Ten oto cytat chyba znają wszyscy, którzy wychowali się w latach 90 XX wieku i znają choć trochę bajki emitowane na nie istniejącym już kanale RTL 7. Nie pochodzi on jednak z bajki „ALADYN” Disneya i nie wypowiada go słynny zły wezyr Dżafar, choć do niego bardzo by te słowa pasowały. Wypowiada go zupełnie inna postać, którą chyba większość z nas dobrze zna i nic w tym raczej dziwnego. Trudno jest bowiem być dzieckiem lat 90 i nie znać, choćby tylko ze słyszenia, bajkę o przygodach wrednego wezyra intryganta, który próbuje obalić swego władcę i zająć jego miejsce na tronie, z mizernym oczywiście skutkiem. Dla tych jednak, którzy jakimś cudem nie znają tej postaci i jego zwariowanych przygód, przedstawiamy: oto jest wezyr Nic-po-nim, wredny drań i intrygant, dodatkowo też przerysowany choleryk i postać, której nie można zaufać nawet w kwestii pożyczenia kilku monet na wino, a co dopiero w poważniejszych sprawach. Krótko mówiąc, główny bohater omawianej przez nas naprawdę rewelacyjnej i zabawnej bajki.
Po raz pierwszy wezyr pojawił się na kartach komiksów napisanych przez Rene Goscinny’ego i Alberto Uderzego. Jeśli te dwa nazwiska wydają się wam jakoś znajome, to spieszę z wyjaśnieniami: tak, nie mylicie się. Ci dwaj panowie napisali komiksy o przygodach Asterixa i Obelixa. Ale oprócz tego stworzyli też komiksy o innych naprawdę ciekawych postaciach. Jedną z nich był Lucky Luke, samotny kowboj walczący z przestępcami i umiejący pokonać w strzelaniu swój własny cień. Innymi są starsi bracia dzielnych Galów, czyli Indianin Umpa-pa z plemienia Szpoko-Szpoko i jego biały brat Hubert de La Purre de Cartofele, znany też jako Podwójny Skalp, francuski szlachcic i kolonista. Ta druga para bohaterów jest mało znana w Polsce, choć wydano w naszym kraju komiksy, które o nich powstały i osobiście bardzo żałuję, że nie doczekały się ekranizacji, gdyż są tego warte. Inną ciekawą postacią, którą współtworzyli Goscinny i Uderzo jest słynny Mikołajek i jego przyjaciele. Ale dzisiaj pomówimy sobie o innej postaci, którą w Polsce myślę, że wiele osób z pokolenia lat 90 dobrze jeszcze pamięta. Mowa tutaj o wezyrze Iznogudzie. Tak, wzrok nas nie myli. Oryginalnie nasz bohater nazywa się Iznogud, a nie Nic-po-nim. Dlaczego więc u nas jest znany pod zupełnie inną nazwą? Już wyjaśniamy tę kwestię.
