Pora dzisiaj na ostatnią część uroczego cyklu „WIKLINOWA ZATOKA” i na ostatnie już spotkanie z piżmakiem Serafinem oraz szczurem Archibaldem, których zdążyliśmy bardzo polubić podczas seansu czterech poprzednich części. To ostatnie spotkanie nie wyszło może tak dobrze jak pierwsze trzy, raczej zachowało poziom czwartego spotkania, które już miało swoje braki, choć mimo wszystko wciąż było całkiem dobrym filmem familijnym dla dzieci i ich rodziców. Z tym filmem jest podobnie, dlatego nie można go nazwać za rewelacyjny, ale nie znaczy to, że jest też całkowicie do niczego. Przeciwnie, jest całkiem przyjemną produkcją, którą miło się ogląda, a już zwłaszcza wtedy, kiedy polubiło się wcześniejsze części. W sumie to przede wszystkim dla tych widzów jest ten film - dla tych, którzy już nie pierwszy raz stykają się z Wiklinową Zatoką i jej mieszkańcami. Myślę, że przede wszystkim dla nich jest film animowany „WIELKA WĘDRÓWKA”.
Film ten opowiada o jeszcze jednej przygodzie Serafina i Archibalda, jednak w przeciwieństwie do poprzedniej części, która była głównie o Archibaldzie i jego przygodzie z młodzieńczych lat, teraz powracamy do duetu Serafin-Archibald i to na nich głównie skupia się fabuła filmu. Otóż pewnego dnia nasz sympatyczny szczurek stwierdza, że Wiklinowa Zatoka wiosną jest nieco nazbyt głośna z powodu zbyt dużej ilości zwierząt, które tam przebywają - głównie chodzi mu o gęsi i kaczki, których nalatuje bardzo wiele do zatoki. Postanawia zatem poszukać nowego lokum dla siebie i swoich przyjaciół, czyli Serafina i jego rodziny. Dowiaduje się, że dzieci jego serdecznego druha już powoli dorastają i zaczynają szukać własnych domów. Stwierdza, że tym bardziej warto się przeprowadzić gdzie indziej, w ciche i spokojne miejsce, gdzie on, piżmak i jego żona przeżyją w spokoju emeryturę. Pożycza zatem od znajomych bobrów (rodziny dziadka Kastora) statek w postaci ogromnego drąga i rusza z Serafinem na poszukiwanie nowego miejsca zamieszkania. Niestety ich „solidny okręt” (jak go nazywa dziadek Kastor) szybko tonie i nasi bohaterowie muszą wędrować na piechotę. Trafiają do lasu, gdzie poznają kilka zwierząt: jedne bardziej, jedne mniej sympatyczne. Jedne chcą im pomóc, inne okazują im niechęć. Ich nowym przyjacielem zostaje młody borsuk Urban, który wpada w pułapkę ludzi. Przyjacielskie zwierzaki pomagają mu się z niej wydostać, ale on nie może ich u siebie gościć, ponieważ jego norę zajmuje podły i agresywny jenot, dlatego zamiast tego borsuk prowadzi naszych bohaterów do miejsca, gdzie mogą przenocować. Rano ludzie palą trawę i przyjaciele muszą się ewakuować. Sytuację ratuje dopiero deszcz. Potem Urban prowadzi Serafina i Archibalda do miasta, aby się mogli najeść. Czeka ich trudna przeprawa przez autostradę, a potem wyprawa na wysypisko śmieci. Ponieważ taka „restauracja” nie odpowiada Serafinowi i Archibaldowi, żegnają oni zachwyconego nią Ubrana i ruszają dalej. Archibald pozyskuje sobie pomoc dwóch młodych szczurków na metodę pana Zagłoby - wmawia szczurkom, że jest ich wujkiem, a te prowadzą ich przez kanały do swego domu. Archibald bojąc się zdemaskowania, wymiguje się od wizyty twierdząc, że muszą poszukać prezentu dla ich rodziców i rusza z Serafinem na poszukiwanie w kanałach drogi do domu. Nie przynosi to jednak zbyt dobrego efektu, ponieważ porywa ich strumień ścieku i wyrzuca do rzeki, gdzie bohaterowie opłukali się z toksyn, a potem idąc wzdłuż strumienia rzeki, licząc na to, że w ten sposób dotrą do morza. Potem jednak zmieniają zdanie i ostatecznie ruszają w odwrotnym kierunku, licząc na to, że w ten sposób trafią z powrotem do Wiklinowej Zatoki. Ponieważ są zmęczeni, korzystają z okazji chowają się w porzuconej na