny mieć one swoją ekranizację w postaci dobrego serialu.
A skoro o ekranizacji mowa, pora przejść do jedynego jak na razie filmu o przygodach naszych bohaterów, w którego produkcji wziął udział sam Papcio Chmiel. Film jest uroczy i sympatyczny, do tego posiada klimat komiksów i jest ich doskonałym uzupełnieniem, a poza tym, choć to urocza bajeczka, posiada w sobie ciekawe przesłanie. Ale zacznijmy od fabuły.
Tajemniczy książę Saligia żyjący na odległej planecie Transformatia, obserwuje za pomocą swojej aparatury mieszkańców Ziemi i ich marzenia. Szczególną jego uwagę przykuwa Tytus marzący o tym, aby zostać człowiekiem. To niebagatelne marzenie sprawia, że uznaje go za ciekawy okaz, który warto omotać i przesyła Tytusowi, który mieszka z Romkiem i A’Tomkiem w Polsce, wielki telewizor. Przyjaciela chwalą się nim swemu mentorowi, profesorowi T’Alentowi, który wkrótce odkrywa to, że telewizor jest maszyną służącą księciu do manipulowania ludźmi. Chce ostrzec przyjaciół, ale tych nie ma w domu, więc pędzi do nich. Ci tymczasem kontynuują „uczłowieczanie” Tytusa i pokazują mu pomnik Kopernika. Tytus włazi na niego i gdy zjawia się policja, to Romek i A’Tomek zostają aresztowani za dewastację. Tytus zdążył się schować i przepędza gołębie z pomnika naszego astronoma. Ten przemawia do niego i przepowiada mu przyszłość, zapowiadając niezwykłe przygody. Tytus wraca do domu i włącza nowy telewizor, w którym jednak zamiast ulubionej bajki widzi księcia, który wmawia mu, że potrzebuje on do bycia człowiekiem wielu sprzętów takich jak nowoczesny motocykl. Seans przerywa profesor T’Alent, który uwalnia Romka i A’Tomka z rąk policji, wykorzystując do tego swoją siłę perswazji i potem po przybyciu do domu, niszczy telewizor piłą łańcuchową. Chwilę później w domu zjawiają się całe masy ludzi, których wezwał przez telefon Tytus, aby dokonać z ich pomocą zakupów. Profesor uspokaja go za pomocą wielkiego strumienia zimnej wody i wyjaśnia, że biedak cierpi na chorobę „reklamicę”, która zmusza ludzi do kupowania bzdur niepotrzebnych im, a które kupują dlatego, że reklamy im to wmawiają. Potem zabiera ich do swego pojazdu (będącego połączenia tramwaju z fastfoodem), którym mogą dotrzeć na planetę Transformatię, gdzie rządzi Saligia. Tylko tam można znaleźć lek na chorobę Tytusa, ale uczony ostrzega, aby uważali na księcia, gdyż zechce on z pewnością i ich otumanić. Przyjaciele udają się tam, nie wiedząc, że Saligio obserwuje ich przez swoje sprzęty i nakazuje wysłać komitet powitalny dla naszych bohaterów. Mechaniczny nietoperz wysłany wpada gwałtownie na szybę pojazdu, przez co Tytus wypada z niego i ma niebezpieczne spotkanie z rekinami w rzece, do której wpada. Z trudem wydostaje się na brzeg i spotyka tam wiernego sługusa księcia Saligia, który kręci go kamerą. Tytus, widząc kamerę najnowszego sprzętu, ma nawrót choroby i zabiera mu ją i dziko ściska, ale widząc, że sługus o mało nie wpada do wody z rekinami, odzyskuje zdrowe zmysły i ratuje go. Ten wyjaśnia, że ma na imię Oliviero i dziwi się, że Tytus go ocalił. Chwilę później lądują Romek i A’Tomek, a potem zjawia się komitet powitalny, który odtańcuje przed nimi taniec powitalny. Pod jego wpływem Tytus znowu ma nawrót choroby i o mało w szale nie spada w przepaść, ale pomaga mu Oliviero. Tymczasem członkowie komitetu wykradają z głów Romka i A’Tomka ich marzeniami i dają im maszynki do produkcji pieniędzy. Przyjaciele pozbawieni marzeń przyjmują ten dar i bezmyślnie zaczynają produkować pieniądze. Olivier załamany wyjawia Tytusowi, że jeżeli on chce mieć taką samą, będzie musiał za nią zapłacić, a jego przyjaciele już to zrobili. Saligio obserwuje to i czuje, że nie może już ufać swojemu pomocnikowi, który czując wyrzuty sumienia podważa jego system działania.
Tymczasem trójka bohaterów trafia na wysypisko śmieci, gdzie Romek i A’Tomek zaczynają z pasją oglądać stare, ale jeszcze działające telewizory. Z kolei Tytus zostaje zabrany przez plemię żyjące na śmietniku do królowej zwanej Wielką Próchnicą. Widząc jego piękne, białe zęby chce mu je wszystkie wyrwać, ponieważ lubi tylko zęby nieumyte i spróchniałe, ale Tytus pokonuje ją, strasząc ją pastą do zębów i szczoteczką, dzięki czemu udaje mu się wrócić do przyjaciół, którzy znowu zaczynają drukować masę pieniędzy ze swoim maszyn i powoli tracą swoje kolory, przybierając szare barwy. W mieście, do którego potem trafiają, spotykają człowieka, który je pieniądze i chwilę potem Romek i A’Tomek robią to samo. Oliviero zaś zostaje aresztowany przez Saligia, któremu wyjawia, że nie mógł on dać maszynki do robienia pieniędzy Tytusowi i ukraść mu marzeń, ponieważ ten uratował mu życie i został jego przyjacielem. Przypomina księciu, że kiedyś oni też byli przyjaciółmi. Wściekły władca wtrąca go do więzienia. Jednocześnie Tytus z nie bardzo już świadomymi kompanami widzi, jak pewien bardzo już szary człowiek zmusza swoja córeczkę do tego, aby sprzedała swoje marzenie o posiadaniu pieska w zamian za maszynkę do robienia pieniędzy. Tytus nie pozwala na to, niszczy maszynę do kradzenia marzeń i przebrawszy się w zbroję strażnika obsługującego tę maszynę, wraz z Romkiem i A’Tomkiem ucieka rakietą, przy okazji oddając dziewczynce, którą ocalił jej pluszowego pieska. Dziewczyna jest wniebowzięta i prosi go, aby ją zabrał. Małpiszon się zgadza i w czwórkę nasi przyjaciele odlatują w głąb planety, z żalem obserwując, że Romek i A’Tomek coraz bardziej robią się szarzy. Dziewczynka informuje ich, iż pomóc im może tylko Gruba Książka z Królestwa Wielkiej Książki. Lecą tam i spotykają, ku swojemu zdumieniu, Gumową Kaczuszkę i Helikopterek, czyli postacie z bajek, które lubi Tytus. Postacie te rozpoznają zaś Tytusa jako bohatera swoich ulubionych komiksów. Z ich pomocą bohaterowie lądują w celu swojej podróży i poznają władczynię tejże krainy, sympatyczną starszą panią o imieniu Gruba Książka. Zamienia ona Puszka, pluszowego pieska dziewczynki w prawdziwego pieska, spełniając w ten sposób jej marzenie. Gruba Książka nie może jednak pomóc Romkowi i A’Tomkowi, informując Tytusa, że jeżeli do zachodu słońca nie odzyskają wspomnień, staną się całkowicie szary i nic im już nie pomoże. Saligio tymczasem zamienia powoli marzenia ludzi, które zdobył, w reklamy telewizyjne, na których zarabia miliony. Potem za pomocą swoich ludzi porywa Tytusa i chce mu ukraść marzenia, ale wcześniej chce wrzucić Oliviera do basenu z rekinami. Tytus jednak nie pozwala na to, ucieka i ratuje nowego przyjaciela, ale sam wpada do basenu. Tym razem ratuje go Oliviero, włączając reklamy Saligia, przez które Tytus ma nawrót choroby, ale zarazem też zyskuje wielką siłę i z jej pomocą udaje się mu pokonać rekiny oraz