niedziela, 14 lutego 2021

Młodzi Tytani - Problem w Tokio (2007)


Ostatnio rozmawialiśmy o genialnych przygodach dzielnej drużyny Młodych Tytanów, oczywiście w wersji jedynej słusznej, czyli oryginalnej, gdyż ten jakże nieszczęsny reboot nie tylko jest żałosny, ale wręcz stanowi on coś na kształt parodii oryginału i to raczej kiepskiej parodii, którą większość fanów darzy uczuciem dalekim od pozytywnego. Jeżeli zatem Młodzi Tytani, to tylko z serialu animowanego, o którym ostatnio rozmawialiśmy. A jeżeli serial, to tylko i wyłącznie z uwzględnieniem filmu animowanego, który stanowi zwieńczenie całego serialu i przy okazji rozwiązuje wreszcie w sposób, jakiego oczekiwaliśmy, jeden z najważniejszych wątków poruszonych w animacji. Mowa tu oczywiście o wątku miłosnych naszych ulubieńców: Robina i Gwiazdki. Ale po kolei. Najpierw opowiedzmy sobie, o czym jest ten naprawdę ciekawy film.
Historia zaczyna się w sposób typowy dla przygód Młodych Tytanów, jak również i w sposób, który byśmy oczekiwali. W Jump City pojawia się tajemniczy osobnik w kolorowym stroju i atakuje on miasto. Pojawiają się Młodzi Tytani i dochodzi do walki pomiędzy nimi, a napastnikiem. Ten zdaje się być chwilami wręcz niezniszczalny, bo kiedy Cyborg odstrzeliwuje mu rękę, ta mu odrasta i on sam niszczy bombą ukochany samochód Cyborga. Gwiazda z kolei traci przez napastnika równowagę i spada w dół, ale ratuje ją Robin, który wciąga ja na motor i razem gnają przed miasto w pościgu za przeciwnikiem. W końcu cała drużyna dopada napastnika tuż przed swoją siedzibą - wielką wieżą w kształcie litery T. Przeciwnik ostrzeliwuje wieżę i uszkadza ją w sposób dotkliwy, zanim Młodzi Tytani zdołali go obezwładnić. Ponieważ jednak napastnik mówi po japońsku i nie zna angielskiego, Robin używa komputerowego tłumacza i odkrywa, że ich nowy przeciwnik nazywa się Saikotek i zaatakował ich na polecenie tajemniczego łotra o imieniu Brashogun. Chwilę później napastnik znika, a wręcz dosłownie rozpływa się w powietrzu. Robin stwierdza, że jedyny sposób, aby odkryć, co się tu dzieje, to lecieć do Tokio i odnaleźć swego nowego wroga. Szczególnie zachwyca ten pomysł Bestię, który marzy wręcz o tym, aby zwiedzić miejscową wytwórnię komiksów. Drużyna więc pakuje się i rusza w drogę.
Po dotarciu do celu, Młodzi Tytani wchodzą w sam środek miasta i zaczynają szukać miejsca, z którego może pochodzić ich nowy przeciwnik. Ponieważ jednak żadne z nich nie zna japońskiego, Gwiazda całuje jakiegoś młodego Japończyka i w ten sposób zdobywa zdolność mówienia jego językiem. Widok ten napawa ogromnym szokiem Robina, który nie umie ukryć swojej zazdrości. Niedługo potem miasto napada jakiś wielki jaszczur podobny do Godzilli. Młodzi Tytani stają z nim do walki, ale przerywa im przybycie miejscowych oddziałów policji na czele z komisarzem Daizo. Ten niespodziewany sojusznik pokonuje potwora, po czym serdecznie wita naszych bohaterów w Tokio. Ponieważ zna angielski, łatwo się z nimi dogaduje. Pokazuje on im swoją siedzibę i pyta, co ich sprowadza. Gdy dowiaduje się, że szukają Brashoguna, wyśmiewa ich, mówiąc, że to tylko istota z japońskiej mitologii. Robin