rzece łódce rybackiej, gdzie zasypiają, nie dostrzegając, że łódkę porywa nurt i wynosi ją na pełne morze. Tam zaś wybucha sztorm, który wyrzuca naszych bohaterów na brzeg, gdzie spotykają ponownie „bratanków” Archibalda, którzy oferują im pomoc w dotarciu do celu i zabierają ich do portu na pokład statku „M/S Hubertus”, na którym jak twierdzą, pracują jako majtkowie. Statek bowiem ma ludzką załogę oraz szczurzą. Na czele tej drugiej stoi szczurzy kapitan, podobno surowy, ale sprawiedliwy. Archibald i Serafin odkrywają, ku swojej wielkiej radości, że owym kapitanem jest znany nam z poprzedniego filmu szczur Hubert, przyjaciela Archibalda z dawnych lat. Hubert z radością wita ich obu, po czym ugaszcza na pokładzie swego statku, który przepływa obok Wiklinowej Zatoki, gdzie obaj bohaterowie wysiadają. Po tym wszystkim Serafin wita się radośnie z żoną Melanią i oznajmia, że jednak zostają tutaj i nigdzie się nie przeprowadzają. Archibald jakoś z trudem znosi obecność wszystkich gadatliwych i krzykliwych ptaków, ale też woli Wiklinową Zatokę niż to, co dotychczas miał okazję zobaczyć podczas „wielkiej wędrówki” po całej okolicy.
Fabuła filmu jest bardzo przyjemna i dość ciekawa, pełna przygód i jak przystało na film o wędrówce, pokazuje jej przyczynę, potem samą wyprawę oraz przygody podczas niej przeżyte, wyciągnięcie z niej właściwych wniosków i powrót do domu. Brak tutaj jednak ukazania dokładnego życia zwierząt żyjących nad jeziorami, jak to mieliśmy w pierwszej, drugiej i trzeciej części cyklu. Ta część, podobnie jak poprzednia, odeszła od tego schematu i w sumie nie ma w tym nic złego. Fabuła jest bowiem ciekawa, a postacie wciąż interesujące. Archibald to oczywiście stary kawaler, lubiący czasami narzekać i kochający wygodne życie, ale też oddany przyjaciel, serdeczny druh, wierny kompan w podróży, czasami nieco przemądrzały, jednak zawsze umiejący sobie radzić w świecie, który już nieco zdążył poznać. Z kolei Serafin już jest bardziej niedoświadczony w świecie i mimo tego, że jest mężem i ojcem, podczas wędrówki woli polegać na wiernym przyjacielu. Sam zaś nie zachwyca się aż tak bardzo miejscami, które poznaje i wciąż tęskni za bliskimi i do tego zabawnie ciągle stwierdza, gdzie by nie trafili, że nie sądzi, iż Melania by chciała tu zamieszkać. Trochę się prosi tutaj tekst: „Co ty masz z tą Melanią?” i odpowiedź: „Małżeństwo z nią mam” xD Jeśli zaś mowa o postaciach, to cieszy mnie też, że zachowali również ulubione powiedzonko Archibalda: „O mięta wodna!”. Zachowuje to klimat poprzednich filmów.
Niestety, chociaż fabuła jest bardzo dobra i postacie wciąż urocze, choć nieco starsze od poprzedniej naszej wizyty w Wiklinowej Zatoce (wspominają wszak o tym, że dzieci dorastają i zaczynają powoli iść na swoje, a Serafin i Melania czują się już nieco starzy), to jednak animacja już zaczyna mocno kuleć. Zaczynała już kuleć w poprzednim filmie, ale teraz to chwilami kuleje na całego. Nie mówię tu o scenach animowanych tradycyjnie, bo te jeszcze są dobre, choć widać już, że to nie ta sama kreska, a także za bardzo dominują kolory czerwony i żółty i taki nieco matowy obraz. Ale o ile to jeszcze można wytrzymać, bardzo razi już animacja komputerowa, która po prostu aż dźga w oczy swoją nowoczesnością oraz tym, jak bardzo się różni od tradycyjnej. Widać to wyraźnie w scenach przechodzenia przez autostradę lub wyrzucenia naszych bohaterów na plażę, a w scenie pobytu na wysypisku śmieci, praktycznie całego komputerowego, gdzie nasi bohaterowie są animowani tradycyjnie, takie połączenie wypada dosyć... głupkowato. Być może się czepiam, ale jestem zdania, że to aż za mocno razi w oczy i lepiej by było, gdyby twórcy z tego zrezygnowali.