uciec z Oliverem oraz wykradziony marzeniami Romka i A’Tomka. Spotykają Kaczuszkę i Helikopterka, którzy mają siedmiomilowe buty i dzięki nim docierają do obozu. Słońce jednak zaszło, a chłopcy nie odzyskali swoich marzeń. Tytus jednak nie poddaje się i z pomocą siedmiomilowych butów skacze szybko do miejsca, gdzie zachodzące słońce dociera jeszcze swoimi promieniami. Gruba Książka odczytuje z księgi zaklęć formułkę: „Niech miłość i dobro uwolnią marzenia”, którą przekazuje przez nadajnik Helikopterkowi, a ten Tytusowi, który wypowiada ją i uwalnia marzenia swoich przyjaciół. Ci odzyskują je i wraz z nimi rozum. Sukces zostaje odniesiony, ale Saligio posyła swoich ludzi do ataku na Krainę Wielkiej Książki. Gruba Książka uwalnia jednak wszystkie postacie z książek dla dzieci, a Tytusa, Romka i A’Tomka mianuje Rycerzami Wielkiej Książki i dowódcami powstałej w ten sposób armii. Dzięki temu ludzie Saligia zostają pokonani, ale okrutny książę jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Chce zniszczyć on wszystkie skradzione przez siebie marzenia, aby nikt nie mógł ich odzyskać. Próbując dokonać ich destrukcji, zobaczył swoje własne marzenie z czasów dzieciństwa, a także wspomnienie z nim związane, ukazujące wydarzenie, jak został upokorzony przez nauczyciela w szkole, który wyśmiał jego marzenie o byciu dobrym i przynoszeniu dumy swojej mamie, jako zbyt krótkie i kiepsko napisane. Saligia płacze ze smutku nad tym wspomnieniem i odwiedza on archiwum z marzeniami. Załamany decyduje się ich nie niszczyć, ale rozpoczętego procesu destrukcji nie można zatrzymać. Na szczęście Tytus wchodzi wielką rurą do pałacu księcia wraz z Kaczuszką i Helikopterkiem. Książę słyszy go i prosi go o zaklęcie, którym uwolnił marzeniami Romka i A’Tomka. Szympans nie wie, czy mu może zaufać, ale zgadza się i podaje mu je. Książę jednak słyszy tylko ich echo i nie może je poprawnie wypowiedzieć. Tytus więc robi dziurę w rurze i przez nią wdziera się do archiwum, wypowiada zaklęcie i ratuje wszystkie marzenia. Marzenia wracają do swoich właścicieli, a Saligio odzyskuje znowu radość życia, jaką stracił wskutek tego feralnego wspomnienia ze szkoły. Wszyscy poddani księcia odzyskują swoje barwy naturalne i niszczą maszynki do robienia pieniędzy. Wszystko na planecie wraca do normy, a Gruba Książka zostaje wybrana Cienką Księżną, władczynią całej planety, Saligio zaś staje się jej wiernym pomocnikiem. Służący mu zaś złodzieje marzeń zostają łapaczami marzeń, którzy odtąd będą oprowadzać turystów po planecie, na której zostają zaprowadzone rządy wiedzy i mądrości. Tytus, Romek, A’Tomek i Saligio odlatują na Ziemię, żegnani czule przez nowo poznanych przyjaciół i w swoim ukochanym mieście Warszawie tańczą na ulicy dziki i wesoły taniec, śpiewając przy tym piosenkę o tym, że nie potrzebują do szczęścia wszystkiego, co oferują nam reklamy w telewizorze lub w radiu.
Film jest raczej przyjemną produkcją, dla młodych widzów i ewentualnie dla tych, którzy są dobrze obeznani ze światem komiksów Papcio Chmiela. Myślę nawet, że ci ostatni szczególnie będą bajką zachwyceni, zwłaszcza, że animacja, w której tworzeniu bezpośrednio brał udział Chmielewski, jest niemalże taka sama jak w komiksach. Oczywiście razić może nieco udział w bajce komputerowych wstawek, które nieco psują klimat. Ale poza tym animacja jest dobra. W tle lecą też piosenki rockowe, ale mnie osobiście podobała się jedna „OMAL NIE PĘKŁA MI ŁEPETYNA”, mająca fajny rytm i zabawne słowa. Pozostałe raczej nie bardzo zachwycają. Jednak nie piosenki są największym atutem filmu, a przesłanie. Bo w sumie o czym jest ta produkcja, ocierająca się chwilami o Stanisława Lema czy nawet George’a Lucasa? Otóż o tym, jak wielką potęgą są marzenia i jak warto do nich dążyć. Sam Saligia, główny czarny charakter, wydaje się być początkowo draniem bez serca, ale gdy odkrywamy jego przeszłość, smutne dzieciństwo, przez które stracił wiarę w marzenia i aby osiągnąć perfekcję porzucił je i skupił się na konsumpcjonizmie, budzi nasze współczucie. I cieszymy się, że jednak się nawrócił. Przy okazji mamy tutaj potępienie wyżej wspomnianego zjawiska wciąż powszechnego w naszym świecie, czyli konsumpcjonizmu, a także siły reklamy, która wmawia nam niekiedy, że potrzebujemy czegoś, bez czego doskonale sobie kiedyś radziliśmy. Jest to wyśmiane w sposób karykaturalny, który jednak zmusza nas do myślenia. Prócz tego warto zauważyć, co pokonuje złodziei marzeń z Saligią na czele. Otóż pokonuje je prostota, dobroć i radość życia. A także dzieci i niewielu starszych bohaterów, którzy jeszcze wierzą w marzenia. Prócz tego urocze było to, jak do walki ze złodziejami marzeń, posługującymi się komputerami i całą masą niezwykłych urządzeń, stają do walki postacie z bajek naszego dzieciństwa. Przypomina to nieco film „PAN KLEKS W KOSMOSIE”, gdzie świat bajek w osobie Pana Kleksa i jego przyjaciół staje do walki ze światem komputerów, reprezentowanym przez Wielkiego Elektronika i odnosi zwycięstwo, choć nie tak od razu. Tutaj jest podobnie. Przy okazji widać chyba pewne nawiązanie do powieści „MOMO” Michaela Ende. Bohaterowie ulegając konsumpcjonizmowi i złodziejom czasu stają się niewolnikami pieniędzy, których chcą mieć coraz więcej i przy okazji ich postacie tracą barwy i zyskują jedynie szare kolory. Przypomina to bardzo Szarych Panów, głównych wrogów z powieści „MOMO”, którzy byli złodziejami, co prawda czasu, a nie marzeń, ale ich cele były podobne i efekty w ich osiąganiu niewiele się różniły. Prócz tego w bajce widać pewną słabość twórców do dzieł sf, nie tylko w postaci podróży na inną planetę, ale także tego, że ludzie omamieni przez złodziei marzeń noszą na ciele jakieś mechaniczne zbroje i niekiedy nawet twarze częściowo zakrywają mechanicznymi maskami, które czynią ich podobnymi do robotów i utwierdzają widza w przekonaniu, że ma do czynienia z bezdusznymi istotami pozbawionymi wyższych uczuć. Podobnie jak komiksy, tutaj jest też zawarte kilka aluzji, które zrozumie tylko dorosły widz. Myślę, że samo przesłanie już jest wielką aluzją do tego, dokąd zmierza nasz świat. Ale dzieci mogą tego nie zrozumieć, choć na pewno docenią potęgę marzeń i zrozumieją, jak ludzie potrafią być podli, gdy ich nie mają. Ale krytyka takich rzeczy jak konsumpcjonizm i dyktatura może im umknąć. Dorosły widz jednak łatwo to wyłapie, mały z kolei ucieszy się widząc, jak bajki pokonują świat mechanizmów i komputerów. Prócz tego dorosły widz wyłapie w bajce aluzje do dzieł antyutopijnych takich jak „ROK 1984” George’a Orwella. Dlatego jestem zdania, że to bajka dla całej rodziny, bo każdy widz w każdym wieku wyłapie w niej coś dla siebie i coś, co mu sprawi większą przyjemność.