jest wściekły, że niepotrzebnie tu przylecieli, ale pozostała część drużyny nie podziela jego zdania i postanawia zwiedzić miasto. Rozdzielają się więc, a Gwiazdka idzie z Robinem i oboje miło spędzają czas. Gdy potem siedzą na wysokim budynku i rozmawiają, czują, że nadszedł czas, aby wyznać sobie miłość. Już próbują się pocałować, ale Robin znów przypomina sobie o ich misji i stwierdza, że jako bohater nie ma czasu na randki i życie prywatne. Czuje też, że coś tu jest nie tak i Brashogun jednak istnieje. Gwiazdka go próbuje pocieszyć, ale widząc jego zawziętość i skupianie się tylko na misji, załamana odlatuje, roniąc przy tym łzy.
Raven z kolei szuka czegoś, co mogłoby ją zainteresować, aż trafia na bazar, gdzie sprzedawca znający angielski, serwuje jej gumę do żucia. Nieco potem udaje się jej trafić do starej księgarni, gdzie także znający angielski sprzedawca, zapytany o Brashoguna, pokazuje jej książkę na jego temat i stwierdza, że taki ktoś rzeczywiście istnieje. Cyborg tymczasem trafia do baru, gdzie jest zasada: „płacisz raz i jesz, ile chcesz”, a ponieważ ma ogromny żołądek, pożera niemalże wszystkie zapasy właściciela, który próbuje go zniechęcić, częstując go nawet starym butem pełnym wasabi, ale ponieważ nawet to nie pomaga, wściekły zbiera pomocników i Cyborg ucieka, ścigany przez nich. Bestia z kolei nie może odwiedzić swojego ulubionego miejsca, czyli wytwórni komiksów, bo ta jest zamknięta. Zamiast tego spotyka dziewczynę w mundurku szkolnym, która zwabia go do dyskoteki, gdzie jest karaoke i tam Bestia odkrywa, iż jest jedynym chłopakiem w tym miejscu, a pozostałe osoby to dziewczyny w wieku szkolnym, piszczące z zachwytu. Daje im popis, śpiewając po angielsku piosenkę o Młodych Tytanach „TEEN TITANS, GO!”. Potem dziewczyny go ściskają i całują, robiąc to nazbyt mocno, przez co biedak musi uciekać. Spotyka się z Cyborgiem i obaj odkrywają, że są w niezłych tarapatach. Gwiazdka natomiast spotyka dziewczynkę i zwierza się jej ze swoich problemów uczuciowych. Podczas tej rozmowy rozumie, że kocha Robina i on kocha ją, tylko nie umie jej tego wyznać. Postanawia o niego walczyć, co jednak nie jest takie proste, gdyż widzi nagle na bilbordach wieść, że Robina aresztowano za morderstwo.
Robin siedząc w samotności i będąc pogrążonym we własnych myślach, próbował zrozumieć zaistniałą sytuację. Wtedy właśnie zaatakował go Saikotek. Robin broniąc się przed nim, niechcący zrobił z niego miazgę i to dosłownie. Chwilę później aresztował go Daizo za zabójstwo z zimną krwią i kazał zawieść go do więzienia. Robin jednak w karetce więziennej otrzymał nagle, nie wiadomo skąd, kartkę z napisem „BRASHOGUN”. Gdy go odczytał, nagle doszło do eksplozji i karetka wywróciła się, a Robin zdołał uciec. Od razu rozesłano za nim oddziały policji, a dodatkowo wszyscy jego przyjaciele z drużyny również zostali uznani za winnych i nakazano ich aresztowanie. Jakby tego mało, jakieś dziwne stwory, w tym pół-kobieta, pół-kocica, atakują Gwiadkę, Cyborga, Raven i Bestię. Przyjaciele z trudem uchodzą z życiem i szukają bezpiecznego schronienia. Robin zaś zostaje napadnięty przez bandytę, ale pokonuje