Piosenki są tutaj znacznie lepsze niż animacja. Jest ich tylko kilka, przy czym mnie osobiście podobają się tylko dwie: „CZTERY STRONY ŚWIATA”, która leci w czołówce bajki i na jej końcu oraz „NA MORZU JEST OKEY”. Piosenki wykonuje zespół Zejman & Garkumpel oraz gości, czyli aktorów biorący udział w dubbingu. A skoro o nich mowa, to są to:
Olaf Lubaszenko jako Archibald
Wojciech Malajkat jako Serafin
Ewa Sałacka jako Melania
Leszek Filipowicz jako Urban
Ireneusz Machnicki jako Hubert
Wojciech Machnicki jako dziadek Kastor
Aleksander Gawek jako jenot
Dorota Goriainow jako Pierwszy (jeden z „bratanków” Archibalda)
Iwona Hołuj jako Drugi (drugi z „bratanków” Archibalda)
Jak widzicie, z obsady poprzedniego filmu powrócili prawie wszyscy. Szczególnie cieszy powrót Olafa Lubaszenki, który w poprzednim filmie zagrał Huberta, tutaj zaś wcielił się w Archibalda. A skoro o Hubercie mowa, to bardzo żałuję, że ma on w tym filmie niewielką rólkę, bo pojawia się zaledwie na kilka minut i to pod koniec filmu dopiero. Nie zmienia to jednak faktu, że jego obecność była dla mnie bardzo miła. Szczególnie rozbawiło mnie to, że uważa się on za kapitana statku, którym wszak przecież kierują ludzie. I do tego jako kapitan ma surową łapę dla załogi, ale gdyby coś, to oddałby za nich życie - jak mówią o nim „bratankowie” Archibalda. Do tego co ciekawe, statek na którym płynie nasz szczurek nosi nazwę „M/S Hubertus”. Zbieg okoliczności, czy może nawet Hubercik celowo wybrał statek o takiej właśnie nazwie? Tego się nie dowiadujemy, ale to bardzo zabawna sytuacja. Równie zabawna, jak słowa Archibalda, gdy już on i Serafin powrócili do Wiklinowej Zatoki: „Kapitan Hubert. Kto by pomyślał?” :)
Tak czy inaczej film jest warty obejrzenia, pomimo kilku swoich wad, a już zwłaszcza warto go obejrzeć wtedy, gdy jest się fanem Wiklinowej Zatoki i jej mieszkańców. Przy okazji film, podobnie jak poprzednika, podzielono na pięć krótkich odcinków po piętnaście minut każdy, przy czym pięć minut idzie na napisy początkowe i końcowe. Zatem nie przejmujcie się tym, czy obejrzyjcie wersję filmową czy serialową. To jest i tak jedno i to samo :)
niedziela, 20 września 2020
Wielka wędrówka (2006)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dogtanian i muszkieterowie (1981-1982)
Muszkieterów dzielnych trzech Świat wspaniały dziś poznamy. Jeden tu za wszystkich, A wszyscy za jednego. Oddać życie każdy z nich Gotów jes...
-
Skoro poznaliśmy już razem doskonałe produkcje animowane o przygodach Batmana, warto teraz poznać osobną produkcję o pewnej postaci niezwykl...
-
Jesteśmy dziećmi ziemi tej. Nie pozwolimy zginąć jej. My ją jak jasnej gwiazdy syn Obronimy... Obronimy... Te słowa leciały w czołówce znane...
-
Ponieważ poprzednio opowiedziałem o serialu „ZWIERZĘTA Z ZIELONEGO LASU”, to warto, abym teraz powiedział coś o bajce, którą można by na...
Bardzo przyjemna recenzja. A i sama bajka w ten sposób się reklamuje do obejrzenia. I to jeszcze z tak doborową obsadą dubbingową. :) Aż się chce oglądać. To wręcz idealna bajka zarówno dla młodszych i starszych widzów. :) Młodsi chętnie spędzą czas z Serafinem, Archibaldem i ich przyjaciółmi i przeżyją ich przygody od początku, a starsi na pewno chętnie do nich powrócą. :)
OdpowiedzUsuńAż się chce oglądać po prostu. Co tu dużo mówić, przecudowna bajka. :)