Warto też zwrócić uwagę na obsadę dubbingu do tej bajki, a ta robi wprost niesamowite wrażenie. Oto ona:
Marek Kondrat jako Tytus
Wojciech Malajkat jako Romek
Piotr Gąsowski jako A’Tomek
Andrzej Chyra jako książę Saligia
Gustaw Holoubek jako pomnik Kopernika
Dorota Stalińska jako Wielka Próchnica
Artur Barciś jako Oliviero
Paweł Szczesny jako profesor T’Alent
Jacek Czyż jako Nauczyciel
Jerzy Mazur jako Tatuś
Olga Bończyk jako Dziewczynka
Anna Apostolakis jako Kaczuszka
Jarosław Domin jako Helikopterek
Jan Aleksandrowicz jako Główny Złodziej
Jerzy Zadura jako Sługa Wielkiej Próchnicy
Ryszard Jabłoński jako Drugi Sługa Wielkiej Próchnicy
Aleksandra Koncewicz jako Gruba Książka
Brygida Turowska-Szymczak jako Komputer Saligi
Beata Kozikowska-Siudy jako Mysiuia

Pamiętam, jak ten film powstał i był wywiad z Markiem Kondratem, który powiedział, że rola w tej bajce sprawiła mu wielką przyjemność, zwłaszcza, że praca aktora jest czymś w rodzaju małpowania, dlatego rola małpy była czymś, co sprawiło mu ogromną przyjemność i zabawnie kojarzyło mu się z jego zawodem.
Czy zatem polecam ten film? Jak najbardziej! Nie jest to może jedna z moich ukochanych bajek, ale miło jest do niej wrócić, robi wrażenie i przy okazji też zmusza do myślenia, a do tego wzrusza i bawi, tak jak na przygody sympatycznego Tytusa de Zoo przystało. I choć na pewno bardziej ją polubią fani komiksów Papcio Chmiela niż ci, którzy ich nie znają, to jednak oni również mają szansę na pokochanej tej produkcji.

niedziela, 11 października 2020

Miki Mol i Straszne Płaszczydło (1996)


Dzisiaj pora poznać kolejną bardzo dobrą, polską bajkę, którą poznałem jako dziecko i która bardzo mnie zachwyciła, choć była chwilami dość groźna i jaka tako też była w telewizji zapowiadana, dlatego lepiej jej nie puszczać bardzo małym dzieciom z obawy, że się przestraszą. Ja też początkowo się nieco bałem, że bajka mnie przestraszy, jednak okazało się, iż nie ma tam za bardzo się czego bać, a przynajmniej takiemu starszemu widzowi, jakim byłem ja, gdy pierwszy raz udało mi się obejrzeć tę bajkę. Zatem nie specjalnie się przestraszyłem, za to cała opowieść bardzo mi się spodobała. Możliwe, że to dlatego, iż byłem już w takim wieku, gdzie dziecko nie przerazi się tak łatwo tego, co widzi na ekranie. A może po prostu byłem twardszy niż wielu moich rówieśników? Jakby jednak nie było, to bajka „MIKI MOL I STRASZNE PŁASZCZYDŁO” bardzo mi się spodobała i dlatego chcę o niej dzisiaj opowiedzieć.
Bajka to powstała na podstawie książki autorstwa Richarda A. Antoniusa, Polaka mieszkającego w Szwecji, pisarza, ilustratora i scenarzysty. Napisał on trzy książki ilustrowane o przygodach trzech dzielnych moli książkowych, którzy żyją w bibliotece, kochają książki i przeżywają szereg ciekawych przygód. Pierwsza z nich nosi tytuł „MIKI MOL”, choć wcześniej była wydawana jako „MIKI MOL I ZACZAROWANY KUFEREK CZASU” i opowiada o walce Mikiego Mola i jego dwóch przyjaciół: Świetlika i Mrówkolwa z dyrektorem cyrku Ambarasem i jego pomagierem, wilkiem Arcykąskiem, którzy uprowadzili grupę dzieci, w tym uroczą i słodką Grażynkę, bardzo zaprzyjaźnioną z molami i kochającą książki. W tej walce pomaga naszym bohaterom tytułowy Zaczarowany Kuferek Czasu. Druga z nich nosi tytuł „MIKI MOL I STRASZNE PŁASZCZYDŁO” i opowiada o walce Mikiego Mola i jego przyjaciół z tytułowym płaszczydłem, tajemniczym stworem, który próbuje przejąć władzę w sąsiedniej krainie i zaprowadzić rządy strachu i ponuractwa, w czym pomagają mu Ambaras i Arcykąsek. Trzecia z nich nosi tytuł „MIKI MOL I KOLCZAKI” i opowiada o walce Mikiego Mola i jego przyjaciół z kolejnym groźnym przeciwnikiem, szalonym inżynierem Bombolidem, który produkuje serię groźnych i agresywnych robotów, z którymi próbuje podbić kilka pobliskich krajów, w tym ojczyznę naszych bohaterów. Pomagają mu w tym zbiegli z więzienia Ambaras i Arcykąsek, czyli stali wrogowie naszych bohaterów. Książki te posiadam w swojej bibliotece i jestem nimi bardzo zachwycony. Teraz jednak skupimy się na filmie animowanym, który powstał na podstawie drugiej części tej sympatycznej oraz pełnej przygód trylogii. Co ciekawe, scenariusz do filmu napisał sam autor książki.
Akcja rozgrywa się w fikcyjnej krainie Filibiblonii, w której mieszkańcy wprost kochają książki, a ich czytanie jest największą przyjemnością dla ludzi. Z kolei najważniejszym budynkiem w mieście jest biblioteka. To w niej mieszkają trzej główni bohaterowie, mole książkowe: Miki Mol, Mrówkolew i Świetlik. Są to uroczy i sympatyczni osobnicy o miłym usposobieniu i pozytywnym nastawieniu do życia. Teraz spisują oni swoją ostatnią przygodę, której nadają tytuł: „MIKI MOL I STRASZNE PŁASZCZYDŁO”. Akcja filmu cofa się zatem o parę tygodni, kiedy to ta przygoda miała miejsce. Miki Mol wyjechał wtedy do sąsiedniej Kalamburgii, aby wziąć udział w konkursie rozśmieszania, gdzie trzeba bez śmiania się wytrzymać najlepsze dowcipy i powtarzać poważnie „Turkuć Podjadek”. Świetlik i Mrówkolew zostają w bibliotece i opiekują się nią. Tymczasem do Filibiblonii przybywają dyrektor Ambaras i jego pomagier, wilk Arcykąsek. Nie cierpią oni moli książkowych, mają do nich wielki żal i z chęcią by im dokuczyli. Dowiadują się z gazety, że w Kalamburgii za pomocą zamachu stanu przejął władzę tajemniczy magister Turkuć Podjadek,  który wygląda jak wielki, pusty i poruszający się płaszcz, stąd niektórzy nazywają go Strasznym Płaszczydłem. Przejął on władzę za pomocą tajemniczego rozpryskiwacza, którym rozpryskał gaz zasmucający, wywołujący ponuractwo. Dwaj dranie wpadają na pomysł, aby pożyczyć od Płaszczydła ten gaz i z jego pomocą ukarać mole. Ale żeby Płaszczydło pożyczyło im ów przedmiot, muszą dowieść swojej podłości. Dlatego Arcykąsek przebrany za staruszkę podchodzi Grażynkę, dziewczynkę zaprzyjaźnioną z molami i kradnie jej książkę, która ta miała oddać do biblioteki, poważnie ją uszkadza i odnosi molom twierdząc, że to Grażynka tak potraktowała książkę, co bardzo załamuje Mrówkolwa. Nieco później Ambaras porywa Grażynkę i więzi ją w wielkim słoju i chce ją zawieść Płaszczydłu dowodząc, jak podli i źli są on i jego pomagier. Arcykąsek wkrada się do biblioteki i podsłuchuję, o czym rozmawiają mole. Tymczasem Miki Mol wraca do domu, wysyłając tam siebie samego w paczce. Opowiada przyjaciołom o tym, że konkurs, w którym brał udział, wygrał Magister Turkuć Podjadek, czyli Straszne Płaszczydło. Wygrał rozpryskiwacz z gazem rozśmieszającym, który zastąpił jednak gazem wywołującym ponuractwo, smutek i strach, po czym rozpryskał go po całej krainie i przejął w niej władzę, więżąc także Wiceprezydenta w jego własnym domu, a jego limuzynę przerobił na swój własny, prywatny pojazd. Miki Mol ocalał wtedy przy mocy kapitana Dunderśwista, który pomógł mu uciec i razem ukryli się w wesołym miasteczku, gdzie kapitan z grupką wiernych żołnierzy zorganizował ruch oporu, a także on i Miki Mol rozsyłali po całym kraju ulotki propagandowe zawierające mnóstwo dowcipów, aby w ten sposób propagować śmiech i radość oraz walkę z Płaszczydłem. Miki Mol powrócił do biblioteki po to, aby przynieść stamtąd swoją najnowszą powieść „PRZEMINĘŁO Z MOLAMI”, którą napisał z przyjaciółmi i która jest niesamowicie śmieszna i może pomóc Wiceprezydentowi odzyskać radość życia i zwalczyć Płaszczydło. Arcykąsek próbuje ją ukraść, ale kradnie inną książkę i ucieka z biblioteki do szefa. Potem obaj ruszają z uprowadzoną przez siebie Grażynką do Płaszczydła. Mole ruszają za nimi w pościg. Złoczyńcy przy granicy z Kalamburgią natykają się na tajemniczy wielki kredens, z którym przebywają trzy słoiki z konfiturami. Potrafią się one poruszać i mówić. Widząc ich niezwykłe właściwości, Arcykąsek ucieka i dołącza do szefa, który ładuje słój z Grażynką na drezynę i na niej oba łotry odjeżdżają torami, nie wiedząc, że Arcykąsek ma przyczepiony do spodni rzep z podsłuchem, który mu doczepiły właśnie owe słoiki z konfiturami. Te słoiki spotykają potem nasze mole książkowe, które się z nimi zaprzyjaźnią. Słoje okazują się być kosmitami z planety Konfituria. Okazuje się, że jeden z ich ziomków, okrutny łotr, pouwalniał z więzienia różne uwięzione wcześniej grozy, takie jak wojna czy podłość. Wsparty ich mocą uciekł potem na Ziemię, aby przejąć w niej władzę. Trzy Konfiturki, które teraz poznają nasi bohaterowie, to wysłannicy z tej samej planety, którzy ruszyli za nim w pościg. Miki Mol i reszta podejrzewają, że to Płaszczydło jest owym zbiegłym Konfiturkiem. Kosmici odsłuchują z nimi nagranie z podsłuchu i odkrywają, że Ambaras i Arcykąsek porwali Grażynkę dla Płaszczydła, a także, że te łotry chcą podejść kapitana Dunderśwista przebrani za mole. Nasi bohaterowie postanawiają im przeszkodzić, dlatego ruszają za nimi, a Konfiturki próbują odnaleźć swego zbiega i ruszają w swoją stronę. Pościg zatem dalej trwa.