go i w jego stroju wtapia się w tłum. Odwiedza miejscowy bar i wypytuje barmana, który zna angielski, o Brashoguna. Barman jest przerażony i niewiele mu o nim mówi, po czym nagle słychać syreny policji. Pościg jest już w drodze. Chłopak ucieka więc, ale zostaje osaczony. Na szczęście ratuje go Gwiazdka, która zabiera ukochanego do starego, opuszczonego domu. Tam Robin daje do zrozumienia ukochanej, że coś do niej czuje i próbują się oboje pocałować, ale przerywa im zjawienie się reszty drużyny. Cyborg mówi, że dokonał analizy rzekomej krwi Saikoteka z ubrania Robina i porównał ją ze śladami, jakie zostawili na nich przeciwnicy, z którymi walczyli. Okazuje się, że to nie krew, a tusz. Te istoty zostały narysowane i ożywione magią. Dodatkowo Raven pokazuje reszcie książkę, którą kupiła w księgarni i czyta zawartą w niej legendę o Brashogunie, rysowniku, który zaprzedał duszę siłom ciemności za wielki talent, wskutek czego stał się on demonem tworzącym różnych złoczyńców niszczących Japonię. Robin rozumie teraz, że wpadli w niezłe tarapaty i jedynym sposobem na oczyszczenie się z zarzutów, jest złapanie Brashoguna i oddanie go w ręce policji. Przedziera się szybko w swój stary strój i ustala z przyjaciółmi plan działania. Chwilę później ich kryjówkę namierza zarówno policja, jak i poznani wcześniej narysowani złoczyńcy oraz wściekli mieszkańcy miasta. Drużyna z trudem, po szaleńczym pościgu, wymyka im się z rąk i trafia do zamkniętej wytwórni komiksów. Zdaniem Robina właśnie tam jest rozwiązanie.
Bohaterowie wchodzą do środka i zastają tam Brashoguna, którym jest stary i wysuszony, pozbawiony niemalże mięśni człowiek, przywiązany do maszyny drukarskiej, który prosi ich pomoc. Wyznaje, że to on wysłał za pierwszym razem Saikoteka, aby zaatakował bazę Tytanów, gdyż w ten sposób chciał ich tutaj ściągnąć. To on też wysłał Robinowi magiczną kartkę, aby go wydostać z karetki więziennej. Ale to nie on nasłał na nich ponownie Saikoteka i innych złoczyńców, gdyż zrobił to ktoś, kto go zmusza do współpracy. Robin domyśla się, łącząc ze sobą fakty, że jest to komendant Daizo, który w ten sposób staje się bohaterem miasta, gdyż łapie złoczyńców, których sam wcześnie tworzy. Daizo wychodzi z cienia i przyznaje, że tak właśnie jest i dodaje, że Tytani muszą zginąć, aby jego tajemnica nie wyszła na światło dzienne. Ponieważ nie udało mu się ich wrobić i zamknąć w więzieniu, musi teraz ich zabić. Bohaterowie stają do walki ze stworzonymi przez niego złoczyńcami i mimo ich przewagi, wygrywają. Komendant jednak wskakuje do maszyny drukarskiej i łączy się w ten sposób z Brashogunem, zamieniając się w wielkiego atramentowego olbrzyma, któremu z rąk kapie atrament, tworzący nowych napastników. Robin jednak kontaktuje się z uwięzionym w cielsku potwora Brashogunem, który mu wyjawia, że jeśli go wydobędzie, komendant nie będzie mógł korzystać z jego mocy i zostanie pokonany. Robin z trudem wydostaje starca i wtedy potwór przestaje istnieć i rozpada się na kawałki. Brashogun dziękuję Robinowi za uratowanie życie i umiera. Chwilę potem spada deszcz i zmywa wszystkie resztki atramentu, odsłaniając leżącego w nich komendanta Daizo, który zostaje aresztowany. Robin znajduje nieprzytomną Gwiazdkę, ta zaś odzyskuje przytomność w jego ramionach. Jest szczęśliwa, a on wyznaje jej w końcu, że się mylił i nie jest tylko bohaterem, po czym oboje się całują, co drużyna wita z radością, a Cyborg mówi: „Nareszcie” z uśmiechem na twarzy.