Oryginalne komiksy rozgrywają się w pewnym fikcyjnym arabskim świecie. Na jego czele stoi dobroduszny, lecz safandułowaty kalif Harun Arachid zwany „Grubassosem”, który jednak niewiele się przejmuje sprawami państwa i we wszystkim, w czym tylko może, wysługuje się wezyrem Iznogudem, swoim „wiernym” sługą. Oczywiście nie wie, że wezyr to nędzny drań, który co prawda dobrze w jego imieniu rządzi krajem, ale nie zamierza być wierny swemu panu i próbuje go obalić w każdy możliwy sposób. Pomaga mu w tym jego sługus Pali Bebech. Wezyr często powtarza „Chcę być kalifem, zamiast kalifa” i zżera go ambicja, aby zajść najwyżej w hierarchii społecznej całego kraju. Co prawda, nie jest mu to potrzebne, ponieważ kalif nie zajmuje się sprawami państwa, umie tylko dyrygować służbą, która ma go nakarmić lub ewentualnie jeszcze przyjmować zagranicznych gości. W praktyce więc cała władza znajduje się w rękach wezyra, na którego spada odpowiedzialność za rządzenie krajem. Jednak wezyrowi to nie wystarczy, ponieważ i tak boska cześć poddanych jest oddawana kalifowi i to właśnie jego ludzie czczą i wielbią. Wezyr, który ma przerost ambicji, chce mieć również i to, dlatego ciągle knuje jakieś intrygi. Każdy komiks o przygodach Iznoguda opowiada kilka oddzielnych historii o przygodach podstępnego wezyra i ukazuje jego intrygi. Historie te nie są ze sobą powiązane, gdyż są one całkowicie niezależne od siebie i pokazują nam, jak wezyr coś knuje, aby się pozbyć kalifa i zająć jego miejsce, jednak zawsze kończy się to tym, że wpada w pułapkę bez wyjścia, znika w tajemniczych okolicznościach lub zostaje nieodwracalnie unieszkodliwiony. Ale tylko do kolejnej opowieści, w której to wszystko wraca do normy i znowu wezyr tworzy podstępny plan, mający na celu pozbawienia kalifa władzy i objęcie jego tronu. Komiksy stanowią w dużej mierze parodię „KSIĘGI TYSIĄCA I JEDNEJ NOCY”, pełno w nim bowiem dżinów, latających dywanów i czarodziejów. Dodatkowo jeszcze mnóstwo tu gier słownych. Samo imię wezyra mówi samo za siebie, gdyż nawiązuje do słów „is no good”, czyli „jest niedobry”. Na podstawie komiksów powstał serial animowany, a także film aktorski z 2005 roku. Pierwotnie sam Goscinny chciał sam stworzyć ekranizację, w której główną rolę zagrałby sam wielki Louis de Funes, ale niestety jego plan się nie powiódł. Wielka szkoda, ponieważ uważam, że byłby to naprawdę super film, zwłaszcza znając talent komediowy tego znakomitego francuskiego aktora.
Skupmy się na serialu animowanym. Ma on dokładnie taką samą fabułę, co komiksy, a przynajmniej taką samą konstrukcję, ponieważ przygody są już różne, ale często wzorowane na tych z komiksów. Serial ma 26 odcinków, każdy jest podzielony na dwa epizody. Przygody w nich ukazane są niesamowicie zabawne i pełne dowcipów, z których wiele dotyczy polityki i w sumie jedynie dorośli w pełni je zrozumieją i zapewne dlatego ten serial cieszył się większą popularnością wśród dorosłych widzów aniżeli wśród dzieci, choć i te były nim zachwycone, bo i trudno się tutaj nie zachwycać. Każdy odcinek bawi, sam wezyr, choć jest postacią złą, to jednak cieszy się sympatią widzów, głównie ze względu na to, iż jest tak doskonale stworzony, jako przerysowany choleryk, a jednocześnie intrygant i łajdak, który dość często jest dwulicowy, gdyż udaje on wiernego sługę swego władcy, a po cichu chce się go pozbyć. W polskim dubbingu serialu zmieniono nieco imiona postaci i kilka tytułów, które oni piastują, także zamiast kalifa mamy sułtana, zamiast Haruna Arachida mamy Haruna Łaskawego, zamiast Iznoguda mamy Nic-po-nima, a zamiast Pali Bebecha mamy Abdullaha. Nie wiem, po co zrobiono te zmiany, najprawdopodobniej dlatego, aby po polsku wszystko było bardziej dla polskiego dzieciaka zrozumiałe. Jeśli tak, to im się udało. W każdym razie o wiele lepiej dzisiaj w Polsce kojarzą wezyra Nic-po-nima zamiast wezyra Iznoguda. Jakby się jednak on nie nazywał, jest po prostu super i jego przygody ciągle bawią do łez tym, jak doskonale są skonstruowane. Dumą napawa przy tym myśl, że twórca komiksów i współtwórca serialu, Rene Goscinny, ma polskie pochodzenie. Widać to prawda, że Polak potrafi.