W Kalamburgii, gdzie zaczyna mieć miejsce dalszy ciąg akcji, Miki Mol i jego przyjaciele spotykają jednego z członków ruchu oporu przeciwko nowemu władcy, ministra Chichotka. Z jego pomocą odkrywają tajne przejście prowadzące do pałacu ich przyjaciela, Wiceprezydenta. Do pałacu docierają jednak wcześniej Ambaras i Arcykąsek, którzy przedstawiają swój łup Płaszczydłu. To jest zdziwione widokiem wielkiego słoja, które rozpoznaje jako swój skafander kosmiczny, ale łup w postaci Grażynki go zadowala i zachęca go do zatrudnienia obu łotrów. Nakazuje im zniszczenie ruchu oporu poprzez podstępne podejście kapitana Dunderśwista i schwytanie go w niewolę. Łotry ruszają do akcji, tymczasem do pałacu wdziera się Mrówkolew, który uwalnia Grażynkę i razem uciekają, przy okazji zostawiając w pokoju Wiceprezydenta książkę „PRZEMINĘŁO Z MOLAMI”. Oboje wracają do reszty, która postanawia uprzedzić kapitana o podstępie Płaszczydła i jego nowych sojuszników. Żeby to zrobić, naprawiają stare i wielkie pajace, które służyły kiedyś do przekazywania wiadomości - ruchy ich rąk i nóg stanowiły specjalny szyfru. Teraz szczątki pajaców walają się po całej okolicy, ale bohaterowie naprawiają je i postanawiają przesłać informacje. Udaje im się to zrobić, a w tym samym czasie Ambaras i Arcykąsek przybywają do siedziby kapitana Dunderśwista przebrani za Świetlika i Mrówkolwa. Kapitan początkowo przyjmuje ich gościnnie, ale gdy odbiera wiadomość od Miki Mola, sprawdza swoich gości i odkrywa, że to oszuści (nie umieli podać tytułu najnowszej książki moli, która miała ocalić Wiceprezydenta). Każe ich uwięzić. Płaszczydło tymczasem odkrywa, że ktoś pozbawił go zapasów gazu smutku i ponuractwa. Wściekły wie, że nie może już kontrolować miasta, dlatego rusza do pałacu i postanawia przeprowadzić plan awaryjny. W międzyczasie Wiceprezydent odzyskał już humor dzięki książce od moli książkowych i postanowił przywrócić porządek w kraju. Aby wyjść z domu, zakłada on płaszcz, którym się okazuje być... Płaszczydło, próbujące go teraz uprowadzić i zmusić do posłuszeństwa. Na szczęście do akcji wkraczają Mole i ich przyjaciele, udaje im się uwolnić Wiceprezydenta, ale samo Płaszczydło ucieka swoją limuzyną. Wtedy odkrywa, że w środku siedzą Konfiturkowie, którzy rozpoznają go jako zbiega ze swojej planety. To oni też ukradli łotrowi jego zapasy gazu ponuractwa i chcą go teraz aresztować. Płaszczydło i im się wymyka i chowa w jednej z armat na terenie kierowanym przez kapitana Dunderśwista. Miki Mol i jego przyjaciele odkrywają to jednak i każą dać salwę ze wszystkich dział. W wyniku tego Płaszczydło zostaje wystrzelone w powietrze i rozerwane na kawałki siłą wybuchu. W ten oto sposób łotr ten ginie, a jego tyrania dobiega końca. Konfiturkowie zabierają limuzynę Płaszczydła za zgodą Wiceprezydenta (jak wiemy, jej poprzedniego właściciela), dają w zamian różne dary swoim nowym przyjaciołom i wracają na swoją planetę. Miki Mol ze Świetlikiem, Mrówkolwem oraz Grażynką wracają zaś do domu, zabierając ze sobą aresztowanych Ambarasa i Arcykąska, którzy zanim trafią do więzienia, muszą naprawić wszystkie szkody, jakich narobili, a zwłaszcza te w bibliotece.
Film ten, co należy zauważyć, nie jest jedyną produkcją o Miki Molu. Nieco wcześniej powstały jeszcze trzy inne, krótkometrażówki o jego perypetiach. Pierwszy z nich to „MIKI MOL” z 1976 roku, mający 10 minut. Drugi to „KALEJDOSKOP MIKI MOLA” z 1978 roku, także mający 10 minut. Trzeci zaś to serial „BAJKI ZZA OKNA”, powstały w latach 1992-1998. Kilka odcinków, w których Miki Mol opowiada jakieś ciekawe historyjki. Nie są to jednak produkcje tak dobre, jak właśnie film, o którym sobie opowiadamy. Warto zauważyć, że film został też podzielony na serial 4-odcinkowy i w takiej wersji widziałem go jako dziecko w telewizji. Dopiero jako dorosły poznałem film pełnometrażowy, który nie różni się praktycznie niczym od serialu, poza tym, że serial posiada jeszcze piosenkę czołową, a także narratora krótko opowiadającego widzom to, co miało miejsce w poprzednich odcinkach.
Zarówno w filmie, jak i w serialu pojawiają się różne piosenki, ale w sumie nie są one jakieś porywające i zachwycające. Owszem, wpadają w ucho i mają w sobie to coś, ale zdecydowanie daleko im do piosenek z serii bajek o Wiklinowej Zatoce. Animacja jest bardzo bajkowa i dość karykaturalna chwilami, trudno się po niej nie domyślić, kto jest postacią pozytywną, a kto negatywną. Do tego mamy typowe dla bajek ułożenie ról, mianowicie postacie złe są złe aż do szpiku kości, jednym z łotrów jest wilk, a jedną z postaci pozytywnych jest słodka i urocza dziewczynka w sukience i kokardzie na głowie, grzeczna oraz bardzo dobrze wychowana, ale też odważna i szlachetna. Mamy również wątek panny w opresji, którą ratuje drużyna głównych bohaterów. Jeśli chodzi o wygląd postaci, to ten wygląd jest dość fantazyjny np. Miki Mol ma zakręcony nos jak trąba, z kolei Grażyna ma ciemno-zielonowe włosy, Ambaras jest przesadnie gruby, kapitan Dunderświst zaś nosi mundur podobny do żołnierzy z Legionów Dąbrowskiego. Również nazwy państw i miast, a nawet niektóre imiona nadają całej historii bajkowego charakteru. Jak więc widać, dopatrzono w tej opowieści najróżniejszych, drobnych szczególików, które sprawiają, że bajka jest bajką, że ma nieco taką baśniową otoczkę i w ten sposób przyciąga widzów spragnionych właśnie takiej historii.