Następnego dnia Młodzi Tytani zostają oczyszczeni ze wszystkich zarzutów i sam burmistrz miasta wręcz im medale za ocalenie Tokio przed złem. Podczas tej ceremonii Robin i Gwiazdka stoją na podium, trzymając się za ręce i nie ukrywając tego, że są parą. Dodatkowo Raven widzi na bilbordach reklamę gumy do żucia, w której wystąpiła, Cyborg zostaje uhonorowany przez właściciela baru (tego samego, którego wcześniej objadł) wielkim piętrowym stołem w kształcie tortu i pełnym miejscowych przysmaków, zaś Bestia zostaje wycałowany i wyściskany przez miejscowe nastolatki. Gdy potem pyta Robina, czy muszą wracać do domu, Robin patrzy czule na Gwiazdkę i oświadcza, że mogą sobie pozwolić na małe wakacje. Bestia już planuje wypad do Meksyku, ale Raven daje mu solidny strzał dłonią w głowę, aby się opanował. Na sam koniec mamy na napisach końcowych piosenkę „TEEN TITANS GO!”, którą wykonuje drużyna Młodych Tytanów.
Film ten jest całkowitym zwieńczeniem serialu animowanego „MŁODZI TYTANI”, choć podobno wielu fanów nim mocno zawiedzionych, ponieważ spodziewali się czegoś bardziej efekciarskiego i skomplikowanego pod względem fabuły, a tymczasem film to po prostu kolejna ciekawa przygoda, przywodząca na myśl długi odcinek serialu. Rzeczywiście brak w nim zwieńczenia większości wątków serialu, ale też z drugiej strony duża część wątków serialu już w samym serialu znalazła swoje uwieńczenie, nie trzeba było zatem ich powtarzać. Można było zatem poruszyć i dokończyć wątek Gwiazdki i Robina i to właśnie twórcy filmu zrobili. W filmie wreszcie widzimy, że oboje wyznają sobie miłość, a nieco wcześniej podczas całej akcji okazywali sobie nawzajem uczucie. Widać to w kilku naprawdę pięknych i subtelnych scenach. Przykładowo, kiedy Robin ratuje Gwiazdkę i wciąga ją na swój motor, ta obejmuje go mocno w pasie i kładzie głowę na jego ramieniu, bynajmniej nie tylko po to, aby nie spaść. A kiedy oboje siedzą na wieży w Japonii i próbują się pocałować, słodko przysuwają się do siebie, a potem on sprawdza sobie uzębienie, zaś ona bierze cukierki na świeży oddech, a następnie dotykają swoich dłoni. Widać wyraźnie, iż oboje są dość nieśmiali w tej kwestii i próbują stopniowo dodać sobie śmiałości. Dodatkowo jeszcze Gwiazdka dotyka dłonią policzka Robina, próbując go podnieść na duchu i przekonać, że może być nie tylko bohaterem, ale i człowiekiem. Inną słodką sceną jest ta, kiedy Robin chce w kryjówce pocałować Gwiazdkę i łapie ją za rękę, uśmiecha się czule i oboje przysuwają się do siebie, aż tu przychodzi reszta drużyny i im przerywa. A potem Robin przebiera się w swój roboczy strój i wydaje polecenia drużynie, a Gwiazdka wówczas patrzy na niego z zachwytem i miłością w oczach jednocześnie. A scena, kiedy oboje w końcu się całują, po prostu wzrusza i bawi w słodki sposób. Dodatkowo ten dialog:

ROBIN: Gwiazdko, myliłem się. Może nie jestem tylko bohaterem. Może tak naprawdę...
GWIAZDKA: Robinie...
ROBIN: Tak?
GWIAZDKA: Przestań mówić.
(Oboje się całują i jedno kładzie czoło na czole drugiego).
CYBORG: Nareszcie.

Oczywiście nie samym wątkiem miłosnym film stoi, ponieważ jest on głównie skupiony na bardzo ciekawej sprawie, która moim zdaniem doskonale też pasuje do dobrego filmu kryminalnego. Ostatecznie przecież bohaterowie zostają zwabieni do Tokio przez kogoś, kto był kiedyś zagrożeniem dla miasta, a w chwili obecnej jest więziony przez innego łajdaka, który dowiedziawszy się o tym, iż sprowadził on Młodych Tytanów, postanawia ich wrobić w przestępstwo i pozbyć się ich w ten sposób i to jeszcze zgodnie z prawem. Bohaterowie więc okazyjnie muszą stanąć jako wyjęci spod prawa banici, aby dowieść swojej niewinności i przy okazji złapać swoich wrogów, co nie jest łatwe, gdyż nie tylko muszą oni walczyć z przeciwnikiem i jego pomagierami, ale nawet z policją, po stronie której zazwyczaj stoją. To czyni cała historię znacznie atrakcyjniejszą, a przy okazji też daje możliwość pokazać Robina jako dobrego detektywa. Nie zapominajmy bowiem, że był on uczniem Batmana, który wszak jest nie tylko superbohaterem, ale też genialnym detektywem, choć większość produkcji o Mrocznym Rycerzu lubi o tym zapominać. Logicznym więc wydaje się być to, że jego uczeń, który wszak lubił brać z niego przykład, będzie to robił i to nie tylko w kwestii sposobu walki i używania właściwego, specjalnego sprzętu, wyraźnie budowanego na wzór tego, którego używał Batman, ale też również i prowadzenia śledztw. Już w serialu animowanym mieliśmy okazję zobaczyć Robina jako detektywa, ale jakoś w filmie lepiej jest to podkreślone. Sam film przypomina bardzo dobry kryminał w świecie fantastyki, a Robin, kiedy Cyborg i Raven zdobywają niezbędne informacje, łączy doskonale ze sobą wszystkie fakty i dochodzi do wniosku, kto za tym wszystkim stoi i dlaczego.
Co do reszty, to nie mam się właściwie czego uczepić. Animacja taka sama, jak w serialu i równie dobra. Muzyka genialnie równie dobrze, co w serialu. Do tego użycie słynnej piosenki „TEEN TITANS, GO!” też trzeba zaliczyć na plus. Również i to, że chociaż film głównie skupia się na zagadce oraz na wątku Robina i Gwiazdki, to jednak Cyborg, Raven i Bestia dostali na ekranie swoje pięć minut i można bez trudu poczuć, że są to te same postacie, które znaliśmy w serialu. A skoro już o tym mowa, to niesamowicie zabawnie wypada Bestia uciekający przed całą rzeszą zachwyconym nim dziewczyn w wieku szkolnym. Przywodzić to może na myśl znany polski film „OCH, KAROL”, co oczywiście jeszcze bardziej bawi każdego widza. Jedyne więc, czego można by się doczepić, to tego, że film nie doczekał się polskiego dubbingu, a jeśli nawet, to nie ma jej ogólnie dostępnej. Wielka szkoda, ponieważ naprawdę bardzo mi brakowało polskich aktorów w dubbingu, do tego filmu. Film jest bowiem dostępny tylko w wersji z lektorem, którym jest prawdziwy mistrz polskich lektorów, czyli Maciej Gudowski. Nie jest on zły i dzięki niemy możemy oglądać w Polsce ten film, ale i tak liczę na to, że kiedyś ten film będzie dostępny w wersji z polskim dubbingiem, oczywiście tylko wtedy, gdy obsada dubbingu będzie taka sama, jak w serialu. Tylko pod takim warunkiem film w polskiej wersji językowej może być przyjęty przez prawdziwych fanów.
Podsumowując zatem, czy polecam ten film? Zdecydowanie tak. Nie tylko tym, którzy znają serial i którzy lubią bohaterów z komiksów DC, ale również i tym, którzy jeszcze tej produkcji nie znają, ale lubią filmy pełne akcji, ciekawych przygód i interesujących postaci. Obejrzyjcie ten film, najlepiej po obejrzeniu wszystkich odcinków serialu i przeżyjcie jeszcze raz przygody z dzielną drużyną, bohaterów, obserwujcie rozwój uczucia Robina i Gwiazdki i kibicujcie naszym ulubieńcom, wołając wraz z nimi: „Tytani, wio!”.

1 komentarz:

  1. Recenzja filmu bardzo mi się spodobała i zachęciła mnie do jego obejrzenia. :) Niewątpliwie jest on bardzo, ale to bardzo ciekawy, zwłaszcza intryguje mnie wątek miłosny Robina i Gwiazdki, który w końcu znajduje tu swój finał. Przez cały film widać, że robią do siebie podchody, ale zawsze coś im w tym przeszkadza (albo ktoś), jednak w końcu udaje im się pocałować i wyznać sobie miłość w bardzo słodki sposób. Pozostali Tytani też stwierdzają, że należy im się urlop i każdy ma zamiar spędzić wolny czas w wybrany przez siebie sposób. :)
    Jednym słowem, recenzja bardzo zachęca do obejrzenia filmu i jest bardzo dobrze napisana :)

    OdpowiedzUsuń

Dogtanian i muszkieterowie (1981-1982)

Muszkieterów dzielnych trzech Świat wspaniały dziś poznamy. Jeden tu za wszystkich, A wszyscy za jednego. Oddać życie każdy z nich Gotów jes...