Jak wyglądają typowe przygody wezyra? Oto streszczenie jednej z nich, moim zdaniem najzabawniejszej, która pomoże lepiej nam zrozumieć, jak wygląda ten serial. Wezyr Nic-po-nim jest świadkiem, jak w jednym barze pewien biednie odziany facet wydaje grube sumy na porządny posiłek, a potem kupuje cały interes, płacąc złotymi jajami. Wezyr aresztuje go i zmusza, aby powiedział mu, skąd ma tę swoją walutę. Gość wyjaśnia, że z pewnej wyspy, na której żyje pewien struś, który znosi złote jaja. Wezyr i jego wierny sługa Abdullah ruszają z tym gościem w drogę i docierają na wyspę. Najpierw z trudem unikają ataku ludzi, którzy kochają krzyżówki i próbują ich zmusić do szalonej gry. Potem spotykają strusia i gość wyjaśnia, że trzeba mu śpiewać, aby znosił złote jaja. Wezyr zaczyna więc śpiewać, strasznie przy tym fałszując. Struś znosi jaja, a kocie zawodzenie Nic-po-nima ściąga burzę. Załamany struś (którego nie wiem, co bardziej boli - uszy czy kuper) pada nieprzytomny na stos złotych jaj, które zniósł, a które zabiera wezyr z wiernym sługą. Za pomocą owego skarbu próbuje przekupić wierną straż sułtana, aby ta służyła teraz jemu i obaliła Haruna Łaskawego. Straż jednak zamiast tego aresztowała wezyra i zamknęła w klatce zawieszonej na rynku miejskim. Przechodzi tam gość, od którego wszystko się zaczęło i wyjaśnia on wezyrowi coś, co chciał mu powiedzieć już wcześniej, ale Nic-po-nim nie chciał go słuchać i dlatego nie zrobił tego. Tym faktem było to, że struś owszem, znosi jaja, kiedy mu się śpiewa, ale jeśli śpiew jest fałszywy, to złoto też fałszywe. Załamany wezyr musi ponosić konsekwencję tego, iż nie chciał wysłuchać do końca gościa, którego zmusił do współpracy.
Tak oto wygląda streszczenie jednej z epizodów przygód wezyra. Ja osobiście bardzo miło go wspominam, podobnie jak i inne odcinki serialu. Pamiętam, że to była pierwsza bajka, którą obejrzałem wraz z nieżyjącą już niestety moją ukochaną dziewczyną Joasią, której chcę zadedykować tę recenzję. Pamiętam, jak oboje śmialiśmy się do łez z intryg Nic-po-nima i żartów, jakie tam padały, a zwłaszcza tych, które nawiązywały do polityki, jak choćby: „Ale ja jestem wezyrem. Chroni mnie immunitet” xD Wiele tekstów z tego serialu weszło potem do naszego języka potocznego, jak choćby „Dabu-dabra”, czyli zaklęciem, którym wezyr miał uruchomić latający dywan mający wywieźć sułtana do Chin. Albo jeszcze słynne: „Chcę zostać sułtanem, zamiast sułtana” i jeszcze „Abdullahu!”, kiedy wezyr wołał swego wiernego sługę, aby mu wydać polecenie. Albo jeszcze tekst: „I tak mam wieczność przed sobą” lub „Wybacz, nie biorę wielbłądostopowiczów”, pochodzące z odcinka, kiedy wezyr i Abdullah błądzili po drodze prowadzącej donikąd. Szczególnie rozbawił nas jednak polski dubbing do tej bajki, który składa się z naprawdę znakomitych nazwisk, stanowiących już same w sobie zachętę do obejrzenia tego serialu animowanego.