Postacie są ciekawie ukazane, choć z góry wiemy, że źli będą źli bez żadnych zalet, a ci dobrzy, pomimo swoich wad, to osoby niezwykle sympatyczne. Można też dopatrzeć się w relacjach Mrówkolwa oraz Grażynki czegoś na kształt miłości. Ostatecznie Grażynka więziona w słoju na widok Mrówkolwa uśmiecha się do niego słodko i chucha od środka na ściankę słoja, ta zaparowała, po czym... rysuje na niej serce :) Prócz tego również kilka spojrzeń, jakie oboje sobie rzucają też mówią praktycznie wszystko. Co prawda nie wiemy, ile lat mają bohaterowie, ale być może to początek pięknego i wspaniałego uczucia :) A wracając do postaci, to zdecydowanie Płaszczydło kradnie dla siebie całe show, gdy tylko pojawi się na ekranie. Wielki i tajemniczy fioletowy płaszcz i kapelusz, pod którym nie widać ani twarzy, ani rąk i nóg, a mimo to się porusza swobodnie i do tego mówi takim groźnym głosem i często rzuca wściekle swoje ulubione powiedzonko „Farba Gadarba”... Zdecydowanie przepis na to, aby wiele dzieciaków zaczęło się bać szafy i szerokich płaszczy xD Dlatego chyba lepiej tej bajki nie puszczać małym dzieciom, za to tym nieco starszym i owszem.
Na sam koniec warto wspomnieć o obsadzie dubbingu do filmu. A ten jest bardzo dobry, sporo w niej znanych aktorów dubbingowych, których aż miło jest słuchać. A zatem w filmie wystąpili:

Krzysztof Tyniec jako Miki Mol
Jacek Bończyk jako Mrówkolew i kapitan Bryjek (kapitan Konfiturków)
Jan Prochyra jako Świetlik
Krzysztof Kumor jako Straszne Płaszczydło
Marta Kalamus jako Grażynka
Mieczysław Grąbka jako Ambaras
Ryszard Nawrocki jako Arcykąsek
Wiesław Michnikowski jako Wiceprezydent
Marek Lewandowski jako kapitan Dunderświst
Edyta Jungowska jako Marmoladka, nawigotorka Konfiturków
Jacek Jarosz jako Minister Chichotek i Kipol, pilot Konfiturków

Podsumowując zatem, czy jest to film, który można polecić widzom? Jak najbardziej, choć z zastrzeżeniem, że nie mogą to być widzowie zbyt mali, bo inaczej mogą się przestraszyć za bardzo Płaszczydła. Jeśli jednak będą dość duzi, z pewnością historia im się spodoba, ma bowiem ciekawe postacie, interesującą fabułę, dobry humor i świetną obsadę dubbingową. Zatem serdecznie polecam ten film każdemu, kto lubi stare, dobre i klasyczne animacje. Film bowiem jest tego wart, a przy okazji pochwala takie wartości jak dobroć, bezinteresowność, poczucie humoru, a szczególnie pochwala czytanie książek i zachęca do cieszenia się choćby z najmniejszych drobiazgów, dowodząc przy tym, jak bardzo dobrze wpływa to wszystko na nasze życie. Myślę, że dzięki temu filmowi wielu ludzi może znów z chęcią powrócić do czytania książek i odkryć, jakie to cudowne, a także nauczy się, jak bardzo ważne jest to, aby czerpać radość choćby z drobiazgów i jak negatywnie na nasze życie wpływają smutek, strach i ponuractwo.

niedziela, 4 października 2020

Porwanie w Tiutiurlistanie (1986)


Pamiętam, że gdy byłem dzieckiem, zawsze zachwycały mnie książki, w której zwierzęta mówią ludzkim głosem i zachowują się jak ludzie. Nie umiałem wyjaśnić tego fenomenu i prawdę mówiąc, nadal trudno mi go wyjaśnić. Do dziś jednak mam słabość do takich opowieści, dlatego jako dziecko uwielbiałem wręcz powieści takie jak „KSIĘGA DŻUNGLI” czy „O CZYM SZUMIĄ WIERZBY”. Dlatego też, kiedy jedna moja nauczycielka, widząc moją wielką fascynację takimi książkami, poleciła mi „PORWANIE W TIUTIURLISTANIE”, oczywiście musiałem tę książkę pożyczyć i przeczytać. Potem, ponieważ zawsze chciałem mieć w posiadaniu książki, które polubiłem, udało mi się tę książkę kupić po taniej cenie i do dziś lubię do niej wracać. W tej bowiem powieści jest naprawdę coś niezwykłego. Pozornie jest to bajka dla dzieci o gadających zwierzętach ubranych w ludzkie ubrania, chodzących na dwóch nogach, które pomagają pewnej księżniczce wrócić do domu i są prześladowani przez okrutnego porywacza, który nie tylko chce zgarnąć nagrodę za odwiezienie księżniczki jej ojcu, ale jeszcze zadbał o to, aby nasi bohaterowie zostali uznani za jej porywaczy i byli ścigani za to przez prawo. Mówię „pozornie”, ponieważ prócz tego w tle tego wszystkiego mamy dzieło antywojenne, gdzie wojna jest ukazana w sposób karykaturalny, a sprawiedliwość w tym świecie jest reprezentowana przez źle ustanowione prawo oraz skorumpowanych urzędników, a nie przez istoty dobre i szlachetne, które z własnej, nieprzymuszonej woli, pomagają innym w potrzebie. Oczywiście to wszystko jest ukazane jedynie w tle, gdyż głównym wątkiem tej historii jest wyżej wspomniana przygoda, a otoczka filozoficzna i polityczna jest ukryta pośród niej i tylko uważni, dorośli czytelnicy ją zauważą. Dzieciaki z kolei będą zachwyceni podróżą pełną przygód trzech przyjaciół i uroczej księżniczki. Przypomina mi to nieco jedną z moich ukochanych bajek, czyli „PRZYGODY BOSCO”, gdzie też przecież trzech bohaterów ratuje księżniczkę i chcą ją odwieźć do domu, ale są ścigani przez jej porywacza. Co jeszcze łączy ze sobą te historie, to fakt, iż są dość gorzko słodkie, ale o „PRZYGODACH BOSCO” opowiemy innym razem. Dzisiaj zaś skupimy się na naszej rodzimej produkcji.
Ponieważ nie jest to blog poświęcony książkom, a bajkom, to właśnie na bajce się skupimy, choć jeżeli ktoś widział tylko bajkę, a książki nie czytał, to raczej nie poniesie żadnej straty, bo animowana adaptacja powieści Wojciecha Żukrowskiego jest niezwykle wierna pierwowzorowi i pominięto z jego fabuły jedynie kilka niewielkich drobiazgów, które nie wpływają jednak na fabułę i można było je sobie darować. Oczywiście powieść, którą Żukrowski napisał w 1946 roku i która tak bardzo podbiła moje serce, gdy byłem dzieckiem, także warto znać. Dziś jednak skupimy się na filmie animowanym, który poznałem dopiero jako nastolatek, już prawie dorosły, zatem nie była to produkcja mojego dzieciństwa, ale ostatecznie, ponieważ powieść znałem jako dziecko, a cała historia wpłynęła w pewien sposób na moje dzieciństwo, to uważam, że bajce należy się miejsce na tym blogu.
A zatem do dzieła! Zacznijmy od fabuły, a jest ona niezwykle ciekawa. Wartka i trzymająca w napięciu do ostatniej chwili. Dużo się w niej dzieje i nie ma tu ani chwili na nudę.
Rzecz się dzieje w fikcyjnym królestwie Tiutiurlistanie oraz Blablacji. Córka króla Cynamona (władcy tego drugiego państwa), księżniczka Wiolinka, zostaje uprowadzona na terenie Tiutiurlistanu. Tymczasem trójka wędrowców, którymi są: kogut Marcin Pypeć, lisica Chytraska oraz kot Mysibrat Miauczura podróżują po obu królestwach w poszukiwaniu zajęcia. Pierwszy z nich to weteran wojenny i w czasie jednego z postojów opowiada on towarzyszom o swoich przygodach i o tym, jak brał udział w wojnie Tiutiurlistanu z Blablacją. A doszło do niej z powodu kłótni, jaka wynikła pomiędzy królem Cynamonem a królem Baryłką (władcą Tiutiurlistanu). Podczas ich spotkania obaj stoczyli ze sobą pojedynek warcabowy i papuga króla Baryłki zjadła swemu panu dwa pionki, a Baryłka nie wiedząc o tym, oskarżył o ten czyn swego przeciwnika. Obaj zaczęli się kłócić i choć prawda wyszła na jaw, obaj obrazili się tak, że musieli zmazać tę ujmę na honorze wojną. W wyniku tego doszło do wojny, podczas której pewien Koziołek zdradził i podstępnie wyeliminował z walki dowódcę wojsk króla Baryłki - hrabiego Majoneza. Zdrada wyszła jednak na jaw, a Koziołka skazali na obcięcie rogów i brody. Mimo braku głównodowodzącego wojska Tiutiurlistanu starły się na polu bitwy z wojskami Blablacji i wygrały dzięki podstępowi dwóch chłopców: Hipcia i Supełka, którzy wystrzelili w stronę wroga z armaty gniazdo os. W wyniku tego armia Blablacji została pokonana i wycofała się za mury stolicy, którą zdobyto znowu przy pomysłowości Hipcia i Supełka - na ich prośbę Marcin Pypeć wystrzelił ich z huśtawki poza mury miasta i ci zdołali otworzyć bramę i wpuścić swoich do środka. Wróg jednak zbudował na ulicy barykadę z jadła i wielkiej ilości alkoholu, które wojska Baryłki zaczęły konsumować i jedynie król z kilkoma ludźmi, w tym Marcinem Pypciem, kontynuowali zwycięski marsz. Ostatecznie uznano, że wojna zakończyła się remisem: Baryłka zdobył stolicę Blablacji, a Cynamon pokonał armię Tiutiurlistanu.
Po zakończeniu tej opowieści bohaterowie słyszą okrzyk posła, który ich informuje o tym, że porwano królewnę Wiolinkę i to na terenie Tiutiurlistanu. To oznacza, że może wybuchnąć kolejna wojna, jeszcze gorsza od poprzedniej. Aby do tego nie dopuścić, patriota Marcin postanawia wraz z towarzyszami odnaleźć zaginioną. Podczas poszukiwań trafiają na pchli cyrk o nazwie „Cyrk Merdano”, którym kieruje Cygan Nagniotek i jego dwójka dzieci. Drumla, nastoletnia córka Nagniotka, uwodzi Marcina i wróży mu ze skrzydła, gdy jej ojciec zachodzi go od tyłu z nożem i chce zabić w celach konsumpcyjnych. Koguta ostrzega jednak jakiś tajemniczy głos z beczki, dzięki czemu on ucieka. Gubi jednak w obozie trąbkę i wraca po nią z przyjaciółmi w nocy. Wtedy również odkrywają, że głos, który go ostrzegł, należy do więzionej w beczce z tajemniczą cieczą... księżniczki Wiolinki. Bohaterowie uwalniają ją i uciekają. Rano docierają do karczmy pana Śniadanko, gdzie jedzą suty posiłek zamówiony przez księżniczkę, która uważa, że jej ojciec pokryje z pewnością dług. Potem przyjeżdża rycerz poszukujący zaginionej, mający ze sobą dwadzieścia dziewczyn podających się za Wiolinkę. Gdy prawdziwa Wiolinka przed nim staje, on nie wierzy jej, gdyż czary Cygana odmieniły jej wygląd i charakter, dlatego nie zamierza płacić za nią rachunku. Bohaterowie muszą szybko salwować się ucieczką, zanim wściekły karczmarz ich nie pozabija. Tymczasem Nagniotek odkrywa ucieczkę Wiolinki i domyśla się, kto ją uprowadził i rusza w pościg. Gdy odkrywa, że za odnalezienie dziewczyny jest wyznaczona nagroda, natychmiast postanawia ją znaleźć, oddać ojcu i powiedzieć, że to kapral Pypeć z towarzyszami stali za porwaniem. W tym celu ożywa za pomocą czarów armię muchomorów, aby te penetrowały las i znalazły zaginioną. Nie udaje mu się to jednak, a sam o mało nie tonie w bagnie. Nie zaprzestaje jednak pościgu.
Tymczasem nasi bohaterowie uciekają i zatrzymują się w lesie na nocleg. Przed snem opowiadają sobie nawzajem dzieje swego życia. Mysibrat wyjawia, że jest wnukiem Kota w Butach i synem znakomitego łowcy myszy i żył we młynie do czasu, aż został ojcem chrzestnym jednej z myszek. Od tego czasu przestał łowić myszy, a nawet wynosił im ze spiżarni nieco jedzenia, a młynarz, gdy to odkrył, wypędził go. Chytraska z kolei była guwernantką dzieci pewnego indyka, ale ten wyrzucił ją z pracy za to, że podczas zabawy z dziećmi w Indian wyrwała mu pióra z ogona na pióropusze dla swoich podopiecznych. Wiolinki nie wzruszają te historie, jest kapryśna i nieprzyjemna dla swoich opiekunów. Rano Chytraska idzie do pobliskiego miasto, prosząc o jałmużnę. Zostaje jednak obrabowana z futra przez zbójów, ale ci, odkrywszy, że jest biedna, zwracają je jej i składają serdeczne przeprosiny. Wyjaśniają, że są bractwem Uczynnych Pszczelarzy, którzy rabują tylko bogaczy z pobliskiego miasta, aby oduczyć ich chciwości, a sami zabierają z łupów dla siebie jedynie tyle, żeby mieć za co żyć, a resztę oddają biednym. Obiecują też pomóc bohaterom w sprawie z Nagniotkiem. Przy okazji tego wszystkiego odkrywamy, że Pypeć ma w torbie jajko ze swoim synkiem, które o mało głodna Wolinka nie zjada, ale w porę dziecko zostaje uratowane.
Bohaterowie wędrują dalej i trafiają do miasta, gdzie jest „Cyrk Merdano”. Słusznie stwierdzają, że skoro Cygan rzucił czar na Wiolinkę (przez co jej skóra jest teraz brudna, włosy czarne, a charakter paskudny), to może też odczynić urok. Spotykają Koziołka, któremu Pypeć daje nieco pieniędzy i nakazuje wykupić od Nagniotka maść na wybielenie skóry. Zachłanny Koziołem kupuje od Drumli, córki Cygana maść, a prócz tego kupuję maść na porost rogów i pozłocenie brody. Ponieważ słoiki nie miały etykietek, myli je i daje Wiolince maść na... pozłocenie brody. Tymczasem Mysibrat z przyjaciółmi obserwuje popis pcheł Nagniotka, ale przez psotę Hipcia i Supełka cyrk się zawala, dochodzi do zamieszania i Cygan dostrzega w tłumie Mysibrata. Rozpoznaje go i każe go aresztować straży jako porywacza Wiolinki. Uważa też, że w mieście są na pewno jego towarzysze. Straż miejska zaczyna ich szukać i dość szybko znajduje, ale gdy widzą Wiolinkę ze złotą brodą (efekt pomyłki Koziołka), uznają, że się pomylili i odchodzą. Mysibrat nie ma jednak tyle szczęścia, staje przed sądem, który nie wierzy w ani jedno jego słowo i skazuje go na tortury w celu przyznania się do winy. Torturuje go osobiście Nagniotek przebrany za kata. Kot trzyma się dzielnie i nie zostaje zmuszony do kłamstw, jednak jego słowa sąd odbiera jako dowód przyznania się do winy i Mysibrat ma zostać stracony nazajutrz na szubienicy. Kapral próbuje ocalić przyjaciela, zabijając kata ze strzelby, ale proch mu zamókł z powodu łez i nie może tego dokonać. Jednak z jakiegoś powodu sznur pęka i wisielec żywy opada na szafot, co ludzie odbierają jako boską interwencję i nie pozwalają biedaka powiesić. Okazuje się, że to wszystko zasługa chrześniaka Mysibrata - mysi chłopczyk nie pozwolił powiesić swego ojca chrzestnego i z grupą przyjaciół przegryzł w mieście nie tylko sznury, ale wszystko, na czym można by kota powiesić. Kot wraca do towarzyszy i wraz z nimi opuszcza niegościnne miasto. Cygan jednak wciąż jest na ich tropie i próbuje ich schwytać z pomocą swego syna, który udaje Czerwonego Kapturka, ale dzięki czujności przyjaciół podstęp się nie udaje. Trafiają do siedziby Białoksiężnika, który za pomocą swoich leków pozbawia Wiolinki brody, nie umie jednak  całkowicie czarów Cygana, gdyż wyciąga zło z jej serca, ale cery nie zdołał jej przywrócić. Bohaterowie zadowalają się tym, co mają i ruszają dalej, nie wiedząc o tym, że Białoksiężnik niedługo po ich wyjściu, zobaczył w magicznej kuli śmierć Marcina.