W polskim dubbingu do tej bajki wystąpili:
Jacek Czyż jako wezyr Nic-po-nim
Wojciech Machnicki jako Abdullah
Kazimierz Kaczor jako sułtan Harun Łaskawy
Włodzimierz Bednarski
Mieczysław Gajda
Marek Frąckowiak
Andrzej Gawroński
Ryszard Nawrocki
Mariusz Leszczyński
Aleksander Gawroński
Jan Kulczycki
Artur Kaczmarski
Tadeusz Borowski
Jerzy Mazur
Cezary Kwieciński
Aleksander Mikołajczak
Arkadiusz Jakubik
Jarosław Domin
Agata Gawrońska-Bauman
Magdalena Wołłejko
Jarosław Boberek
Ewa Serwa
Jerzy Molga
Jacek Jarosz
Jacek Kopczyński
Piotr Zelt
Józef Mika
Oczywiście największą perełką obsady dubbingowej tego serialu jest, jak zwykle zresztą znakomity Jacek Czyż. Jego rola wezyra Nic-po-nim jest jego już kolejną kultową obecnie rolą w polskim dubbingu, równie kultową co Tygrysek, Żukosoczek, Płomyk czy Mojo-jojo. Tworzy on doskonały ochrypły i wredny głos wezyra, którym umie rozbawić do łez niejednego widza i to nawet gdyby tylko recytował jakiś wierszyk, a co dopiero wypowiadając swoje genialnie napisane przez twórców polskiego dubbingu kwestie. Dodatkowo jeszcze Jacek Czyż śpiewa piosenkę z czołówki serialu, jak i również w odcinku ze złotymi jajami śpiewa fałszywym głosem piosenki wezyra, którymi ten chce zmusić strusia do tego, aby ten znosił mu ów jakże cenny skarb. Pan Jacek Czyż genialnie śpiewał, na co wskazuje choćby to, że zawsze sam śpiewał piosenki swoich postaci, a najlepszym tego dowodem jest chyba piosenka „GOŚCIEM BĄDŹ” z bajki Disneya „PIĘKNA I BESTIA”. Tutaj jednak musiał nieźle fałszować, aby stworzyć kocie zawodzenie wezyra, które szło tak:
Przyjadę po ciebie, miła
Na dwugarbnym wielbłądzie.
Uciekniemy stąd daleko.
Odjadę za karawaną Omara...
O różo Teksasu,
Tylko moją możesz być,
Zuzanno kochana...
Spróbujcie sobie to zaśpiewać fałszywym głosem, a zobaczycie, jak zabawnie to brzmi, a co dopiero w wykonaniu celowo fałszującego Jacka Czyża. Już dla samego tego warto ten serial obejrzeć. Niestety, w Internecie można znaleźć jedynie tylko siedem ostatnich odcinków serialu w polskim dubbingu, ale jak to mówią, zawsze lepsze to niż nic. To około dwóch i pół godziny dobrej zabawy, którą warto przeżyć. Dodatkowo jeszcze chciałbym dodać, że gdy Asia żyła, nieraz sobie dla zabawy śpiewaliśmy fałszywe śpiewki wezyra, naśladując jego głos, a w każdym razie ja to robiłem, a Asia wtedy mi mówiła, abym tego nie robił, bo zaraz zacznie padać deszcz, zupełnie jak w tym odcinku. A kiedy spadała niezła ulewa, to wtedy Asia żartowała sobie, że pewnie śpiewałem: „Przyjadę po ciebie, miła” i mamy tego skutki xD Teraz Joasi już nie ma pośród nas, zmarła przedwcześnie, ale zawsze pozostanie w moim sercu i będę ją ciepło i miło wspominał, a ten serial już na zawsze będzie mi się kojarzył z Asią i naszym wspólnym seansem przy tych odcinkach, które udało nam się odnaleźć w Internecie. Jeśli macie czas i chęć, wy także ich poszukajcie i obejrzyjcie je sobie. Na pewno nieźle się na nich ubawicie.
Czy zatem polecam ten serial? Zdecydowanie tak. Jak również komiksy na ich podstawie. Poznajcie je i oceńcie sami, ponieważ moja ocena jest nad wyraz pozytywna i sądzę, że wasza też taka będzie. I będziecie nieźle ubawieni za każdym razem, gdy ktoś rzuci wam tekst: „Chcę zostać sułtanem, zamiast sułtana”.