Niedługo potem bohaterowie spotykają Czarnego Barana, któremu kapral sprzedaje swoją trąbkę w zamian za pantofelki dla Wiolinki. Ta z radością idzie obmyć nogi, aby je założyć. Gdy to robi, czar pryska i znów staje się księżniczką Wiolinką taką, jaką była dawniej. Wraca do przyjaciół i prosi, aby nazywali ją po imieniu, zamiast tytułować „księżniczką”. Gdy jednak idą w kierunku koncentracji wojsk króla Cynamona, spotykają Nagniotka. Kapral każe przyjaciołom uciekać, a staje do pojedynku, który niestety wygrywa Cygan, przebijając koguta nożem, po czym ucieka widząc pędzących w jego stronę Uczynnych Pszczelarzy. Przyjaciele kryją się przed nim w klasztorze wraz z księżniczką. Tam też dowiadują się o śmierci swego kompana. Tam również wykluwa się z jajka jego synek, Kirkor Epikurek, któremu Uczynni Pszczelarze oddają się w służbę i obiecują mu pomścić jego ojca. Potem Pszczelarze informują króla Cynamona o odnalezieniu jego córki i Wiolinka ze swoją świtą wiernych przyjaciół powraca do ojca. Do wojny nie dochodzi i wrogie sobie armie rozchodzą się w zgodzie, a pokój został ponownie zawarty. Na końcu zaś spotykamy Epikurka, który opowiada nam o dalszych losach bohaterów. Dowiadujemy się z nich, że: Mysibrat odziedziczył młyn, ale niezbyt dobrze mu szło z powodu przyjaźni z myszami; Chytraska zaczęła pracować w gospodzie w Tulebie, stolicy Tiutiurlistanu; Cygan Nagniotek został zamordowany w niejasnych okolicznościach, jego cyrk przejęli Hipcio i Supełek, Koziołek założył aptekę, w której fałszował pigułki, zaś Uczynni Pszczelarze założyli bank. Kapral Marcin Pypeć zaś został pochowany z należytymi honorami, a jego dusza trafiła do nieba, gdzie powitali ją z szacunkiem liczni bohaterowie świata bajek.
Tak oto wygląda fabuła całego filmu i zawiera ona praktycznie wszystkie wydarzenia z książki. Pominięto jedynie kilka drobnych szczegółów np. że Mysibrat sprzedał swój cień, aby kupić Wiolince porządne ubranie i musiał potem używać cienia myszy, co wielu uważało za powód do kpin, ale potem Białoksiężnik dał mu cień tygrysa. Pominięto też udział biedronki Trzykropki, która ocalona przez naszych przyjaciół, uratowała ich przed armią muchomorów, co jednak przypłaciła życiem. Nie ukazano również pogrzebu Marcina Pypcia, którego ciało złożono do balonu i wysłano w niebiosa, gdzie połączyło się z duszą. Prócz tego jeszcze w książce była ukazana śmierć Cygana Nagniotka, którego zabiła personifikacja siedmiu grzechów głównych, które go prześladowały od czasu, gdy zabił Marcina. W filmie zaś zachowali jedynie wzmiankę, że został zamordowany, ale nie wiadomo, przez kogo. Nie jest to jednak coś, co by mogło zmienić znacznie całą fabułę, która praktycznie w filmie jest taka sama, jak w książce. Należy zauważyć, że bardzo mało jest równie wiernych adaptacji filmowych i wielki plus należy się twórcom za to, iż zdołali taką stworzyć.
Animacja w filmie jest bardzo podobna do animacji, jaką mamy w serialach o przygodach Baltazara Gąbki, choć jest nieco poważniejsza i bardziej jest zbliżona do tej z pierwszej części serii o Wiklinowej Zatoce. Nie ma tutaj jednak piosenek przerywając nagle fabułę, nie ma również zbyt wielu zabawnych wstawek. Podobnie jak w powieści, mamy tu bardziej satyrę, wręcz karykaturę, niekiedy dość przerażającą, zwłaszcza w tym, jak wiele z tego, z czego bajka kpi, wciąż jest obecne w naszych czasach. Sama fabuła zaś jest ciekawie skonstruowana, choć to już raczej zasługa autora niż twórców bajki, którzy zrobili najlepsze, co mogli zrobić - zachowali wierność oryginałowi, nie wtrącając to w żadnych swoich głupich pomysłów, które miałyby ulepszyć książkę, a zamiast tego by tylko wszystko zniszczyły. Postacie są ciekawie skonstruowane, poznajemy dobrze ich charaktery, a niekiedy nawet i przeszłości, dzięki czemu możemy bardzo łatwo ustalić, z kim sympatyzujemy, a z kim nie. Ponieważ Żukrowski napisał swoje dzieło tak, aby to była powieść antywojenna i film zachował tego ducha. Warto przy tym dodać, że nieco swojskości dodali twórcy od siebie np. Marcin Pypeć nosi czapkę krakowską z pawimi piórami, co oczywiście od razu pokazuje widzom, że jest to swojak, nasz człowiek (znaczy kogut) i oczywiście jeszcze bardziej mu przez to kibicujemy. I dlatego tak bardzo cierpimy, gdy ginie pod koniec historii. Swoją drogą, bajka dla dzieci, w której jeden z głównych bohaterów ginie zabity przez czarny charakter? To dość nietypowy sposób prowadzenia opowieści, ale skoro to też historia antywojenna, a cała opowieść to wojna dobra ze złem, to autor nam pokazuje, że wojna wymaga ofiar i niestety giną w niej także ci dobrzy, a twórcy filmu pokazali nam to samo. Dlatego też jest to opowieść nieco słodko-gorzka, bo co prawda dobro ostatecznie wygrywa, ale cena, jaką za to wszyscy ponoszą, jest przerażająca i zadajemy sobie niekiedy pytanie, czy cała sprawa jest tego warta. Czy warto poświęcić wybitnego i dobrego osobnika dla księżniczki, która być może zapomni łatwo o swoich wybawcach, a jej kraj nigdy w pełni nie doceni ich starań? Bo przecież zakończenie historii pokazuje, że Blablacja łatwo o nich zapomniała. W normalnej bajce czy baśni Mysibrat i Chrytraska pławiliby się w dostatku do końca życia i już nigdy niczego by im nie zabrakło, tu się jednak tak nie dzieje. Co prawda bohaterowie nie kończą smutno, ale trudno to też nazwać jakimś całkowicie optymistycznym zakończeniem. Możliwe też, że Wiolinka na zawsze zapamiętała swoich wybawców, ale jej rodzice już niekoniecznie, a jej kraj tym bardziej.
Warto przy tym zauważyć, że ponieważ cała historia bazuje na zasadzie baśni, dlatego można w niej znaleźć baśniowe elementy, takie jak mówiące zwierzęta, czary, walkę dobra ze złem, a także również pewne stereotypy, czy może raczej schematy, jakie w baśniach zwykle mają miejsce. Zauważyliście zapewne, że w baśniach zwykle mamy różne schematy np. lew jest dumny i odważny, a nieraz i dziki, lis sprytny i niekiedy chytry, wilk zły, żaby są księżniczkami itd. Tutaj mamy różne nawiązania do tych motów np. Wiolinka uciekając z beczki Nagniotka nie wie, że jej miejsce tam zajmuje żaba (księżniczka zamieniona w żabę kłania się nam tutaj). Muchomory to w oczach ludzi grzyby złe i tutaj są łajdakami dążącymi do zabicia głównych bohaterów. A imiona bohaterów są mówiące i jedne mówią bardzo wiele o bohaterach np. król Baryłka, oberżysta Śniadanko albo Mysibrat Miauczura, a inne z kolei są prześmiewcze np. Nagniotek czy Cynamon.
Mamy tu też wyśmianie pewnych stereotypów np. kot nie jest wcale zabójcą myszy, tylko ich przyjacielem, lisica nie jest chytra, tylko dobroduszna, a kogut nie jest napuszony jak paw z powodu bycia wodzem wszystkich kur w kurniku, ale jest dobrym, skromnym i odważnym wojakiem w krakusce na głowie. Z kolei zaś koziołek jest tutaj osobą głupią i żałosną, chciwą i myślącą tylko o sobie, co już zgadza się ze schematami baśniowy, choć tylko częściowo. Jest jednak jeden schemat, który tutaj został aż nadto oddany. Mianowicie wątek złego Cygana. Nie jest to schemat typowo baśniowy, choć bywały baśnie, gdzie właśnie Cygan był tym złym. Jednak jest to stereotyp wciąż jeszcze obecny w świecie, choć mniej niż w dawnych czasach. Cyganie z powodu swojej odmiennej kultury, izolacji od społeczeństwa i wiecznych wędrówek, a także swoich własnych praw i niechęci do przestrzegania praw kraju, w którym przebywają, zwykle byli i są nadal traktowani jako ci gorsi. Byli zwykle pierwszymi podejrzanymi, których o coś podejrzewano, gdy działo się w pobliżu coś złego. Uważano, że każdy Cygan to pijus (każdy pijak to złodziej xD), oszust, naciągacz, magik, a przede wszystkim... złodziej dzieci. To wszystko, a już zwłaszcza to ostatnie, zostało ukazane w postaci Cygana Nagniotka, który jest właśnie stereotypowym wyobrażeniem Cygana: wysoki, silny, brodaty, podły naciągacz, okrutnik, złodziej i magik, a przede wszystkim porywacz dzieci. Nie wiadomo, czy przez Żukrowskiego przemawiał tutaj jakiś rasizm i niechęć do Cyganów, jednak z całą pewnością taki pomysł wpasował się idealnie w baśniowy świat, gdzie pełno różnych schematów, w tym i tego, że jak Cygan, to wiadomo, że coś z nim nie tak. Oczywiście nie można odbierać tej powieści jako atak na nację Cygańską, podobnie jak i filmu nie wolno w taki sposób traktować. Raczej należy to postrzegać jako stereotypowy obraz takiego złego Cygana, którego zawsze baliśmy się jako dzieci, gdy mamy nas straszyły, że Cygan nas porwie i zje, jeżeli nie będziemy grzeczni. Taki trochę męski odpowiednik Baby Jagi. Do świata baśniowego pasuje idealnie.
Warto tu jeszcze kilka słów rzecz o obsadzie dubbingu do tej bajki, a ta jest całkiem ciekawa i warta uwagi. Występują tu zatem:

Andrzej Gawroński jako kogut kapral Marcin Pypeć
Ewa Kania jako lisica Chytraska
Kazimierz Brusikiewicz jako kot Mysibrat Miauczura
Jolanta Żółkowska jako królewna Wiolinka
Jan Tesarz jako Cygan Nagniotek
Iga Cembrzyńska jako Drumla (córka Nagniotka)
Wiesław Michnikowski jako Białoksiężnik
Henryk Łapiński jako król Cynamon
Cezary Julski jako król Baryłko
Eugeniusz Robaczewski jako hrabia Majonez
Aleksander Gawroński jako Koziołek
Andrzej Stockinger jako Hulajnoga (jeden z Uczynnych Pszczelarzy)
Krzysztof Nowik jako Trybuszon (drugi z Uczynnych Pszczelarzy)
Mieczysław Gajda jako Węgiełek (trzeci z Uczynnych Pszczelarzy)

Obsada zatem nie byle jaka, a wręcz wyśmienita, gdyż stanowią ją sami znakomici aktorzy czasów PRL-u. Moim jednak zdaniem góruje w niej, nieżyjący już niestety, pan Andrzej Gawroński, znakomity aktor filmowy i dubbingowy (który notabene wystąpił tu też ze swoim bratem Aleksandrem, ojcem znakomitej aktorki Agaty Gawrońskiej-Bauman). Rola w tej bajce jest moim zdaniem jedną z najznamienitszych ról pana Andrzeja i już dla niego samego warto jest bajkę obejrzeć, a co dopiero dla reszty obsady i dla samej fabuły i jej przesłania. Choć przed seansem z góry należy uprzedzić dzieci, że nie jest to bajeczka słodka i urocza, a raczej groźna i dość niebezpieczna. A wręcz nie należy jej puszczać małym dzieciom, raczej już nieco starszym. Bajka bowiem, jak sami na pewno po fabule widzicie, to raczej poważniejsza produkcja. Mamy tu na ekranie groźne i niebezpieczne przygody, tortury jednego z głównych bohaterów, na które skazuje go sąd kapturowy (sędziowie są w kapturach z otworami na oczy i nie widzimy ich twarzy). Dodatkowo sędziowie, wchodzący w skład tego sądu to sadyści, którzy nie chcą wcale dociec prawdy, bo ta ich nie obchodzi, oni mają swoją prawdę i chcą tylko ją potwierdzić za wszelką cenę. Prócz tego główni bohaterowie co jakiś czas obrywają od życia za swoje dobre serce, a na koniec jeden z nich ginie. Nie jest to bajka, która zachwyci małe dzieci, ale starsze z całą pewnością zainteresuje, a może nawet i chwyci za serce, tak jak mnie kiedyś i w zasadzie dalej to robi.
Warto też na koniec dodać, że Żukrowski napisał jeszcze powieść „NA TRONIE W BLABONIE”, w której kontynuował losy bohaterów znanych nam z „PORWANIA W TIUTIURLISTANIE”. Autor zapowiedział ją już na zakończenie swej pierwszej książki, jednak na jej powstanie trzeba było czekać aż czterdzieści lat i gdy już przyszła, wielu było zawiedzionych. I nie bez powodu, w tej bowiem powieści sam Żukrowski, gdy próbuje pisać kontynuacje losów znanych nam bohaterów, nagle przenosi się do Blablacji, gdzie pod nieobecność króla przejął władzę Cygan Nagniotek (zanim jeszcze go zamordowali) i nasz bohater z pomocą Mysibrata, Chytraski i jeszcze paru innych osób musi zmierzyć się z nim oraz strasznym, chorym systemem, jaki on wprowadził. Widać tu wyraźnie aluzję do systemu w ZSRR i jego absurdów. Można zatem powiedzieć, że zamiast powieści dla dzieci wyszła mu powieść antysocjalistyczna i antypolityczna ogólnie, a sam autor chwilami gubi się w tym, co robi i sam chyba nie wie, czy pisze dla dzieci, czy dla dorosłych. Powieść nie jest zła, ale daleko jej do poprzednika, dlatego też może i dobrze, że nie została ona zekranizowana. Za to dobrze, że powstała ekranizacja jedynki, do której obejrzenia serdecznie wszystkim zachęcam, jak i do lektury książki. Jestem pewien, że każdy, kto lubi dobrą lekturę pełną przygód, przyjaźni, honoru, walki dobra ze złem i lubi choć trochę baśnie, to z przyjemnością ruszy w podróż z kapralem Marcinem Pypciem, lisicą Chytraską i kotem Mysibratem Miauczurą, weźmie udział w ratowaniu Wiolinki i walce z podłym Cyganem Nagniotkiem. I gdy raz w tym weźmie udział, zachwyci się tą opowieścią tak, że jeszcze nieraz powróci do Tiutiurlistanu, aby ponownie przeżyć te wszystkie przygody.                                                         

Dogtanian i muszkieterowie (1981-1982)

Muszkieterów dzielnych trzech Świat wspaniały dziś poznamy. Jeden tu za wszystkich, A wszyscy za jednego. Oddać życie każdy z nich Gotów jes...